Connect with us

Historie

Wyjaśnienie tajemniczych kradzieży w charakteryzatorni

Ta historia przydarzyła mi się, gdy dopiero zaczynałam swoją karierę jako wizażystka. Bardzo się starałam, żeby w końcu zacząć pracować jako profesjonalistka. Zaczynałam w zwykłym salonie kosmetycznym, a potem zauważyła mnie pewna celebrytka i zaczęłam dla niej pracować.

Przez cały ten czas, kiedy malowałam piosenkarkę, wiele razy byłam chwalona i doceniana. Mówili, że mam talent. Wszystko szło dobrze, dopóki nie zauważyłam, że niektóre rzeczy zaczęły znikać. Najpierw suchy szampon, potem pędzle do cieni, puder i różne inne drobiazgi.

Te rzeczy nie są takie ważne jak np. lokówka czy szczotka do włosów. Wszystkie te rzeczy, które zniknęły, mogłam bez żadnego kłopotu kupić ponownie. Czasami nawet myślałam, że sama położyłam gdzieś pędzel i nie mogę go znaleźć, ale nie…

Szczerze mówiąc, to w pracy mamy świetną atmosferę. Z nikim nie miałam żadnych konfliktów. Ale rzeczy coraz częściej znikały. Zaczęłam podejrzewać, że w naszym zespole jest złodziej, zwłaszcza kiedy zniknęła peruka do przedstawienia i dwie spódnice razem z butami.

Próbowałam porozmawiać z szefową, ale ona ciągle kierowała ataki na mnie. Uważała, że sama gdzieś to wszystko położyłam, a teraz mam do wszystkich pretensje. Ale to nieprawda. Wiedziałam, że ktoś kradnie, ale nie wiedziałam kto.

Kilka dni później kradzieże ustały, tak jakby ta osoba usłyszała, że ​poskarżyłam się szefowej. Wszystko było w porządku do momentu kiedy zniknęły moje słuchawki i prywatna kosmetyczka. Ta osoba grzebała w mojej torbie!

Znowu zwróciłam się do szefowej, ale nie chciała mnie słuchać, uważała, że marnuję jej cenny czas. Za to piosenkarka, której robiłam makijaż, poradziła, żebym sama złapała złodzieja.

Przeanalizowałam, jakie rzeczy do tej pory znikały i zdałam sobie sprawę, że ta osoba musi być tego samego wzrostu, co nasza gwiazda. Obie skradzione spódnice były w rozmiarze 34, a buty – 37. Taką figurę miały tylko dwie dziewczyny, więc nie powinno być trudno zidentyfikować złodzieja.

Po kolejnej kradzieży puderniczki i pędzla, kupiłam dokładnie takie same. I postanowiłam przeprowadzić pewien eksperyment.

Szefowa była zdziwiona, że nie poinformowałam jej o kolejnej kradzieży. Ja, dzień wcześniej, posmarowałem pędzel jodyną. To było okrutne, ale od razu będzie jasne, kto kradnie.

Powiedziałem to tylko mojej piosenkarce i poprosiłam, żeby nie dotykała pędzla. Była zaskoczona, ale przyznała, że jak po jodynie na skórze złodziejki pojawi się oparzenie, to ta osoba albo nie przyjdzie do pracy, albo spróbuje to ukryć, ale i tak będzie to widać.

Musiałam czekać prawie tydzień. Pędzel razem z pudrem szczęśliwie zniknął. Po chwili do szefowej podbiegła druga wizażystka, która czasami zastępuje mnie, gdy nie ma mnie w pracy. Biedaczka zaczęła narzekać na okropne podrażnienie na twarzy i poprosiła o kilka dni wolnego.

Była bardzo zaskoczona, kiedy zapytałam, czy to przypadkiem nie jod, bo może poparzyła się pędzlem.

Udało mi się udowodnić, że jest złodziejką, bo tego samego dnia umieściłam jeszcze ukrytą kamerę, żeby dokładnie uchwycić ten moment. Natychmiast poprosiłam szefową, żeby ją zwolniła i zażądała zwrotu pieniędzy za wszystkie skradzione przedmioty.

Miała szczęście, zarabiała bardzo dobrze, mimo że tylko zastępowała mnie w nagłych wypadkach. Dlatego jej miesięczna pensja wystarczyła, żeby zrekompensować koszt tego, co zniknęło.

Następnego dnia dziewczyna została zwolniona, a nasi przełożeni postanowili dokładniej sprawdzać nowych pracowników.

Trending