Connect with us

Historie

Babcia z zagadką.

Mieszkaliśmy z rodzicami na wsi. Nasza wieś była duża, dlatego później przemianowano ją na osiedle typu miejskiego. Mieliśmy wiele sklepów, duży bar, a nawet dwie restauracje i klub. Moi rodzice mieli duży dom. Miałam jeszcze młodszego brata Mirka. W naszej rodzinie panowało zrozumienie, radość i miłość.

Obok nas mieszkała sąsiadka, nazywała się babcia Olga. Mieszkała z synem, który lubił wypić. Miała duże gospodarstwo, w którym pomagał jej syn. Kobieta znała wszystkich wokół nas, nasza wioska była bardzo duża i nie wiem, jak starszej kobiecie udało się zapamiętać wszystkich wokół i dawać różne rady. Głównym zadaniem babci Olgi było przesiadywanie na ławce pod sklepem z artykułami spożywczymi i każdemu, kto tam wszedł lub wyszedł, dawała jakieś instrukcje typu: nie rób tego, nie idź tam, nie mów tego. Nie rozumiem, jak można zrobić wszystko w domu i siedzieć na ławce przez prawie cały dzień, dyskutować i doradzać wszystkim. Zimą prawie jej nie było, ale latem nie wstała z tej ławki.

Wyszłam za mąż, za miejscowego traktorzystę. Mąż był wspaniałym mężczyzną, poznałam go, kiedy byliśmy jeszcze dziećmi, potem dorastaliśmy, zaczęliśmy się spotykać i się pobraliśmy. Kiedyś mój Witek wszedł do sklepu, babcia Olga zaczepiła go i powiedziała:

– Poszukaj sobie innej pracy, bo twój traktor cię zrujnuje. Witek śmiał się ze starej kobiety, powiedział, że nie jest chyba pełna rozumu. Witek od dawna pracował na farmie i dobrze tam zarabiał. Utrzymywał rodzinę, mogliśmy nawet odłożyć trochę pieniędzy, mimo że mieliśmy dwoje dzieci i nigdzie nie pracowałam. Mieliśmy córkę Anię i syna Zbyszka, córka miała siedem lat, a syn dziesięć. Dzieci często bawiły się na placu zabaw, który znajdował się tuż obok sklepu, przy którym siedziała ta dziwna kobieta.

Ona też miała czas, aby uświadomić moje dzieci. Pewnego dnia Ania wróciła do domu i powiedziała:

– babcia Olga powiedziała, że jestem bardzo mądrą dziewczynką i dobrze, że się uczę, ponieważ nie będę długo mieszkać w tej wiosce. Byłam zszokowana! Jak ta kobieta mogła tak powiedzieć! Niby gdzie moja Ania miałaby pójść od nas, od rodziny, przecież to nasza córka!

Pewnego dnia przyszła do mnie sąsiadka Janina. Wypiłyśmy herbatę i zjadłyśmy świeżo upieczone ciasto z wiśniami. Janina często przychodziła do mnie, wymieniałyśmy różne przepisy kulinarne, ponieważ ona i ja byłyśmy gospodyniami domowymi i wychowywałyśmy dzieci. Dzieliłyśmy się radami, jak najlepiej prać ubrania, chodziłyśmy razem na zakupy, a czasem nawet pożyczałyśmy sobie ubrania. Janina poprosiła mnie, żebym pożyczyła jej sukienkę, na ślub swojej siostry. Nie odmówiłam i pomogłam jej wybrać sukienkę. Janina przymierzyła sukienkę, śmiejąc się. Zapytałam, dlaczego się śmieje, a sąsiadka odpowiada mi:

– Mówiła mi babcia Olga, żebym nie pożyczała u ciebie sukienki, bo jej nie będę potrzebowała. Zapytałam, skąd kobieta wie, że będziesz coś pożyczać?

Janina odpowiedziała:

– Ja jej powiedziałam, kiedy szłam po herbatę do sklepu. Śmiałyśmy się, sąsiadka wzięła sukienkę i poszła do domu.

Wykonałam już całą swoją pracę i postanowiłam pomóc rodzicom. Mieszkaliśmy wszyscy w tym samym domu. Brat niedawno wyprowadził się, zamieszkał z żoną, więc dla wszystkich było wystarczająco dużo miejsca. Mama była zajęta pracami domowymi, karmiła kurczaki, pomogłem jej i poszłyśmy na kolację.

Przy stole tata powiedział:

– Gdy szedłem dziś do sklepu, widziałem tę babcię Olgę. Nie wiem, po co ona tam siedzi i jakieś głupoty wygaduje. Powiedziała mi, żebym sprzedał gospodarstwo, ponieważ wkładam w nie wszystkie siły, a już niedługo ani mnie, ani mojej żonie nie będzie ono potrzebne.

Minęło kilka lat i przypomniałam sobie wszystkie słowa starej kobiety i wszystkie słowa tej szalonej babci się spełniły. Mój mąż zmarł, rozbił się na ciągniku, a babcia Olga powiedziała, że ten ciągnik go zniszczy. Zamieszkałam z dziećmi w mieście, sprzedałam dom rodziców i kupiłam mieszkanie. Babcia Olga powiedziała kiedyś mojej córce, że nie będzie długo mieszkać na wsi. Zadecydowałam tak dlatego, że niedługo po śmierci męża zmarli również moi rodzice. Stara sąsiadka mówiła im, że za ciężko pracują i lepiej będzie, jeżeli zadbają o zdrowie. Takie, zdawałoby się głupie rady babci, okazały się prawdziwe i trafne. Nie wiem, kim ona jest, jaki ma dar, może widzi coś w ludziach?

Trending