Dzieci
Adaptacja mojej córeczki w przedszkolu bardzo się przeciąga, już nie wiem co zrobić, żeby została tam na cały dzień.
Moja córeczka od 5 miesięcy chodzi do przedszkola. Szczerze mówiąc, spodziewałam się, że to będzie trochę inaczej wyglądać. Myślałam, że będę miała więcej wolnego czasu i albo pójdę do pracy, albo zajmę się domem. Wychowawczynie powiedziały mi, że córka najpierw musi się przyzwyczaić do przedszkola, dopiero potem będzie mogła zostać na cały dzień.
Mówiły, że to potrwa nie dłużej niż dwa tygodnie, więc przez ten czas się niczym nie martwiłam.
Julcia rano chodziła do przedszkola, a ja odbierałam ją do domu w południe. Z entuzjazmem opowiadała o dzieciach i paniach, o tym, jak się bawią, śpiewają i rysują. Cieszyłam się, że tak jej się podoba, bo tego w domu nie mogłam jej zapewnić. W przedszkolu ma stały kontakt z rówieśnikami, a to jest chyba dla dziecka najważniejsze?
Ale oprócz takich pozytywnych chwil, Julcia zaczęła częściej chorować. Okazało się, że przez półtora tygodnia chodzi do przedszkola, a przez kolejny tydzień zostaje w domu z gorączką. Dlatego nasza adaptacja bardzo się przeciąga – tak się pocieszałam. Ale mijał dzień za dniem, miesiąc za miesiącem, a nauczycielki wciąż nalegały, żebym zabierała ją przed obiadem.
Zaczęło mnie to denerwować, bo wieczorem córka opowiadała mi, że chciałaby przez cały dzień bawić się z dziećmi. Ja też niewiele mogę zrobić przez te nieszczęsne parę godzin. Ledwo się za coś zabiorę, to już muszę lecieć odebrać Julkę.
Ja jeszcze mogę sobie pozwolić na to, żeby nie pracować, bo mój mąż dobrze zarabia i utrzymuje rodzinę. Na wychowawczym myślałam, żeby sobie trochę dorobić, ale jakoś nie wyszło.
No, ale jak radzą sobie rodzice, których nie stać na to, żeby codziennie odbierać dziecko w środku dnia? Albo żeby dwa razy w miesiącu iść na zwolnienie lekarskie? Trudno mi to sobie wyobrazić, bo zatrudnienie opiekunki jest drogie, a nie każdy ma dziadków.
Ja na pewno nie umiałabym połączyć tego wszystkiego – pracy, dziecka i domu. Dla mnie kobiety, którym udaje się zrobić to wszystko, są prawdziwymi bohaterkami.
Problem się nie rozwiązywał, więc sama poinformowałam przedszkole, że będę odbierała Julkę półtorej godziny później. Wtedy zaczęło się coś kompletnie niezrozumiałego – nauczycielki dzwoniły do mnie i skarżyły się, że moja córka dużo płacze. Ale czy to nie jest ich zadanie, żeby uspokoić i zainteresować dziecko? No, ale wiadomo, jak każda mama od razu pobiegłam po Julcię.
Gdyby się nie rozchorowała, to już bym ją jednak zostawiała na dłużej. No, ale niestety. Moja córka po przerwie znowu wróciła do przedszkola, ale sytuacja się nie zmieniła – mam ją odbierać przed leżakowaniem. Obiecałam sobie, że jeżeli sytuacja nie unormuje się w przyszłym tygodniu, będziemy musieli poważnie porozmawiać z wychowawczyniami. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze, bo wolałabym nie zmieniać przedszkola.
A co wy byście zrobili na moim miejscu?
-
Ciekawostki1 rok ago
Przyszła synowa została u nas na noc. Rano odwiedziła nas moja siostrzenica i okazało się, że ona i narzeczona syna się znają. A następnego dnia przyjechała jego przyszła teściowa razem z córką i urządziły straszną awanturę. Z jakiegoś powodu moja siostrzenica powiedziała synowej, że ja i mój mąż nie będziemy im pomagać po ślubie i jeszcze że chcemy sprzedać samochód naszego syna. W rezultacie ślub się nie odbył
-
Ciekawostki2 lata ago
Brat przybiegł wcześnie rano, jak tylko dowiedział się, co zrobili rodzice
-
Rodzina3 lata ago
Obaj moi synowie są żonaci. Moje synowe diametralnie się od siebie różnią – jedna siedzi z telefonem na kanapie, a druga szykuje jedzenie dla wszystkich. Ilona mieszka z nami i nie chce jej się nic robić. Pewnego dnia nie mogłam się powstrzymać i ją zawstydziłam, mówiąc, że u niej zawsze jest brudno. Teraz nikt w domu ze mną nie rozmawia
-
Historie2 lata ago
„To u was można brać prysznic dłużej niż 30 minut?” – usłyszałam od koleżanki, która mieszka w Niemczech