Connect with us

Historie

Ale on absolutnie nie pasuje do naszego wyobrażenia o tym, jaki powinien być nasz przyszły zięć.

Tak, rozumiemy, to jest wybór naszej córki, z którym powinniśmy się liczyć. Ale absolutnie nie pasuje do naszego wyobrażenia o tym, jaki powinien być nasz przyszły zięć. Marcin to dobry chłopak, spokojny, bezkonfliktowy. Ale nie pasuje do naszej córki. Ona jest piękna i inteligentna – pracuje jako dziennikarka. Zawsze jest czymś zajęta. A Marcin jest mechanikiem samochodowym. Tak, oni dobrze zarabiają, ale nie o to chodzi. Nie ma z nim nawet o czym porozmawiać! Do tego ręce ma zawsze czarne. No i jak niby mamy go zaprosić na imprezy towarzyskie, na które często chodzi nasza rodzina? Tak, niech go nawet nasza córka na taką okazję ubierze i uczesze – będzie wyglądał na intelektualistę, ale wystarczy, że otworzy usta, a od razu ujawni się jego chłopskie pochodzenie. Wstydzę się przyznać moim znajomym, kiedy pytają, co robi mój przyszły zięć.

A córka też jest dobra! Niedawno udostępniła zdjęcie w sieci społecznościowej, na którym jest z Marcinem w wiosce jego rodziców na tle jakiejś makatki na ścianie. I podpis „U nowej rodziny”. Potem wszystkie moje koleżanki, które wydały swoje córki za biznesmenów i dyplomatów, długo się ze mnie wyśmiewały i mówiły, że moja Laura nie może sobie znaleźć odpowiedniego męża i zamiast do Dubaju, będzie jeździć do teściów kopać ziemniaki. Przykro mi to słyszeć, bo wiem, jacy mężczyźni zabiegali o moją córkę – bogaci i odnoszący sukcesy. A ona co? Wybrała sobie tego Marcina ze wsi, który nawet zdania nie potrafi porządnie sklecić. No i za co dla mnie i mojego męża taka kara – ciągle wstydzić się za naszego zięcia?!

Jego rodzice to już w ogóle oddzielna historia. Zaczęliśmy planować wesele. Od razu ustaliliśmy, że my za wszystko zapłacimy, a ich tylko prosimy, żeby przyzwoicie wyglądali i trochę mniej się odzywali. Ale widzicie, ta opcja im nie odpowiada.

– My dołożymy się do wesela, – zaproponowała przyszła teściowa mojej córki. – Ale zaprosimy też naszą rodzinę. Marcin ma bardzo wielu krewnych, którzy będą chcieli być na jego ślubie.

– Ale przecież to wyjdzie bardzo drogo, – próbowałam jakoś naprawić tę sytuację. – Zarezerwowaliśmy jedną z najlepszych restauracji w mieście.

– A po co taka droga restauracja? – ojciec Marcina był zaskoczony. – Niedaleko dworca jest bar “Zefir”. Mają tam pyszne jedzenie, a ceny są normalne. Wy też trochę zaoszczędzicie, dlaczego to ma kosztować aż tyle?

Mój mąż i ja spojrzeliśmy na siebie. No właśnie, dlaczego? Może dlatego, że stać nas na to, żeby zorganizować wystawne wesele dla naszej jedynej córki? Może dlatego, że zaprosiliśmy już najbardziej szanowanych mieszkańców miasta? Może dlatego, że chcemy, żeby Laura miała co zapamiętać ze swojego ślubu? Ale czy ci prości ludzie są w stanie to zrozumieć? Raczej nie…

– Więc może zróbmy dwa wesela, – zaproponowaliśmy z mężem. – Jedno będzie dla naszych gości, my za nie zapłacimy, a wy zorganizujecie drugie. I niech ono będzie albo w “Zefirze”, albo nawet w remizie – my się tam wpraszać nie będziemy.

Ale ta opcja nie odpowiadała rodzicom Marcina. Chcą, żeby rodziny się poznały. No i jak im wytłumaczyć, że lepiej będzie dla wszystkich, jeżeli jednak się nie poznają?

Mój mąż i ja próbowaliśmy nawet porozmawiać z naszą córką, żeby przez swojego przyszłego męża wpłynęła jakoś na jego rodziców. Ale Laura ich popiera! Mówi, że jesteśmy teraz jedną rodziną i wszystko powinniśmy robić razem. To już sytuacja bez wyjścia!

Jak uważacie, co powinniśmy zrobić? Może ktoś mi coś podpowie?

Click to comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

1 × 2 =

Trending