Dzieci
Będziemy najszczęśliwszą rodziną

Kiedy poznałem Zosię, od razu bardzo mi się spodobała, dla mnie to była miłość od pierwszego wejrzenia. Nie widywaliśmy się zbyt często, bo poświęcała dużo czasu na pracę, ja też pracowałem prawie przez całą dobę, ale wszystko układało się między nami super.
Jednak z czasem zauważyłem, że Zosia zaczęła się ode mnie oddalać. Nie odbierała telefonów, nie dawała się zaprosić na spacer, ignorowała mnie.
Nie mogłem zrozumieć, o co chodzi. Pewnego wieczoru spacerowałem po parku i bardzo się zdziwiłem, kiedy zobaczyłem tam moją Zosię z jakimś małym chłopcem. Wcześniej powiedziała mi, że musi zostać dłużej w pracy.
Szli i śmiali się. Pomyślałem, że może to jej młodszy brat, chociaż nigdy mi o nim nie opowiadała.
Postanowiłem podejść i wyjaśnić tę sytuację.
Kiedy Zosia mnie zauważyła, była zaskoczona. Oczywiście wyjaśniłem, że w żaden sposób jej nie śledzę, bo to naprawdę był zbieg okoliczności. Poprosiłem o wyjaśnienie, co się stało i dlaczego mnie oszukuje. Dlaczego nie powiedziała prawdy, że tak naprawdę wcale nie jest w pracy.
Usłyszałem coś, co wytrąciło mnie z równowagi. To był jej syn. Jak się okazało, ma 3-letnie dziecko z poprzedniego związku. Jej mąż zginął w wypadku drogowym 2 lata temu. Chłopiec ma na imię Antek. Zosia bała mi się o nim powiedzieć. Myślała, że się zdenerwuję, bo nie jestem jeszcze gotowy na dzieci. Chociaż ja nic takiego nie mówiłem.
Dalej spacerowaliśmy już we trójkę. Na początku Antek był nieśmiały, ale po chwili zaczął się bardziej swobodnie zachowywać, śmiał się, opowiadał o mamie, kolegach, o tym, co lubi jeść, o ulubionych zabawkach i bajkach. Byłem bardzo szczęśliwy i postanowiłem, że chcę częściej widywać się z synem Zosi, żebyśmy mogli lepiej się poznać.
Wszystko było super, aż wreszcie postanowiliśmy zamieszkać razem – ja, Zosia i Antek.
Po pewnym czasie staliśmy się prawdziwą rodziną. Pobraliśmy się, a ja adoptowałem naszego chłopca. Byliśmy bardzo szczęśliwi.
Po roku naszego wspólnego życia pomyślałem, że moglibyśmy postarać się o kolejne, wspólne dziecko. Jednak kiedy spróbowałem o tym porozmawiać z Zosią, zareagowała bardzo ostro, zdenerwowała się i szybko zmieniła temat. Chciałem zrozumieć, na czym polega problem. Moja żona, przeciwnie, nie zamierzała mi niczego wyjaśniać. W naszej rodzinie zaczęły się kłótnie, dzień za dniem to samo. Postanowiłem to wszystko zakończyć i powiedziałem, że odejdę, jeżeli nie powie mi, co się dzieje.
Tego, co usłyszałem, w najmniejszym stopniu się nie spodziewałem.
Zosia powiedziała mi prawdę, którą powinienem poznać już dawno temu.
Jak się okazało, Antek nie jest jej rodzonym synem. Ona i jej mąż adoptowali go, gdy dowiedzieli się, że Zosia nie może mieć dzieci. Kiedy mi to powiedziała, bała się, że odejdę. Dlatego po ślubie postanowiła nic mi nie mówić, miała nadzieję, że nie będę chciał więcej dzieci.
Potrzebowałem czasu, żeby to wszystko przemyśleć. Musiałem wyjść na długi na spacer.
Godzinę później wróciłem do domu. Nie potrafiłem nic powiedzieć, dopóki nie spojrzałem w oczy Antka. Zdałem sobie sprawę, jak bardzo kocham mojego syna, nawet jeżeli to nie jest moje rodzone dziecko, i moją ukochaną żonę. Niech będzie tak, jak jest, bo naprawdę nie umiałbym bez nich żyć.
Będziemy najszczęśliwszą rodziną.

-
Ciekawostki2 lata ago
Przyszła synowa została u nas na noc. Rano odwiedziła nas moja siostrzenica i okazało się, że ona i narzeczona syna się znają. A następnego dnia przyjechała jego przyszła teściowa razem z córką i urządziły straszną awanturę. Z jakiegoś powodu moja siostrzenica powiedziała synowej, że ja i mój mąż nie będziemy im pomagać po ślubie i jeszcze że chcemy sprzedać samochód naszego syna. W rezultacie ślub się nie odbył
-
Ciekawostki2 lata ago
Brat przybiegł wcześnie rano, jak tylko dowiedział się, co zrobili rodzice
-
Rodzina3 lata ago
Obaj moi synowie są żonaci. Moje synowe diametralnie się od siebie różnią – jedna siedzi z telefonem na kanapie, a druga szykuje jedzenie dla wszystkich. Ilona mieszka z nami i nie chce jej się nic robić. Pewnego dnia nie mogłam się powstrzymać i ją zawstydziłam, mówiąc, że u niej zawsze jest brudno. Teraz nikt w domu ze mną nie rozmawia
-
Historie3 lata ago
„To u was można brać prysznic dłużej niż 30 minut?” – usłyszałam od koleżanki, która mieszka w Niemczech