Connect with us

Rodzina

Córka wie, że nie mamy już z mężem tyle siły i energii, żeby opiekować się naszym wnukiem. Mimo to codziennie przyprowadza nam Szymka. Do tego jeszcze wprowadziła się do nas młodsza córka ze swoim mężem.

Mój mąż i ja mamy dwie dorosłe córki. Starsza Eliza ma już 35 lat, a młodsza Dorota – 26. My jesteśmy małżeństwem od 36 lat i zawsze myśleliśmy, że dobrze wychowujemy nasze córki.

Eliza wyszła za mąż w wieku 25 lat, a ich syn Szymek niedawno skończył 8. Często odwiedzają nas całą rodziną. Córka z zięciem pracują do późna, więc nie zostawiają syna samego w domu, tylko przyprowadzają go do nas. Szymek jest bardzo ruchliwym chłopcem i trudno jest za nim nadążyć Na początku cieszyłam się, że przywożą nam wnuka, ale później stało się to bardzo męczące.

Próbowałam porozmawiać o tym z Elizą, oczywiście nie wprost. Pytałam, czy nie myślą o tym, żeby zatrudnić opiekunkę, bo Szymek przede wszystkim musi się uczyć. Córka odpowiedziała, że ​​nie planują zatrudniać niani, bo nie mogliby zaufać obcej osobie. Wracałam do tego tematu nie raz, ale za każdym razem Eliza wymyślała nowe powody, dlaczego nie potrzebują profesjonalnej niani. Nie wiedziałam już, co jej mówić, ale nie mogłam przecież powiedzieć tego wprost.

Było nam z mężem bardzo trudno, nie jesteśmy już młodymi ludźmi, nie mamy tyle energii. Mieszkamy w dwupokojowym mieszkaniu, jeden pokój był nawet zarezerwowany specjalnie dla Szymka. Ale nie tak dawno musieliśmy wszystko pozmieniać, bo Dorota wyszła za mąż i tymczasowo razem z mężem wprowadziła się do nas.

Nasz drugi zięć ma własne mieszkanie, ale właśnie jest w trakcie remontu. Żeby nowożeńcy nie wydawali niepotrzebnie na wynajem mieszkania, zaproponowaliśmy z mężem, żeby na jakiś czas przenieśli się do nas. Zwłaszcza, że ​​Dorota była już w ciąży, więc pomyślałam, że tak będzie lepiej, będę mogła trochę jej pomóc. Wszystkim ten pomysł się spodobał, poza Elizą, która uważała, że ​​ten pokój należy do jej syna.

Myślałam, że starsza córka zrozumie, że teraz w naszym mieszkaniu będzie za ciasno, ale nic się nie zmieniło – wnuk nadal spędzał z nami prawie całe dnie. Wiele razy Dorota dzwoniła do swojej siostry i prosiła, żeby Eliza odebrała syna, ponieważ nikt nie mógł sobie z nim poradzić. Ale ona nie słuchała żadnego z nas i nadal przyprowadzała nam Szymka. Kiedy mój mąż i ja byliśmy chorzy, to Dorota musiała opiekować się swoim siostrzeńcem, a nie było to dla niej takie łatwe, bo ciąża przebiegała z komplikacjami.

Oczywiście bardzo kocham mojego wnuczka, ale w ogóle nie rozumiem mojej starszej córki. Dlaczego nie chce spojrzeć realnie na tę sytuację i nie zatrudni kogoś, kto się zna na rozwoju dziecka?

Postanowiłam poprosić znajomą, żeby zajęła się Szymonem. Zgodziła się zrobić to za niewielką opłatą i w końcu w naszym mieszkaniu zapanowała cisza. Tego wszyscy potrzebowaliśmy, zwłaszcza Dorota – była w ostatnim miesiącu ciąży i lada dzień miała rodzić.

Kiedy Eliza dowiedziała się, co zrobiłam, przyszła i urządziła awanturę. Krzyczała, że jesteśmy złymi dziadkami, bo nie troszczymy się o własnego wnuka. Potem z tych nerwów Dorota zaczęła rodzić. Zawieźliśmy ją do szpitala i wkrótce urodziła się śliczna dziewczynka Ania. Cała rodzina przyszła pogratulować młodym rodzicom, tylko Eliza ostentacyjnie do nikogo się nie odzywała.

Byliśmy wszyscy zaaferowani naszą maleńką wnuczką. Dorota świetnie sobie ze wszystkim radziła i prawie nie potrzebowała pomocy. Miesiąc po porodzie zdecydowali, że mogą już się przenieść do swojego gniazdka. Skończyli remont i pozostało tylko dokupić trochę mebli. Razem z teściami Doroty postanowiliśmy im w tym trochę finansowo pomóc, no i młodzi przeprowadzili się do siebie.

Starsza córka dalej jest na wszystkich obrażona, ale jednak wciąż przyprowadza nam wnuka. Już nie mogę się doczekać początku roku szkolnego. Będziemy mogli spędzić chociaż pół dnia w ciszy i spokoju.

Trending