Connect with us

Rodzina

Arogancka córka mojego chrzestnego

Ciągłe niezadowolenie, to właśnie wciąż otrzymuję od moich krewnych. Ten przypadek nie jest wyjątkiem.

Pracuję w bardzo popularnej restauracji „Manufaktura Smaku”. Od dzieciństwa uwielbiam gotować, dlatego wybrałam tę pracę. Serwujemy bardzo wyszukane dania, więc zarabiam dość dobrze.

Pewnego dnia zadzwonił do mnie mój ojciec chrzestny:

– Cześć, złotko. Co tam słychać? – zawsze jak tak zaczyna rozmowę, to wiem, że czegoś potrzebuje.

– Dzień dobry, wszystko w porządku.

– Radzisz sobie w pracy? Bardzo jesteś zmęczona?

– Różnie. Ale zwykle wracam do domu wykończona i od razu padam do łóżka, – już zaczęłam rozumieć, do czego zmierza.

– Słuchaj, a nie przydałby się wam w restauracji ktoś dodatkowy do pracy? Moja księżniczka byłaby zainteresowana – księżniczką nazywa swoją córkę Karolinę.

– Och, to nie zależy ode mnie, ja się nie tym nie zajmuję.

– Może chociaż do sprzątania – chrzestny zmienił ton na błagalny.

– W porządku, niech przyjdzie jutro o szóstej po południu. Uprzedzę szefa.

Chrzestny serdecznie mi podziękował i odłożył słuchawkę, a ja miałam tylko nadzieję, że Karolina mnie nie zawiedzie.

Następnego dnia, pod wieczór, nasz kierownik sali czekał razem ze mną na Karolinę. Ale nie zjawiła się.

Kiedy wróciłam do domu, postanowiłam do niej zadzwonić:

– O co ci chodzi? – Karolina przywitała się w swoim stylu; z jakiegoś powodu mnie nie lubiła, chociaż nie zrobiłam jej nic złego.

– Dlaczego nie przyszłaś dzisiaj na rozmowę, skoro byłaś umówiona?

– Zapomniałam, każdemu może się zdarzyć.

– Tak, ale nie powinnaś tak lekceważąco do tego podchodzić.

– Bo co?

– Bo twój ojciec się stara, dosłownie błagał mnie o to, żebym znalazła ci jakieś miejsce u nas w restauracji. Proszę, przyjdź jutro punktualnie. Mój szef da ci jeszcze jedną szansę.

– Dobrze, przyjdę.

Żadnego “przepraszam”, nic, szkoda gadać…

W środku nocy zadzwonił do mnie ojciec tej bezczelnej dziewczyny:

– Powiedz mi, proszę, dlaczego moja córka nie dostała tej pracy?! – z pretensją w głosie krzyknął mi do ucha.

– To nie do mnie pytanie. Ją o to zapytaj.

– Zapytałem, powiedziała, że ​​restauracja była zamknięta o tej godzinie, o której kazałaś jej przyjść.

– Co za bzdury? Nie była zamknięta. Razem z moim szefem czekałam na nią dokładnie o szóstej. Ona cię okłamuje. Mi powiedziała, że zapomniała i obiecała, że przyjdzie jutro! A teraz daj mi spać, bo ja, w przeciwieństwie do twojej córki, muszę wstać wcześnie do pracy!

Tym razem Karolina jednak przyszła punktualnie, a nawet dziesięć minut wcześniej. Wszystko byłoby dobrze, ale nie mogło się obyć bez atrakcji:

– Czy tak trudno jest ci umyć tę podłogę? – zapytałam Karolinę.

– Na pewno nie dotknę tej śmierdzącej szmaty – odpowiedziała, marszcząc nos.

– Chyba będziesz musiała. Nie ma tu dla ciebie innej pracy.

Wszystko to trwało tak długo, aż kierownik sali osobiście wystawił ją za drzwi i poprosił, żeby nigdy więcej tu nie przychodziła.

W rezultacie chrzestny zadzwonił do mnie ponownie:

– Czy ty już w ogóle nie wiesz, co robisz? Natychmiast zatrudnij moją córkę z powrotem!

– Porozmawiaj o tym z szefem, a nie ze mną.

– Jak śmiesz? Ja zawsze ci pomagałem, ale ty już rodzinie pomóc nie możesz, tak?

– Tak samo, jak twoja córka nie może wymyć podłogi.

– Niewdzięcznica! – i tak skończyła się nasza rozmowa.

Nikt z krewnych ze strony mojego ojca chrzestnego nie odzywa się do mnie. Ale ja się nawet z tego cieszę.

Trochę później moja mama przekazała mi jeszcze jedną wiadomość o Karolinie. Podobno jej ojciec nadal starał się znaleźć jej pracę, ale nigdzie jej się nie podobało i nikt nie zdecydował się jej zatrudnić. W rezultacie mój chrzestny zrozumiał wreszcie, że jego córka po prostu nie lubi pracować, chciałaby, żeby ktoś to robił za nią  i jeszcze dawał jej pieniądze.

Trending