Connect with us

Rodzina

Był wspaniałym mężem, ale po urodzeniu syna już mu nie byłam potrzebna – wciąż nie rozumiem, dlaczego

Marcin i ja pobraliśmy się 7 lat temu, a rok później czekaliśmy już na nasze pierwsze dziecko. Przez całe życie nie miałam żadnych problemów ze zdrowiem, a tutaj, gdy tylko minęły dwa pierwsze miesiące ciąży – zaczęły się wszystkie możliwe dolegliwości. Pozostałe miesiące tego błogosławionego stanu spędziłam w szpitalu.

Przez pierwsze tygodnie wyglądało na to, że Marcin troszczy się o mnie i martwi, ale potem zaczął jakoś znikać, aż wreszcie w ogóle przestał mnie odwiedzać. Mówił, że ma dużo pracy, bo musi zarabiać na moje wczasy. Miał na myśli szpital.

Patryk urodził się przez cesarskie cięcie. Mój mąż świętował wtedy przez trzy dni i znowu mnie nie odwiedził. Jednak szczęście macierzyństwa przyćmiło wszystko inne – całą swoją uwagę i miłość skierowałam na synka.

Kiedy wróciliśmy do domu, zobaczyłam, że mieszkanie nie jest posprzątane, w kuchni nie ma jedzenia i nikt właściwie nie czekał na mojego syna i na mnie – Marcin nawet nie dał mi kwiatów. Ale nic, zachowałam spokój. Nie robiłam mężowi żadnych wyrzutów, bo pomyślałam, że może był bardzo zapracowany i nie miał do tego głowy.

A wieczorem przyszła do mnie moja sąsiadka, Kasia, z którą od dawna się przyjaźnimy. Powiedziała mi, że pod moją nieobecność Marcin miał kochankę i często przyprowadzał ją do naszego mieszkania. Nie uwierzyłam w to. Pomyślałam, że specjalnie tak mówi, bo jej się zawsze podobał mój mąż. Tego wieczoru strasznie się pokłóciłyśmy i Kasia poszła do domu.

A potem było mi przed nią wstyd. Bo jednak miała rację. Tego samego wieczoru, około godziny 23, mój mąż wrócił do domu. Był pijany i zaczął wylewać z siebie wszystkie żale. Sam mi powiedział, że ma inną i że chciał mnie zostawić, kiedy byłam w ciąży. Nie zrobił tego tylko z litości dla mnie i dziecka. I tak – nie kocha mnie.

Kiedy to usłyszałam, to było tak, jakby ktoś oblał mnie kubłem zimnej wody. Byłam tak zdenerwowana, było mi tak przykro, że nie da się tego wyrazić słowami. Ale sama jestem sobie winna, jak mogłam nie zauważyć, że Marcin zrobił się dla mnie taki obcy…

Rano taksówka zawiozła mnie i synka do moich rodziców na wieś. Mieszkaliśmy tam przez kilka lat, aż trochę odchowałam Patryka. A mój były mąż jakoś nigdy do nas nie przyjechał, widocznie już się nami zdążył nacieszyć.

Trending