Connect with us

Rodzina

Cieszę się, że się rozstaliśmy – teraz nikt nie będzie mnie kontrolował i domagał się spełniania życzeń

Jak na swoje czterdzieści lat osiągnąłem bardzo dużo – duże mieszkanie, fajny samochód, solidną pensję i szczęśliwą rodzinę. No cóż, na pierwszy rzut oka jest szczęśliwa. Wszystko byłoby dobrze, gdyby moja żona nie próbowała mnie we wszystkim kontrolować: w co się ubieram, dokąd idę, co jem, kiedy kładę się spać, a nawet jakie skarpetki mam wybrać.

Moja praca wymaga dużo wysiłku i czasu – często pracuję przez siedem dni w tygodniu. Dlatego kiedy wracam do domu, często brakuje mi energii na rodzinę, a to z kolei denerwuje moją żonę. Zawsze narzeka, że poświęcam jej za mało uwagi, a równocześnie chce żyć w dostatku. Jestem ciągle rozdarty – żeby załatwić wszystkie sprawy, ale też spędzić więcej czasu z rodziną. Według mojej żony muszę zarabiać, dobrze wyglądać i spędzać dużo czasu z rodziną. Oczywiście, jeżeli uważam się za prawdziwego mężczyznę.

I wszystko byłoby do zniesienia, gdyby teściowa nie dolewała oliwy do ognia. Często nas odwiedzała i uczyła moją żonę: „Mężczyzna musi cię słuchać. Kobieta jest szyją, a mężczyzna głową. Jak kieruje szyja, tak działa głowa. O, popatrz tylko, mąż Natalki zabiera ich nad morze 3 razy w roku ”. Po tych rozmowach Renata robiła się jeszcze bardziej zła. Doszło do tego, że uciekała się do szantażu: zostanę dłużej w pracy – nie będzie kolacji; pracuję w weekend – mogę zapomnieć o seksie; w weekend chcę dłużej pospać – sam prasuję swoje ubrania.

Znosiłem takie jej podejście przez 5 długich lat i w końcu zdałem sobie sprawę – tak dłużej nie może być. I wiecie, co zrobiłem? Właśnie złożyłem pozew o rozwód. I tu zaczęło się najgorsze – teściowa krzyczała, że ​​jestem oszustem, a żona szukała dowodów mojej zdrady. Zaczęła szantażować mnie dziećmi, majątkiem i złą reputacją. Ale nic z tego nie robiło na mnie wrażenia. To było nawet zabawne – jej zachowanie utwierdziło mnie w tym, że robię dobrze.

Rozwiodłem się i teraz mogę robić to, co uważam za słuszne. Nie muszę się meldować i usprawiedliwiać, nie muszę robić tego, czego nie chcę lub nie mogę. Jestem wolny od myśli i opinii innych ludzi. Idę do domu i wiem, że nikt mnie tam nie będzie gnębił i nie będę się bał kolejnej awantury. Oczywiście, mieszkanie zostawiłem żonie i dzieciom, co miesiąc płacę alimenty, całkiem przyzwoitą kwotę, spędzam czas z dziećmi, ale teraz żonie nic nie jestem winien. Zmęczyło mnie bycie chłopcem do bicia i zrzuciłem z siebie ten ciężar.

A wy jak uważacie, czy nasz bohater słusznie postąpił? Może jednak warto było spróbować rozwiązać konflikt w rodzinie i porozmawiać z żoną?

Trending