Connect with us

Historie

Żona wciąż troszczyła się o majątek. Po rozwodzie okazało się, że to dla dobra dzieci

Mówi się, że miłość jest ślepa, ale jednak nie zawsze. Nie w przypadku mojej sąsiadki. Zawsze myślała bardzo racjonalnie, nie dawała się ponieść emocjom i wydaje mi się, że dobrze zrobiła. Ale żebyście sami to ocenili, musicie usłyszeć całą historię.

Zaczęło się od tego, że moja dawna koleżanka z klasy, sąsiadka i najlepsza przyjaciółka Dorota, się zakochała. Zawsze była bardzo wrażliwa. To jedna z tych osób, które są całkowicie pochłonięte tym, co czują i ani na sekundę nie włączają racjonalnego myślenia. Tak to wyglądało, tak wszyscy sądzili. A jednak było zupełnie inaczej. Okazało się z czasem.

Dorota poznała Miłosza w klubie, gdy była na drugim roku studiów. On wtedy miał już dyplom i pracował. Oczywiście, najpierw mu się trochę przyglądała, ale potem zaczęli się spotykać. Miłosz dużo pracował, miał świetne stanowisko i dobrze zarabiał. W ciągu dwóch lat spłacił kredyt za mieszkanie. Jednak Dorota namówiła go, żeby nieruchomość zapisał również na nią. Była więc współwłaścicielką.

Później się pobrali. Dorota zorganizowała ślub swoich marzeń, bo zawsze marzyła, by tego dnia poczuć się jak księżniczka. Tak się też stało: najdroższa suknia, biżuteria, diadem z welonem, kwiaty, łuki, restauracja. Moja przyjaciółka nie oszczędzała na weselu, ale większość kosztów poniósł Miłosz.

Po roku małżeństwa Dorota zamarzyła o tym, żeby mieć samochód. Naprawdę, sama odłożyła całkiem sporą część kwoty. Mąż pomógł tylko trochę. Długo wybierali samochód, który byłby idealny dla nich obojga, ale decydującą rolę odegrała oczywiście opinia Doroty. Wybrała bardzo delikatny, kobiecy model. I oczywiście zarejestrowała auto na siebie.

Kilka miesięcy później dowiedziała się, że jest w ciąży. Urodziła córkę. A rok później jeszcze syna. Po paru latach dzieci poszły do prywatnej szkoły, uczęszczały na wiele zajęć dodatkowych, oczywiście płatnych. Wszystko to rodzice opłacali ze wspólnego rodzinnego budżetu. Układało im się całkiem nieźle, wyglądali na szczęśliwych. Nie mogłyśmy tylko z dziewczynami zrozumieć, dlaczego Dorocie tak bardzo zależy na majątku.

Do tego wszystko musiała mieć oficjalnie zapisane. Dziewczyny często myślą, że będą żyć ze swoim mężem długo i szczęśliwie, a umrą tego samego dnia. Na początku tak właśnie wyglądała rodzina Doroty, ale z czasem to się zmieniło.

Pewnego dnia Miłosz przeczytał w telefonie Doroty wiadomość od innego mężczyzny. Zaczęli się kłócić i wtedy okazało się, że mąż też ją od dawna zdradzał. Oczywiście, tego już nie mogli oboje znieść. Dorota jako pierwsza złożyła pozew o rozwód. Wiadomo, że sprawa w sądzie trochę się ciągnęła, ale wszystko poszło bardzo dobrze.

Dorocie udało się zatrzymać większość majątku. Wszystko, co było na nią zapisane, no i jeszcze połowę mieszkania. Miłosz musi też płacić alimenty. Julka i Maciek zostali z matką, ale ojciec często się z nimi widuje i ich odwiedza. Dopiero teraz wszystkie zdałyśmy sobie sprawę, jakie to szczęście, że Dorota ​​zachowywała się tak rozsądnie przez całe swoje małżeństwo.

Wciąż ją pytamy z dziewczynami, dlaczego tak zrobiła. Czy wychodząc za mąż nie myślała, że to będzie długie i szczęśliwe małżeństwo, bez kłamstw, zdrad i, oczywiście, rozwodu? Nasza Dorotka odpowiedziała, że ​​myśli przede wszystkim o dzieciach. Trzeba im coś przecież po sobie zostawić. Ogólnie rzecz biorąc, jeżeli rodzina się rozpadnie albo coś się stanie ojcu, dzieci powinny być zabezpieczone. A przy okazji, w wieku 32 lat Dorota już spisała testament i zapisała wszystko dzieciom. Zapewnia, że ​​zawsze przede wszystkim myśli o ich przyszłości.

Trending