Connect with us

Rodzina

Cierpliwość każdemu może się kiedyś skończyć

– Nie wymyślaj, nie doceniasz i nie szanujesz Daniela! Uwierz mi, dzisiaj nie ma wielu takich ludzi na świecie. Żyję dłużej od ciebie, więc wiem, o czym mówię, – tak mama pouczała swoją córkę Kamilę, która bardzo wcześnie, bo w wieku 20 lat, wyszła za mąż. Jej wybranek pochodził z małej wioski i przyjechał do stolicy, gdzie mieszkała dziewczyna, żeby studiować informatykę. Trzeba powiedzieć, że Daniel był nie tylko przystojnym i inteligentnym mężczyzną, ale miał też wielkie serce. Nigdy nie potrafił odmówić pomocy, czy zostawić kogoś w tarapatach.

Kiedy Kamila poznała go na dyskotece, w ogóle jej nie podrywał. Różnił się od większości warszawskich chłopaków. Spokojny, przyjacielski, bez tej bezczelności i tanich popisów, Daniel wydawał się wyjątkowo zrównoważony i dojrzały. Możliwe, że wpływ miał na to fakt, że wcześnie stracił ojca. Chłopak musiał wtedy stać się głową rodziny, bo mama nie radziła sobie sama z trzema młodszymi synami. Daniel był sprawiedliwy, ale surowy i zdyscyplinowany.

Po tym pierwszym spotkaniu ścieżki Kamili i Daniela przypadkowo skrzyżowały się ponownie na uniwersyteckim korytarzu. Zamienili wtedy ze sobą parę słów. Okazało się, że będą na tej samej imprezie urodzinowej wspólnego znajomego. Tam spotkali się po raz kolejny. Daniel przez cały wieczór nie spuszczał wzroku z Kamili. Miała sympatyczny wyraz twarzy i bardzo mu się to spodobało. Jednak Kamilla do końca grała rolę niedostępnej Królowej Śniegu.

Później wpadli na siebie przypadkiem jeszcze raz. Od tamtej pory zaczęli się spotykać. Tak wyszło, że dziewczyna zaszła w ciążę. Daniel, jak na prawdziwego mężczyznę przystało, stanowczo oświadczył, że się pobiorą. Matka Kamili narzekała:

– Jest taka młoda, nie ma jeszcze ani wykształcenia, ani rozumu. Takie wczesne małżeństwa nie kończą się dobrze.

Ojciec chodził posępny, jak gradowa chmura. Ale kiedy Daniel przyszedł do nich, przedstawił się rodzicom, zaczął z nimi rozmawiać, ich wątpliwości i obawy stopniowo zaczęły się rozwiewać. Daniel był tak mądry, odpowiedzialny i rozsądny, że nawet matka przekonała się, że oddaje córkę w dobre ręce.

Zamieszkali w wynajętym mieszkaniu, bo Daniel kategorycznie odmówił zamieszkania z rodzicami. Chociaż mieszkanie rodziców Kamili było raczej spore. Młodym małżonkom miały urodzić się bliźnięta. Jeszcze zanim przyszły na świat, Kamila zastanawiała się, jak sobie poradzi, bo to jednak na raz aż dwójka! Przeniosła się na studia zaoczne, a Daniel w tym czasie właśnie bronił dyplom. Po studiach znalazł dobrą pracę. Jego pensja wystarczała na czynsz, normalne życie, a nawet udawało im się trochę odłożyć na własne mieszkanie.

Wkrótce Daniel kupił samochód, zapisał żonę na kurs prawa jazdy, żeby było jej łatwiej poruszać się po mieście z dziećmi. Kiedy był w pracy, nie zawsze mógł ją przecież gdzieś zawieźć. Teściowie nie mogli nachwalić się zięcia, ale zachowywali się powściągliwie, nie zasypywali go komplementami, jak to się mówi, żeby nie zapeszyć.

Kiedy urodziły się bliźnięta, Daniel stał się chyba najszczęśliwszym człowiekiem na świecie! Ale Kamila po porodzie bardzo się zmieniła. Jej mąż pracował do późna, więc zaczęła podejrzewać, że Daniel ma kogoś. Potem zaczął przynosić pracę do domu, ale wtedy Kamila co rusz podrzucała mu dzieci – bo bolała ją głowa, serce, skakało jej ciśnienie i tak dalej. Daniel był zaskoczony, bo miał dużo pracy, a przecież musiał jakoś zarobić na wymarzone mieszkanie! Ale nie odmawiał Kamili. Karmił maluchy, bawił się z nimi, często gotował dla całej rodziny. Nigdy nie podniósł głosu na żonę. Pracę kończył wtedy po nocach. Chodził niewyspany i wyczerpany, ale znosił wszystko cierpliwie.

Kamila i Daniel wybrali się kiedyś w odwiedziny do jej rodziców. Kamila jak królowa rozsiadła się na kanapie, nie pomogła matce ani nie zajęła się bliźniakami. Daniel latał po mieszkaniu jak poparzony. A to, żeby zmienić pieluchy, a to, żeby położyć dzieci na drzemkę, później się z nimi pobawić, a potem je nakarmić. Nawet rodzice Kamili pytali ją oburzeni:

– Kto to widział, przecież on ani na chwilę nie usiądzie, a ty tu się rozwaliłaś, jak…

A Kamila tylko wydęła usta:

– Po co tak mocno ściskasz pieluchę? Można zaśpiewać cichszą kołysankę, dzieci będą się bały, buczysz, jak jakiś niedźwiedź. Uważaj, mleko jest za gorące. Możesz chodzić trochę ciszej?

Wtedy już interweniowała matka Kamili. Powiedziała córce, żeby się wreszcie uspokoiła, bo jej mąż nie jest ze stali, póki ma cierpliwość, nie ma sprawy. Tylko ciekawe, na jak długo mu jej wystarczy…

Trending