Rodzina
Urodziło nam się drugie dziecko i zdaliśmy sobie sprawę, że na wychowanie dwojga dzieci i wynajmowanie mieszkania po prostu nas nie stać. Rodzice zaproponowali, żebyśmy się do nich przeprowadzili i teraz mieszkamy razem.
Niedawno powiększyła nam się rodzina, moja żona urodziła córeczkę. Jednak utrzymanie dwójki dzieci i wynajmowanie mieszkania w Warszawie okazało się dla mnie za trudne. Byłem młodym pracownikiem w firmie i jak na stołeczne warunki niewiele zarabiałem. Moi rodzice mieszkają na Podkarpaciu i zaproponowali, żebyśmy przeprowadzili się do nich. Zajmą się dziećmi, nie będziemy musieli płacić za mieszkanie, a za rok i tak zamierzają się przenieść do nowego domu za miastem.
Od początku naszego wspólnego mieszkania minęły dwa miesiące. W tym czasie udało mi się znaleźć nową pracę, jednak dostałem jeszcze niższą pensję niż w Warszawie, a koszty utrzymania dzieci wciąż rosły. Musieliśmy pomyśleć o przedszkolu dla starszego synka, a córka ciągle jeszcze potrzebowała pieluch i mleka dla niemowląt, bo Kasia ze względów zdrowotnych nie karmiła dziecka piersią. A niedługo będą jej urodziny, święta – bez prezentów i wydatków się nie obędzie. No i trzeba zacząć odkładać na samochód, bo ciągłe dojazdy komunikacją miejską nie są zbyt wygodne, a na dodatek czasochłonne.
Rodzice widzieli, że jest nam ciężko, ale nie pomagali nam finansowo. Opiekowali się dziećmi, jeżeli żona musiała gdzieś jechać, mama pomagała jej w pracach domowych, ale Kasia liczyła na coś więcej. Nie mieliśmy z rodzicami wspólnego budżetu, ale dawaliśmy pieniądze, jak trzeba było wezwać fachowca albo zapłacić za gaz. I pewnego dnia, kiedy wszyscy siedzieliśmy przy kolacji, Kasia zaproponowała rodzicom, żeby podzielili się z nami emeryturą. My dbamy o mieszkanie, płacimy za rachunki, pomagamy, a teraz nasza rodzina również potrzebuje pomocy.
Oczywiście, moim rodzicom nie spodobał się ten pomysł. O ile ojciec po prostu milczał, to matka urządziła awanturę, podczas której nie omieszkała nam przypomnieć, w czyim mieszkaniu jesteśmy i kto nam pomógł wyprowadzić się ze stolicy. Rozumiem ich, dużo pieniędzy wydali na budowę domu na wsi, trzeba tam jeszcze zrobić ogrzewanie, samochód ojca ciągle się psuje, mama prawie nie wychodzi z apteki, regularnie musi brać lekarstwa na serce.
Moja żona uważa, że teraz brakuje nam pieniędzy na wygodne życie. To wygodne życie to dla niej paznokcie, rzęsy i inne kobiece przyjemności, na które teraz po prostu nas nie stać, bo rachunki rosną, a płace nie. Chce, żebym dawał jej tysiąc złotych z naszego rodzinnego budżetu. Myślę, że przez jakiś czas może poradzić sobie bez tego wszystkiego, bo przecież nie chodzi do pracy. Siedzi z dziećmi, czasem gotuje i sprząta, ale rodzice uważają, że znalazłaby czas na korepetycje (z wykształcenia jest nauczycielką).
Kasia jest teraz obrażona. Powiedziała, że jest już zmęczona towarzystwem wyłącznie dzieci i siedzeniem cały czas w mieszkaniu. Też chce odpocząć i się zrelaksować. Wypomniała mi jeszcze, że ja zupełnie nie zajmuję się dziećmi. Rodzice też są niezadowoleni i zdenerwowani. Chcieli jak najlepiej, a wyszła z tego awantura. Nie odzywają się do Kasi. A ja czuję się, jakbym krążył między dwoma wrogimi obozami i nie wiem, po czyjej stronie stanąć. Jeszcze, jak na złość, synek się rozchorował.
Nie wiem, jak to będzie dalej. Znajomi mówią, że wszystko się ułoży, ale nie mam pojęcia jak. I nie wiem, co dalej robić. Wrócić do stolicy, czy zostać tutaj i pogodzić się z rodzicami?
Nie miałem pojęcia, że coś takiego zdarzy się w naszej rodzinie.
Krzysztof, 29 lat
-
Ciekawostki1 rok ago
Przyszła synowa została u nas na noc. Rano odwiedziła nas moja siostrzenica i okazało się, że ona i narzeczona syna się znają. A następnego dnia przyjechała jego przyszła teściowa razem z córką i urządziły straszną awanturę. Z jakiegoś powodu moja siostrzenica powiedziała synowej, że ja i mój mąż nie będziemy im pomagać po ślubie i jeszcze że chcemy sprzedać samochód naszego syna. W rezultacie ślub się nie odbył
-
Ciekawostki2 lata ago
Brat przybiegł wcześnie rano, jak tylko dowiedział się, co zrobili rodzice
-
Rodzina3 lata ago
Obaj moi synowie są żonaci. Moje synowe diametralnie się od siebie różnią – jedna siedzi z telefonem na kanapie, a druga szykuje jedzenie dla wszystkich. Ilona mieszka z nami i nie chce jej się nic robić. Pewnego dnia nie mogłam się powstrzymać i ją zawstydziłam, mówiąc, że u niej zawsze jest brudno. Teraz nikt w domu ze mną nie rozmawia
-
Historie2 lata ago
„To u was można brać prysznic dłużej niż 30 minut?” – usłyszałam od koleżanki, która mieszka w Niemczech