Życie
Wszystko mogło wyglądać zupełnie inaczej
Mariusz całe życie przeżył bez żony i rodziny, nie ma dzieci, więc czy teraz mógł wydarzyć się jakiś cud? Staruszek czuł się szczególnie smutny i samotny, gdy zbliżały się święta. Z żalem patrzył przez płot na podwórko sąsiadów, na które podjechały samochody z miasta, a w nich dzieci, wnuki i prawnuki sąsiadów. Wszyscy pobiegli do domu, a Mariusz wciąż stał sam w martwej ciszy. Potem ponuro wrócił do swojego domu, usiadł przy dębowym stole i zjadł to, co sam sobie ugotował.
W młodości Mariusz był całkiem interesującym kawalerem. Przystojny, z dobrym charakterem, pracowity – wiele dziewczyn z wioski za nim biegało. Ale podobała mu się tylko jedna – skromna i ładna Zosia. Mieszkała na skraju wsi w małym ubogim domku. Dziewczyna nigdy nie chodziła na tańce, ale w każdą niedzielę przychodziła do kościoła. Zosia mówiła cicho i nigdy nie powiedziała o nikim złego słowa. Po wsi nie krążyły o niej żadne plotki, bo nie było nic takiego do powiedzenia. Pochodziła z biednej rodziny, z dużą gromadką dzieci, rodzice pracowali od świtu do nocy…
Mariusz zobaczył Zosię pewnej niedzieli w kościele i od tego czasu nie mógł już spać spokojnie. Zapytał matkę, kto to jest i od kogo:
– No, jak to, to przecież Zosia od Filipków! Nie pamiętasz jej, synu? No, jest trochę młodsza od ciebie. Jeszcze niedawno była dzieckiem, a teraz prawdziwa piękność się z niej zrobiła. A czemu pytasz, Mariusz? Nie zakochałeś się przypadkiem? Nawet nie myśl, że twój ojciec się na to zgodzi.
– A co ojciec – będzie mi mówił, w kim mam się kochać? Nikt nie ma prawa w takie rzeczy się wtrącać! – odpowiedział ostro matce. Ale już wtedy mama czuła, że sprawa pachnie wielką awanturą.
Mariusz zaczął szukać okazji do spotkania z Zosią. Czaił się na nią pod kościołem, potem na polu, kiedy wypasała krowy, później niby przypadkiem przechadzał się koło jej furtki, chociaż mieszkał na drugim końcu wsi. Zosia też zakochała się w chłopaku. Na początku wstydziła się z nim nawet rozmawiać, ale swoją dobrocią Mariusz zawojował serce dziewczyny.
Kiedy ojciec Mariusza dowiedział się o zalotach syna, w domu wybuchła wielka i głośna kłótnia. Uważał, że syn w ogóle nie słucha, co do niego mówi. No bo jak bogaty chłopak mógł się spotykać z taką żebraczką. Mariusz uparcie robił swoje, dopóki jego ojciec nie wymyślił planu. Obmyślił wszystko tak, żeby wyszło, że niby Zosia zdradziła Mariusza z innym. W tym celu zapłacił swojemu koledze i wysłał go do dziewczyny. Mariusz nie uwierzył swojej ukochanej, kiedy przysięgała, że jest niewinna. Chociaż naprawdę nie zrobiła nic złego.
Jak się później okazało, Zosia nosiła pod sercem dziecko. Żeby nie narobić sobie wstydu na całą wieś, wyszła za mąż za Waldka, który od dawna się do niej zalecał. To było dziecko Mariusza. Ale nie odważyła się nikomu powiedzieć ani słowa. W międzyczasie Mariusz przeprowadził się do innej wioski. Próbował ułożyć sobie życie osobiste, ale nie wyszło. Potem machnął na to ręką, wyjechał za granicę do pracy. Po powrocie zbudował piękny dom, pierwszy taki we wsi i zamieszkał w nim, ale sam.
Oprócz pierwszej córki Zosia i Waldek mieli jeszcze czworo dzieci. Żyli spokojnie i zgodnie, ale żona nie kochała Waldka. Wciąż myślała o Mariuszu, ale na nic więcej się nie odważyła.
Zosia została już babcią. Jej pierwsza córka, najstarsza Ela, urodziła bliźnięta. Chłopcy to prawdziwe aniołki. Blondyni o niebieskich oczach, bardzo podobni do swojej matki. Zbliżały się święta, Zosia źle się poczuła. Zawołała do siebie Elę:
– W sąsiedniej wsi mieszka Mariusz Ostalczyk. To on jest twoim prawdziwym ojcem. Waldkowi nic nie mów. Na razie. Trzymałam to w tajemnicy przez te wszystkie lata. Proszę cię, złóż mu życzenia na święta, ode mnie też. Kochałam go najbardziej na świecie. Przez całe życie. – Zosia skończyła mówić i zamknęła oczy. Na zawsze…
Ela i pozostałe dzieci przez długi czas opłakiwali mamę. Nazajutrz miało być Boże Narodzenie. Ela wciąż miała w głowie ostatnie słowa matki. Namówiła męża, wsadziła bliźniaki do samochodu i pojechała do tego Mariusza, o którym mówiła Zosia.
– Jak to, dlaczego mi wtedy nic nie powiedziała? Minęło czterdzieści lat. Przeżyłem je na próżno. Bez mojej ukochanej Zosi, bez ciebie, córeczko. A wszystko mogło wyglądać zupełnie inaczej, – płakał Mariusz.
– Nie płacz, tato. Teraz masz nas, – powiedziała Ela i uściskała ojca. To były pierwsze święta Mariusza od dłuższego czasu, kiedy dom był pełen ludzi, śmiechu i hałasu. Chciał, żeby Boże Narodzenie nigdy się nie skończyło. Nigdy nie czuł się tak dobrze i ciepło, jak teraz.
– Dziadku, opowiedz nam historie ze swojego dzieciństwa! – na całe gardło krzyczeli dwaj jasnowłosi chłopcy.
-
Ciekawostki2 lata ago
Przyszła synowa została u nas na noc. Rano odwiedziła nas moja siostrzenica i okazało się, że ona i narzeczona syna się znają. A następnego dnia przyjechała jego przyszła teściowa razem z córką i urządziły straszną awanturę. Z jakiegoś powodu moja siostrzenica powiedziała synowej, że ja i mój mąż nie będziemy im pomagać po ślubie i jeszcze że chcemy sprzedać samochód naszego syna. W rezultacie ślub się nie odbył
-
Ciekawostki2 lata ago
Brat przybiegł wcześnie rano, jak tylko dowiedział się, co zrobili rodzice
-
Rodzina3 lata ago
Obaj moi synowie są żonaci. Moje synowe diametralnie się od siebie różnią – jedna siedzi z telefonem na kanapie, a druga szykuje jedzenie dla wszystkich. Ilona mieszka z nami i nie chce jej się nic robić. Pewnego dnia nie mogłam się powstrzymać i ją zawstydziłam, mówiąc, że u niej zawsze jest brudno. Teraz nikt w domu ze mną nie rozmawia
-
Historie3 lata ago
„To u was można brać prysznic dłużej niż 30 minut?” – usłyszałam od koleżanki, która mieszka w Niemczech