Connect with us

Życie

Babciu, jak nic nie wiesz, to lepiej się nie odzywaj

Babcia Kazia biegała po wsi i rozpowiadała różne bzdury o Marku i Halinie. Sama tak naprawdę nie znała prawdy, ale już wymyśliła swoją własną historię o ich życiu. Jej koleżanki z wioski nie traktowały tego, co mówi, poważnie, ale byli i tacy, którzy słuchali uważnie, a następnie przekazywali informacje dalej, zniekształcając je nieco i dodając coś od siebie. W końcu matce Haliny obrzydło wysłuchiwanie różnych bzdur na temat własnej córki i jej prywatnego życia.

Halina poznała Marka, gdy był już rozwiedziony. Z pierwszego małżeństwa miał córkę Anię, która niedawno skończyła trzy lata. Na początku Markowi dobrze się układało z pierwszą żoną, Wiolą. Mieli wszystko: dom, pracę, a nawet namiętną miłość. Jednak po urodzeniu dziecka jego żona bardzo się zmieniła. Denerwowała się o drobiazgi, wciąż było jej wszystkiego mało. Zmusiła Marka, żeby oprócz głównej pracy, dorabiał sobie jeszcze w niepełnym wymiarze godzin, bo jej sąsiadkę stać było na drogie nowe buty, a Wiola drugi rok z rzędu chodziła w starych.

Marek milczał i nie kłócił się z Wiolą, starał się spełniać wszystkie jej zachcianki. Ale w pewnym momencie zdał sobie sprawę, że stał się tylko bankomatem dla swojej żony. Nie słyszał już od niej nawet ciepłego słowa, nie pamiętał, kiedy ostatnio jadł domowy obiad, kiedy poszli razem na spacer.

Wtedy Marek złożył pozew o rozwód. Przez jakiś czas dochodził do siebie, ale regularnie dawał pieniądze na córkę. Wiola parę razy próbowała się pogodzić i odzyskać męża, ale on nie chciał. Nie miał zamiaru wracać do poprzedniego życia, bo nie sprawiało mu ono przyjemności ani nie dawało rodzinnego spokoju.

Właśnie wtedy Marek spotkał Halinę. Znali się od dawna, ponieważ mieszkali w tej samej wiosce. Jednak nigdy nie przyglądał jej się bliżej. Nie zwracał na nią uwagi, bo była prawie o dziesięć lat młodsza. Halina właśnie skończyła studia i wróciła do domu, żeby pracować jako nauczycielka angielskiego w wiejskiej szkole. Była bardzo miłą i sympatyczną młodą kobietą. Od razu znalazła wspólny język z Markiem.

Dużo spacerowali, rozmawiali. Kiedyś Halina zaprosiła Marka do siebie. Wcześniej upiekła ciasto, ugotowała aromatyczny rosół i zrobiła pierogi. Nie zamierzała go w ten sposób uwieść, po prostu zawsze dbała o domową atmosferę i lubiła się tym zajmować.

Ale babcia Kazia nie mogła tego przeżyć. Chodziła po wiosce i opowiadała, jaka to z Haliny żmija, która zabiera Marka rodzinie. Staruszka nawet demonstracyjnie ocierała wyimaginowaną łzę, że niby żal jej córeczki Marka i Wioli.

Kiedy matka Haliny przyszła do małego domku babci Kazi, przywitała się z nią uprzejmie i od razu powiedziała surowo:

– Albo się pani ugryzie w język, albo podejmę inne środki. Dlaczego pani oszukuje, biega po wiosce i kłamie? Świadkowała pani na tym ślubie, czy co? Mieszka pani z Haliną albo z Markiem? Lepiej milczeć, jeżeli się nic nie wie.

Potem babcia Kazia była już ostrożniejsza w swoich wypowiedziach i domysłach.

Trending