Connect with us

Historie

Byliśmy tak zajęci zarabianiem na mieszkanie, że ​​nie zauważyliśmy, jak rozpadał się nasz związek.

To się wydarzyło po dziewięciu latach małżeństwa. Mieliśmy wtedy trudny okres w życiu, pracowaliśmy jak szaleni. Cały czas staraliśmy się zebrać pieniądze na zakup własnego mieszkania, bo do tej pory mieszkaliśmy w wynajmowanych. A ponieważ ani mój mąż, ani ja nie odziedziczyliśmy mieszkania po nikim z rodziny, musieliśmy sami coś wymyślić.

Oczywiście było to niezwykle trudne, do tego z dwójką dorastających dzieci. Ciągłe wydatki doprowadzały mnie do szału. Oboje pracowaliśmy na dwóch etatach, a mój mąż Piotrek jeszcze czasami do tego dorabiał. Mieliśmy dużo na głowie i często dochodziło między nami do kłótni, ciągle któremuś z nas puszczały nerwy. I tak, w pogoni za pieniędzmi, nasz związek się rozpadał.

Wkrótce jednak udało nam się spełnić wspólne marzenie i nasza rodzina nareszcie miała własne gniazdko. Na chwilę jakby zapomnieliśmy o wszystkich kłótniach i pretensjach, bo byliśmy tacy szczęśliwi. Mogliśmy wrócić do dawnego trybu życia, pracować tylko w jednym miejscu, a wieczory spędzać z dziećmi.

Ale takie szczęście nie trwało długo. Pewnego dnia postanowiłam zrobić niespodziankę Piotrkowi i zanieść mu obiad do pracy. Zastałam go z jakąś kobietą, stali w korytarzu i przytulali się do siebie. Poczułam się tak, jakby ktoś wylał na mnie wiadro pomyj. Nie wiedziałam, co zrobić, więc po prostu uciekłam. Biegłam gdzieś przed siebie. Pamiętam, że cały czas płakałam i zastanawiałam się, co będzie dalej.

Tego wieczoru mąż wrócił do domu, jak gdyby nigdy nic. Starałam się nie pokazywać po sobie, że wiem o wszystkim. Pomyślałam, że lepiej będzie o tym powiedzieć, kiedy już będę wiedziała, jak rozwiązać tę sytuację. Na początku byłam wściekła na męża, ale potem zaczęłam go przed sobą usprawiedliwiać. Pomyślałam, że ta kobieta go uwiodła, a on, biedactwo, nie potrafił się oprzeć. Przekonałam więc samą siebie, że powinnam wybaczyć zdrajcy.

Ale później ta kobieta zadzwoniła do mnie i powiedziała, że przeszkadzam w ich szczęściu i muszę zwrócić mężowi wolność. Co za małpa!

Takiej bezczelności nie mogłam już znieść i od razu porozmawiałam z Piotrem. Powiedziałam mu, że ​​jeżeli już mnie nie kocha, może czuć się wolny i kogo innego uszczęśliwiać swoimi zdradami. Mąż niczego nie próbował ukryć, do wszystkiego się przyznał i powiedział, że już mnie nie kocha. Chociaż wiedziałam o tym od dawna, to mimo wszystko nie było przyjemnie usłyszeć to po tylu latach spędzonych razem.

Uzgodniliśmy, że zostanę razem z dziećmi w naszym mieszkaniu, a on będzie nam pomagał finansowo. Oczywiście, rozstaliśmy się w zgodzie, ale moje pragnienie zemsty nie zniknęło. Po rozwodzie całkowicie zmieniłam styl życia – zaczęłam o siebie dbać, chodzić na siłownię. Ogólnie moje życie zmieniło się diametralnie. Niemal natychmiast dostałam nieoczekiwany awans w pracy, zaczęłam znacznie więcej zarabiać i było mnie stać na to, żeby wyjechać sobie z dziećmi na wakacje.

Były mąż szybko zareagował na te zmiany – od razu przyszedł przeprosić i błagać o wybaczenie. Chciał wrócić. I właśnie wtedy w mojej głowie dojrzał plan zemsty. Udałam, że mu wybaczam, ale poprosiłam, żeby przy mnie zadzwonił do swojej „dziewczyny” i powiedział, że ją zostawia i wraca do mnie. Ona, oczywiście, płakała, coś krzyczała, ale to było jak miód na moje serce.

Mieszkaliśmy razem przez jakiś czas, ale w pewnym momencie spakowałam jego rzeczy i ustawiłam w przedpokoju. Kiedy Piotrek wrócił z pracy, nie mógł zrozumieć, co się stało, ale powiedziałam tylko: „Już cię nie kocham, wybacz”.

W ten sposób zemściłam się za zdradę. Niczego nie żałuję, teraz żyję szczęśliwie i nawet nie wspominam zbyt często tamtej sytuacji. Piotrek czasami widuje się z dziećmi, ale poza nimi nic nas nie łączy. Myślę, że tak jest lepiej dla nas obojga.

Trending