Connect with us

Życie

Wszyscy mają mamę, tylko nie ja!

Wracając z pracy zobaczyłam chłopca, który stał pod moim blokiem. Pomyślałam, że czeka na któreś z rodziców, a może się zgubił. Zapytałam, jak ma na imię, powiedział że Maciek. Zapytałam, czy na kogoś czeka, a on odpowiedział, że tak, na tatę, który go zaraz odbierze razem z mamą. Postanowiłam więc iść do domu, bo po dziecko ktoś miał się zaraz pojawić. Weszłam do mieszkania, rozpakowałam rzeczy i wyszłam na spacer z psem Richiem. Kiedy wyszłam z bloku, Maciek nadal tam stał. Ja poszłam na spacer na plac niedaleko domu. Wracając zobaczyłam, że po chłopca rzeczywiście przyszedł ojciec i spokojnie poszłam do domu. Zauważyłam, że zabrał go przystojny, wysoki mężczyzna w wieku mniej więcej 35 lat.

Minęło trochę czasu i zupełnie zapomniałam o tej sytuacji. Wychodziłam do pracy wcześnie rano i wracałam późnym wieczorem. Wszystko było jak zwykle, w domu czekał na mnie mój pies Richie, wieczorem szliśmy na spacer. Byłam kiedyś mężatką, to było 6 lat temu. Poznaliśmy się z mężem na studiach, później postanowiliśmy się pobrać. Byliśmy szczęśliwi, młodzi, zakochani. Ale to nie trwało długo, 2 lata wspólnego mieszkania nie przerodziły się w nic więcej. Stopniowo zaczęliśmy się od siebie oddalać. Nie chcieliśmy już spędzać razem czasu, każde z nas miało swoje zainteresowania. Dlatego zdecydowaliśmy się na rozwód. Mieszkanie dali nam rodzice męża, dlatego musiałam się wyprowadzić. Wynajęłam kawalerkę i przeniosłam się tutaj.

Ale pewnego dnia znowu zobaczyłam tego chłopca, Maćka, przed wejściem. Przywitałam się z nim i zapytałam, czy znowu na kogoś czeka, a on powiedział, że tak. Czeka na mamę. Zapytałam, jak ma na imię, powiedział, że Agnieszka. Długo czekał przed tym blokiem, a kiedy wychodziłam z Richiem na spacer, to uświadomiłam sobie, że nie przypominam sobie sąsiadki o imieniu Agnieszka. Postanowiłam zadzwonić do właścicielki mieszkania, które wynajmowałam, i zapytać, czy zna matkę tego chłopca, bo może ja jej jeszcze nie poznałam. Pani Ania, właścicielka mieszkania, odebrała telefon, a kiedy zapytałam, czy zna taką sąsiadkę, odpowiedziała, że ​​kiedyś mieszkała w tym bloku Agnieszka, ale zginęła tragicznie w wypadku. Zostawiła małego synka i męża

Wtedy wszystko zaczęło mi się układać w całość. Zapytałam chłopca, gdzie mieszka i czy jego ojciec wie, gdzie on teraz jest. Maciek odpowiedział, że nie wie, że nic mu nie mówił. Mieszkali nie tak daleko ode mnie, więc postanowiłam zaprowadzić Maćka do domu. Po drodze spotkaliśmy jego tatę, który właśnie wrócił z pracy i wysiadał z samochodu. Był zaskoczony, widząc swojego syna w towarzystwie nieznajomej kobiety i Richiego. Przywitałam się z nim i zapytałam, czy jest ojcem Maćka. Odpowiedział, że tak. Miał na imię Tomasz. Powiedziałam mu, że Maciek już od drugiej czekał na mamę pod blokiem. Tomasz spojrzał na mnie żałosnym wzrokiem i powiedział, że tak, to możliwe, ale nie może mi teraz o tym opowiedzieć. Poprosił, żebyśmy wymienili się numerami telefonów na wypadek, gdyby sytuacja się powtórzyła. Po czym pożegnaliśmy się, a my z Richiem poszliśmy w swoją stronę.

Minęło trochę czasu i jakiś miesiąc później znów zobaczyłam Maćka, który siedział na ławce niedaleko mojego domu i płakał. Zapytałam, dlaczego płacze i co się stało, a on odpowiedział, że każdy ma mamę, tylko nie on. “Miała do nas wrócić, tak powiedział tata.” Przypomniałam sobie, że mam numer Tomasza i postanowiłam do niego zadzwonić, żeby mu powiedzieć, że Maciek jest na naszym podwórku. Kiedy rozmawiałem z jego ojcem, chłopiec zaczął się bawić z Richiem. Przestał płakać, a nawet się uśmiechał. Tomasz powiedział, że coś go zatrzymało w pracy i zapytał, czy to nie będzie duży kłopot, gdybym zaopiekowała się Maćkiem jeszcze przez godzinę. Zgodziłam się, nie miałam nic ciekawszego do roboty. Podałam Maćkowi telefon, żeby tata mu powiedział, że może mnie odwiedzić.

Przyszliśmy do mnie do domu. Zapytałam, czy Maciek coś dzisiaj jadł i kiedy. Powiedział, że tak, ale to było w szkole, a teraz był już prawie wieczór, więc postanowiłam nakarmić chłopca. Podgrzałam nam zupę i szybko usmażyłam racuchy z jabłkami i cynamonem. Maciek zjadł i powiedział, że są tak pyszne, jak jego mamy. Ucieszyłam się, ale nie mogłam zrozumieć, dlaczego on wciąż myśli, że jego matka żyje. Zdałam sobie sprawę, że chyba nic nie wiedział o jej śmierci. Nie wiem, może tak i lepiej.

Po jedzeniu Maciek wrócił do zabawy z Richiem, po czym w pewnym momencie zasnął na kanapie. Trochę później przyjechał Tomasz. Zaprosiłam go do środka, bo Maciek spał jak kamień. Postanowiliśmy go nie budzić i zaproponowałam, żebyśmy napili się w kuchni herbaty. Tomasz opowiedział, że on i Agnieszka mieszkali w tym bloku. Pewnego dnia jego żona jechała z pracy i miała wypadek. Nie przeżyła. Nie powiedział o tym synowi. Po prostu powiedział, że mama wyjechała w delegację i że wróci. Tomasz nie mógł i nie chciał mieszkać w tym mieszkaniu, więc je sprzedał i przeniósł się do innego. Ale Maciek zapamiętał ten adres i tu przychodził. Po chwili obudziliśmy chłopca i obaj pojechali do domu. W następny weekend Tomasz zaprosił mnie na piknik za miastem razem z Maćkiem i Richiem.

Tomasz zrobił grilla, Maciek i Richie cały czas biegali, rzucali patyki i bawili się. Polubiliśmy się, miło spędziliśmy ten czas. Po kilku kolejnych spotkaniach Tomasz zaproponował mi, żebyśmy zamieszkali razem i wspólnie wychowywali Maćka. Zgodziłam się, bo bardzo polubiłam Tomka, a Maciek traktował mnie jak kogoś z rodziny.

Trending