Życie
Czasami obcy stają się bliscy, a krewni dalecy

Gdzieś w głowie dźwięczały słowa, mocno wyryte w sercu. Niosły ze sobą tęsknotę i smutek. Słowa, które Piotr będzie pamiętał przez całe życie. Nikt nigdy nie myśli o tym, że słowa mogą ranić. Tak właśnie było z Tomkiem, synem Piotra.
Ich ostatnia rozmowa odbyła się kilka miesięcy temu. Tomek przez długi czas nie mógł wybaczyć Piotrowi jego błędów z przeszłości. Nigdy nie okazywał emocji i zawsze był chłodny w stosunku do ojca. Każde z ich spotkań ograniczało się do krótkiej rozmowy, podczas której wymieniali parę banalnych zwrotów i przekazywali sobie jedzenie albo inne rzeczy. Piotr kochał swojego syna, Tomek był jego jedynym oparciem. Zawsze starał się go zrozumieć i nie zajmował mu czasu bez powodu.
Piotrowi pękało serce. Nie mógł sobie wybaczyć, że nie potrafił pomóc Oliwii, Tomkowi i Marii. Nastrój poprawiał mu jedynie mały obraz ze słonecznikami. Piotr zawsze na niego patrzył, kiedy do jego umysłu wkradały się negatywne wspomnienia.
Piotr rozmawiał ze swoim sąsiadem. To były przeróżne tematy, od polityki po leki, a później choroby. Mężczyzna nie lubił o tym mówić. Za bardzo mu to przypominało przeszłość, ból i cierpienie jego bliskich.
Teraz Piotr nie był już tak silny jak kiedyś. Nie miał już sił i energii. Coraz bardziej dokuczały mu bóle głowy, coś kłuło w sercu. Mieszkał w małej kawalerce. I tylko obraz na ścianie przypomniał mu o jego dawnym życiu.
Pomagali mu sąsiedzi. Opieka społeczna często dostarczała leki. A sam Piotr był zawsze przyjazny i szczery.
Tylko czasem gorzkie łzy spływały mu po twarzy, bo tak bardzo czekał na wizytę syna. To była jedyna bliska osoba, która mu została. A kiedyś była jeszcze Maria, która teraz często przychodzi do niego w snach…
Przez 70. lat swojego życia Piotr sporo wycierpiał. Ale w jego życiu było też dużo radości. Kiedyś miał silną rodzinę, pieniądze, ukochaną firmę i często spędzał czas z przyjaciółmi. I za każdym razem przed snem wspominał Marię, swoją córkę, która przypominała słońce. Była jasna, miała mnóstwo piegów i rumianą cerę. Zawsze się uśmiechała i pomagała Piotrowi w pracy z dokumentami. Lubiła je przekładać z miejsca na miejsce. Taka dziecinna zabawa.
Piotr miał syna i córkę. Był dwukrotnie żonaty. Jego pierwszą żoną była Oliwia. Całkowicie oczarowała go ta zielonooka piękność. Razem jeździli do wiejskiego domu rodziców, podlewali kwiaty i pracowali w ogrodzie.
Zanim się poznali, Oliwia miała męża, ale zdradzał ją i bił. Rozwiodła się, bo nie mogła już tego dłużej znosić. Z pierwszego małżeństwa miała córkę. Kiedy poznali się z Piotrem, dziewczynka stawiała już pierwsze kroki.
Wydawało się, że nikt i nic ich nigdy nie rozdzieli. Piotr bardzo kochał Oliwię, wziął do siebie i ją, i jej córkę, czyli małą Marysię. Nazywała go tatą, a Piotr kochał ją jak własne dziecko. Nieoczekiwanie u Oliwii zdiagnozowano raka żołądka. To była straszna tragedia, która zszokowała wszystkich. Przez długi czas narzekała, że źle się czuje, a po pewnym czasie Oliwia była już nie do poznania. Chemioterapia sprawiła, że kobieta była wyczerpana i nie miała już siły walczyć z chorobą. Poprosiła Piotra, żeby zaopiekował się jej córką. Mężczyzna wspomina te wydarzenia z bólem i smutkiem. Oliwia zmarła. A Piotr został sam z małą córeczką.
Była jedynym sensem jego życia, a on był jej wsparciem. Serce Piotra zostało złamane bolesną stratą, ale jednocześnie Bóg dał mu córkę, chociaż nie łączyły ich więzy krwi.
Czas płynął, Marysia dorastała, a Piotr przejął kontrolę nad własnym życiem, rozwijał firmę. Przeżywał i sukcesy, i porażki.
Los postawił na jego drodze Martynę. Spotkali się przypadkiem na jakiejś konferencji. Ona występowała z prezentacją, a po interesującej rozmowie postanowili kontynuować tę znajomość. Kiedy się spotykali, zwykle w sprawach zawodowych, za każdym razem w ich oczach pojawiały się radosne iskierki. Tymczasem Marysia szybko się rozwijała, chodziła już do szkoły, poznawała nowych przyjaciół. Lubiła się uczyć. Przypominała Piotrowi Oliwię, miała te same zielone oczy i promienny uśmiech.
Rok później Piotr i Martyna postanowili się pobrać. Kobieta natychmiast znalazła wspólny język z Marysią. Dziewczynka najbardziej się ucieszyła, kiedy dowiedziała się, że niedługo będzie miała młodszego brata, Piotr też się bardzo z tego cieszył. „Będę miał następcę,” – myślał mężczyzna. Urodził się Tomek. Między Marysią a bratem było 10 lat różnicy. Dziewczynka zawsze czuła się za niego odpowiedzialna.
Pewnego dnia Piotr otrzymał telefon ze szkoły, do której chodziła Marysia. Nauczycielka poinformowała, że dziewczynka zemdlała i upadła. Przez całą drogę do szkoły Piotr był bardzo zdenerwowany. Zabrał córkę do domu. Później takie przypadki zdarzały się coraz częściej. Martyna była w domu z małym Tomkiem, a Piotr do późna siedział w biurze i odganiał od siebie czarne myśli o problemach córki. Po jakimś czasie dziewczynka tak bardzo osłabła, że nie mogła już chodzić do szkoły. Piotra coraz bardziej prześladowały myśli o dziedzicznym nowotworze i wreszcie odważył się zabrać ją do szpitala.
Podczas gdy dziewczynka przechodziła wszystkie badania, Martyna zrozumiała, że ona i jej syn nie mają co liczyć na uwagę męża. Ten stan trwał już od dłuższego czasu. Zaczęła myśleć o rozwodzie.
Piotr kochał żonę, ale w tym momencie nie był w stanie zajmować się i córką, i małżeństwem.
To był bolesny dzień, kiedy poznał diagnozę córki. Jego obawy potwierdziły się. Piotr wiedział, że to może się zdarzyć, ale nie chciał w to wierzyć. Już stracił jedną ukochaną osobę, tym razem nie mógł pozwolić, żeby sytuacja się powtórzyła.
Martyna i Tomek odwiedzili raz Marysię, przynieśli jej coś do jedzenia. Ale dziewczynka nie chciała, żeby widzieli ją w takim stanie. Tomek chciał się bawić i rozmawiać, nie rozumiał, że siostra jest ciężko chora. Martyna postanowiła nie przyprowadzać już syna. Sama też nie chciała odwiedzać Marii. Nie potrafiła z nikim dzielić się Piotrem.
Zbliżały się urodziny Marysi. Dziewczynkę odesłano do domu. Powitał ją Piotr z całą rodziną. Dom był pełen słoneczników. Tomek z Martyną upiekli wspaniały tort. Złożyli Marysi życzenia. Ostatnie w jej życiu… W wieku 12 lat dziewczynka zmarła.
Piotr wspomina ten moment z wyjątkowym bólem. Pamięta każdą minutę spędzoną z Marysią. Stracił kolejną najbliższą osobę.
Co tydzień jeździł na grób dziewczynki. Kupował słoneczniki. To były jej ulubione kwiaty. Jego rozpacz nie przemijała. Z tego powodu Martyna w końcu zostawiła go i zabrała dziecko.
Minęło już wiele lat, Piotr mieszka sam. Często myśli o swoich dzieciach. Serce go od czasu do czasu boli. Syn odwiedza go rzadko. Przez całe życie obwinia ojca za to, że nie dał mu wystarczająco dużo miłości. Tomek powiedział kiedyś, że dla swojego ojca był kimś obcym. To Marysia była zawsze bliska jego sercu.
Piotr nie chciał popędzać syna. Wiedział, że przebaczenie wymaga czasu. A sam na razie chodził – do sklepu i na cmentarz. Ból nie był już aż tak silny, ale wspomnienia pozostały w nim na zawsze. Pewnego dnia Piotr przyszedł na grób córki i zobaczył tam swojego syna…
– Kochała cię. Zawsze byłeś jej młodszym braciszkiem. Marysia zawsze cię chroniła.
– Wiem, pamiętam…
Drobny deszcz przerwał ich rozmowę i myśli. Tomek został odnoszącym sukcesy prawnikiem. Może sobie pozwolić na samochód i mieszkanie w centrum miasta. Postanowił podwieźć ojca do domu. Przez całą drogę rozmawiali i wspominali. A kiedy dotarli do mieszkania Piotra, obaj weszli do środka. Na ścianie wisiał obraz. Po filiżance ciepłej herbaty i poruszającej rozmowie, Piotra znów rozbolało serce. Tomek zawiózł go do szpitala. Minęło trochę czasu, Piotr wyzdrowiał. Wrócił ponownie do swojego mieszkania, gdzie czekał na niego obraz ze słonecznikami. Nie było dla niego większego szczęścia. Polubił swoją samotność…

-
Historie1 rok ago
Chłopak w autobusie dał lekcję matce z synem
-
Rodzina1 rok ago
Mam 64 lata, rok temu wróciłam z pracy we Włoszech i stwierdziłam, że mam dość. Byłam tam przez 12 lat, w tym czasie kupiłam mieszkania i córce, i synowi, a w swoim domu na wsi przeprowadziłam porządny remont. Wydawałoby się, że niczego mi już nie trzeba – tylko cieszyć się życiem, ale jest coś, co nie pozwala mi na pełną radość.
-
Rodzina1 rok ago
Córce kupili mieszkanie, a syn dostał działkę
-
Życie1 rok ago
Teściowa wyrzuciła nas z domu, a 15 lat później przyszła do wnuczki