Dzieci
Dom z całą masą dobrych rzeczy
Staś jest pięcioletnim blondynkiem o dużych oczach, błękitnych jak dwa jeziora. Uśmiech rzadko pojawia się na twarzy tego dziecka. Zawsze ma poważny i zasępiony wygląd. Chociaż Staś ma wielu przyjaciół. Wszyscy chłopcy z sąsiedztwa chcą się z nim bawić, bo potrafi wymyślać przeróżne zabawy. Nawet w deszczową pogodę, albo kiedy nie ma pod ręką żadnych zabawek, zawsze wymyśli coś, na co inni nigdy by nie wpadli.
Staś wcale nie jest aż taki mądry, jest po prostu sprytny. Od najmłodszych lat musiał nauczyć się, jak przetrwać. To jest trochę przerażające. Chociaż pod pewnymi względami dobre, bo chłopiec na pewno nie zginie w samodzielnym dorosłym życiu! Wszyscy sąsiedzi współczują chłopcu, bo doskonale wiedzą, że musi znosić wybryki swojej matki i jej szemranego towarzystwa.
Na początku to była zwykła rodzina – matka, ojciec i syn. Mama, Grażyna, pracowała jako kucharka w stołówce szkolnej, a ojciec był stolarzem. Kiedy dowiedziała się, że spodziewa się syna, Grażyna poszła na zwolnienie lekarskie. Ale w ósmym miesiącu ciąży kobieta dowiedziała się o straszliwej katastrofie, w której zginęli jej rodzice. Oprócz nich nie miała na świecie nikogo. Był niby mąż, ale Grażyna zawsze powtarzała, że mężczyzna może ją zdradzić, okłamać, odejść, oszukać, porzucić. Tylko, że Artur był ogólnie bardzo odpowiedzialnym człowiekiem. Dosłownie nosił żonę na rękach.
Grażyna jeszcze w ciąży zaczęła topić swoje smutki w alkoholu. Artur kilka razy zwracał jej na to uwagę. Kiedy zobaczył, że nic nie działa, na siłę zawiózł ją do szpitala, ale stamtąd uciekła. Piła w domu, kiedy Artur był w pracy. Wreszcie Grażyna urodziła małego Stasia. Był taki moment, że się opamiętała i zapomniała na jakiś czas o alkoholu. Spędzała dużo czasu z synem, brała na spacery, nosiła go na rękach, śpiewała piosenki. Wydawało się, jakby przeżywali z Arturem drugi miesiąc miodowy. Wszystko było proste, łatwe i przyjemne.
Ale mężczyznę wysłali do pracy do sąsiedniego województwa. Grażyna znowu się załamała. Sąsiedzi wiele razy dzwonili do jej męża i prosili, żeby przyjechał, bo znowu się zaczęło. On jednak tylko machał na wszystko ręką i wydawało się, że wymazał ich oboje ze swojego życia. Ludzie długo gadali, co z niego za mężczyzna, który w takim momencie porzuca kobietę z niemowlęciem. Ale Artur nie pojawił się już nigdy na horyzoncie.
Grażyna całkowicie wszystko zaniedbała – siebie, swój wygląd, mieszkanie i syna. W ogóle przestała wychodzić z domu, a kiedy otwierała okna, z mieszkania buchał taki smród alkoholu i tytoniu, że nie można było wytrzymać pod oknami, a co dopiero w środku. Sąsiedzi kilka razy próbowali wzywać opiekę społeczną, ale jakoś nikt się nie pojawił.
Kiedy Staś miał trzy latka, sąsiadka, pani Krysia, zaproponowała:
– Grażynka, a może oddałabyś syna do przedszkola? Znajdziesz sobie jakąś pracę? I wszystko dobrze się ułoży, – kobieta mówiła do niej bardzo delikatnie i spokojnie. Patrzenie na Grażynę było bolesne i przykre. Kiedyś piękna, młoda, energiczna kobieta, teraz zmieniła się w żebraczkę w obdartych szmatach, z kołtunem na głowie, sińcami pod oczami i bladą skórą z popękanymi naczynkami.
– To mój syn, sama zdecyduję. Nie wsadzaj nosa w nie swoje sprawy, starucho, – warknęła Grażyna.
Starsza sąsiadka tylko się za nią obejrzała, gdy Grażyna ruszyła z dzieckiem w kierunku sklepu:
– Pewnie znowu po flaszkę, – mruknęła pod nosem.
Wydawało się, że Staś się w ogóle nie martwi tym, że matka nie zapewnia mu należytej opieki i uwagi. O miłości w ogóle nie było co mówić. Dobrzy ludzie przynosili im pod drzwi paczki z ubraniami i butami, które chłopiec donaszał po innych. Sąsiedzi czasami dawali im jedzenie, bo zdarzało się, że po imprezach mamy w domu nie zostawał nawet okruszek chleba. Staś już się nawet przyzwyczaił do takiego stylu życia.
Znał na pamięć wszystkich przyjaciół swojej matki: wujka Marka z dużym fioletowym nosem, wujka Czesia z laską, bo był kulawy, ciotkę Dankę z włosami czarnymi jak u czarownicy… Staś myślał kiedyś, że wszyscy tak żyją. Jednak pewnego razu pod ich blok podjechał duży biały samochód i wybiegła z niego dziewczynka, mniej więcej w wieku Stasia. Kędzierzawa i ciekawska Marysia spojrzała na chłopca ze zdziwieniem:
– Hej, a dlaczego tu siedzisz taki brudny i całkiem sam? Gdzie jest twoja mama? I tata?
Staś zapoznał się ze swoją, jak się okazało, nową sąsiadką – jej rodzice kupili tu mieszkanie i niedługo się będą przeprowadzać. Zaczął opowiadać wszystko na dziecięcy sposób swojej nowej przyjaciółce. Marysia słuchała z zapartym tchem, po czym odpowiedziała:
– Moja mama pracuje w takim domu, w którym są dzieci, które nie mają mamy ani taty. Mama mówi, że tam mają dobrze. Bo jak ktoś ich obraża w domu czy na ulicy, to tam mają wszystko: ładne ubrania, pyszne jedzenie, ciepłe łóżko, nauczycieli, różne zabawki. Może poprosisz mamę, żeby cię dała do takiego domu?
Wtedy Staś jeszcze nie rozumiał, że Marysia mówi o domu dziecka, ale pomyślał:
– A może bym poszedł tam na jeden dzień, wziął wszystko, co dobre, wrócił do domu, mama by się ucieszyła i już byśmy sobie żyli szczęśliwie!
-
Ciekawostki2 lata ago
Przyszła synowa została u nas na noc. Rano odwiedziła nas moja siostrzenica i okazało się, że ona i narzeczona syna się znają. A następnego dnia przyjechała jego przyszła teściowa razem z córką i urządziły straszną awanturę. Z jakiegoś powodu moja siostrzenica powiedziała synowej, że ja i mój mąż nie będziemy im pomagać po ślubie i jeszcze że chcemy sprzedać samochód naszego syna. W rezultacie ślub się nie odbył
-
Ciekawostki2 lata ago
Brat przybiegł wcześnie rano, jak tylko dowiedział się, co zrobili rodzice
-
Rodzina3 lata ago
Obaj moi synowie są żonaci. Moje synowe diametralnie się od siebie różnią – jedna siedzi z telefonem na kanapie, a druga szykuje jedzenie dla wszystkich. Ilona mieszka z nami i nie chce jej się nic robić. Pewnego dnia nie mogłam się powstrzymać i ją zawstydziłam, mówiąc, że u niej zawsze jest brudno. Teraz nikt w domu ze mną nie rozmawia
-
Historie3 lata ago
„To u was można brać prysznic dłużej niż 30 minut?” – usłyszałam od koleżanki, która mieszka w Niemczech