Connect with us

Historie

Udało mi się odmienić życie młodego chłopaka, który musiał prosić o pomoc na ulicy

Naprawdę kocham mój kraj i moje miasto. Lubię spacerować sobie po ulicach, ale jest coś, co zawsze psuje mi humor. Nie, nie śmieci, które leżą wszędzie, jakby większość ludzi nie wiedziała, że na świecie istnieją śmietniki. Najgorsze dla mnie jest, kiedy widzę bezpańskie zwierzęta i bezdomnych ludzi. Serce człowiekowi pęka na widok ich nieszczęśliwych twarzy.

Niedawno zobaczyłam reklamę pewnej akcji charytatywnej. Jedna z naszych miejscowych organizacji raz w tygodniu rozdaje wszystkim potrzebującym jedzenie całkowicie bezpłatnie. Tym razem przyszło mi do głowy, żeby do nich dołączyć. W ciągu dnia wspólnie przygotowaliśmy kilkadziesiąt litrów napojów i jedzenia. W okolice dworca kolejowego przywieźliśmy cały niezbędny sprzęt, jednorazowe talerze i sztućce, duże kotły i zaczęliśmy działać.

Kolejka chętnych była ogromna – prawie otaczała całą stację. Wybiegając trochę w przyszłość powiem, że tego dnia nakarmiliśmy ponad 300 osób. Były wśród nich dzieci, osoby starsze, a nawet bardzo młodzi ludzie, którzy z różnych powodów musieli prosić o pomoc. W tłumie zobaczyłam niepełnosprawnego chłopca.

Z jakiegoś powodu wśród tych wszystkich ludzi to właśnie on przykuł moją uwagę. Ma na imię Adam, pracował na czarno, kilka miesięcy temu stracił rękę podczas pracy, po czym został zwolniony. Od dawna nie ma już rodziców, mieszkał sam. Nikt go już nie chciał zatrudnić, więc musiał sprzedać swoje małe mieszkanie i spać w noclegowni.

Zrobiło mi się go tak żal, że obiecałam mu pomóc. Następnego dnia porozmawiałam z moimi przełożonymi i znaleźli dla niego wakat. Rozpoczął u nas pracę jako goniec. Roznosił i zbierał dokumenty z całego biura i wykonywał inne proste prace. Dzięki, co prawda niewysokim, ale stabilnym dochodom, z biegiem czasu wynajął samodzielną kawalerkę i wrócił do normalnego życia.

Tak się cieszę, że mogłam się komuś przydać!

Trending