Connect with us

Życie

Z łatwością zostawię każdą, kiedy tylko będę chciał. Ale nie wszystko jest takie proste

Zawsze przestrzegałem dość prostych zasad: dbaj o siebie, kochaj przede wszystkim siebie i zawsze pierwszy odchodź od kobiety. Ten schemat działał zawsze i ze wszystkimi.

Od najmłodszych lat mój ojciec uczył mnie, żebym był silny, niezależny, pewny siebie i żebym zawsze kierował się rozumem, a nie sercem. A ja zawsze słuchałem jego rad. Spotykałem się z pięknymi, zadbanymi, pewnymi siebie, a czasem wcale nie biednymi dziewczynami, które były gotowe zrobić dla mnie wszystko.

Pierwszy raz ożeniłem się w wieku 25 lat. Moją wybranką była kobieta starszą ode mnie o 10 lat. Oczywiście lubiłem ją, ale co najważniejsze – miała własny biznes i pełne konto w banku. Spędziłem z nią prawie 3 lata – można powiedzieć, że szczęśliwe.

Ale sympatia minęła, moja żona zaczęła się wyraźnie starzeć, w firmie zaczęły się problemy i nie mogłem już żyć na tak wysokim poziomie, jak wcześniej. Zdecydowanie mi się to nie podobało i odszedłem.

Później miałem wiele burzliwych romansów – niektóre trwały miesiącami, inne kończyły się po kilku tygodniach. Zacząłem nawet umawiać się na „jednorazowe” randki – podobało mi się, że nie mam żadnych zobowiązań.

Dlaczego tak bardzo podobałem się kobietom? Nie wiem. Podobno jestem całkiem sympatyczny, pewny siebie i zawsze potrafię powiedzieć kobiecie to, co chce usłyszeć. Dziewczyny same mnie znajdowały i nawet nie musiałem się bardzo starać. A kiedy skończyłem 30 lat, zdecydowałem, że nadszedł czas na kolejne małżeństwo – byłem trochę zmęczony ciągłymi imprezami z przyjaciółmi i zapragnąłem stabilizacji.

I wtedy ją poznałem. Moja przyszła żona przekonała mnie do siebie swoją prostotą, skromnością i szczerością. Była naprawdę atrakcyjna, ale nie zdawała sobie z tego sprawy – nie była arogancka ani cyniczna.

Dostała pracę jako główny handlowiec w firmie, w której ja też pracowałem. Maria, bo tak miała na imię, była dość inteligentna i odnosiła zawodowe sukcesy.

I wtedy sam, chyba po raz pierwszy, zacząłem wykazywać inicjatywę: zadzwoniłem do niej, dałem kwiaty, zaprosiłem na randkę do restauracji. Zacząłem się zakochiwać.

W ciągu kilku miesięcy zbliżyliśmy się do siebie tak bardzo, że postanowiliśmy razem zamieszkać. Przeprowadziłem się do niej – miała własne mieszkanie w centrum miasta.

Nasz związek był cudowny. Maria mnie wręcz oczarowała. Wszystko było z nią łatwe i proste. Nie musiałem ciągle przejmować się tym, jak wyglądam. Byłem pewien, że gdy tylko przyjdzie na to czas, będę potrafił od niej odejść. Ojciec też naprawdę polubił moją Marysię.

Wszystko mi odpowiadało, ale stopniowo zacząłem zauważać, że robię się zbyt rodzinny: po pracy spieszyłem się do domu, przygotowywałem romantyczną kolację, spędzałem całe weekendy z Marią i nie miałem ochoty na spotkania z przyjaciółmi. Stałem się tym, kim nigdy nie chciałem być – człowiekiem rodzinnym.

Mijały kolejne lata, ale byłem pewien, że ​​moment „ewakuacji” niedługo nadejdzie. Zostawię żonę i znowu wyruszę cieszyć się wolnością. Obiecałem sobie, że trzecia rocznica małżeństwa będzie ostatnią. Ale potem przyszła piąta, później siódma. Mój sprawdzony system się zawiesił – nie chciałem odchodzić. Zrozumiałem, że z Marią czuję się naprawdę dobrze. I zdałem sobie sprawę, że prawdziwe i szczere uczucia są o wiele lepsze niż ciągłe poszukiwanie nowej partnerki. Zrozumiałem to – chcę być ze swoją żoną przez całe życie i jestem gotowy na dzieci.

Ale kiedy w końcu zdecydowałem się na jedną kobietę, nagle straciłem wszystko. Zacząłem zauważać w Marii dziwne zmiany – częściej zostawała dłużej w pracy, spędzała więcej czasu z przyjaciółmi i zaczęła jeszcze bardziej dbać o swój wygląd. A biorąc pod uwagę moje doświadczenia, wiedziałem, że coś jest nie tak.

Nie chciałem się kłócić, więc udawałem, że nic nie zauważyłem. I tak żyłem aż do dnia, w którym moja żona powiedziała, że ​​ode mnie odchodzi. Według niej nasze małżeństwo już się skończyło, nie mamy wspólnych tematów do rozmowy i powinniśmy się rozstać.

Nie mogłem w to uwierzyć. To był bumerang. Postąpiła ze mną tak samo, jak ja ze wszystkimi moimi kobietami – zwyczajnie mnie zostawiła i złamała mi serce. A ja, doświadczony lowelas, stałem się ofiarą miłości.

Trending