Connect with us

Historie

Córka nie może wybaczyć matce, że kiedyś nie poprosiła o pomoc

Wydawało mi się, że wtedy w ogóle nie przeżyjemy. Myślałam, że tylko ja jestem taka biedna – skarżyła mi się koleżanka z dawnej klasy. Zrobił teraz niesamowitą karierę. Ale w latach szkolnych nawet ja się domyślałam, że nie jest u niej za dobrze.

Podobno takie dzieci są w każdej klasie i w każdej szkole. Oprócz Eli w rodzinie był jeszcze jej o rok młodszy brat Arek. Ich mama najpierw poszła na urlop wychowawczy, a później ojciec, który nie mógł sobie poradzić i znaleźć dobrej pracy, porzucił rodzinę. Ich matka została sama, z dwójką dzieci w ramionach i zupełnie bez pieniędzy, nawet na jedzenie. A dzieci przecież rosną, potrzebują jeszcze ubrań i butów. O zabawkach nie mieli co marzyć.

Ale najważniejszą rzeczą, o którą Ela oskarża swoją matkę, jest jej niezrozumiała duma. Miała na wsi wielu krewnych, którzy mogli bez trudu poratować ich jedzeniem albo oddać im ubrania po swoich dzieciach, a nawet od czasu do czasu zaopiekować się Elą i Arkiem. Na dodatek oni by chętnie pomogli. Ale matka Eli  ze wszystkimi przestała rozmawiać. Powiedziała, że sama ​​buduje swoje życie i żeby nikt nie wtrącał się do jej rodziny. Nawet o rozwodzie wszyscy dowiedzieli się dużo później, kiedy dzieci chodziły już do ​​szkoły. Do tego czasu mamie udało się już trochę stanąć na nogi. Sama chodziła w starych ubraniach, ale dzieciom kupowała ubrania i przybory do szkoły. Oczywiście najtańsze, ale im to wystarczało.

Kolejne wyzwania pojawiały się, kiedy trzeba było zapłacić za jakieś szkolne wyjście albo złożyć się na prezent dla wychowawczyni. Kiedy rada rodziców wspominała o składkach, mama Eli oblewała się zimnym potem. Ela pamięta to bardzo wyraźnie. Jednak dopiero teraz, kiedy dorosła, rozumie, co czułą wtedy mama. W tamtym czasie w ich budżecie nie było miejsca na takie niezaplanowane wydatki. A zapłacić przecież trzeba było.

W diecie dzieci w ogóle nie było owoców ani warzyw, może jedynie kilka razy w roku. A większość z nich i tak zrywali z drzew podczas spacerów. Kiwi Ela spróbowała po raz pierwszy w życiu zaledwie miesiąc temu.

Jest dumna ze swojej mamy, bo nie szukała ratunku w butelce, nie była tak słaba jak ojciec i wciąż znajdowała siłę, by żyć dla swoich dzieci. Naprawdę ich kochała i starała się zapewnić im wszystko, czego potrzebowali.

Mieli jednak szansę żyć chociaż trochę lepiej, ale matka nie zgadzała się na pomoc z opieki społecznej. Powiedziała wychowawczyni, że nic im nie brakuje. Dlatego nie mieli nawet słodyczy na Boże Narodzenie.

Mama myśli, że postąpiła słusznie. Bała się, że opieka społeczna mogłaby jej zabrać dzieci. Gdyby jednak poprosiła o pomoc, to kto wie, jak wyglądałoby życie w tej rodzinie.

Trending