Connect with us

Historie

To, że kobieta urodziła dwoje dzieci bez męża, prawie nikogo nie dziwiło, ale z czego żyją – to już interesowało wszystkich

Pochodzę z małego miasteczka, w którym wszyscy o wszystkich wszystko wiedzą. Razem z mężem i dziećmi mieszkamy na obrzeżach miasta, a nasza sąsiadka to bardzo dziwna osoba. Opowiem wam jej historię, bo odkąd ją usłyszałam, nie mogę przestać o tym myśleć. Muszę się z kimś podzielić.

Julia mieszka w domu po swojej babci sama, a raczej – sama z dwójką dzieci. Babcia zmarła pięć lat temu, ojciec kiedyś się upił i skończył tragicznie, a matka mieszka gdzieś za granicą i od kilku lat się u nas nie pojawiła.

To, że kobieta urodziła dwoje dzieci bez męża, prawie nikogo nie dziwiło, ale z czego żyją – to już interesowało wszystkich. Oficjalnie Julia nigdzie nie pracowała, ale codziennie gdzieś biegła, a potem zniknęła prawie na rok. Zdarzyło się to kilka razy.

A co z dziećmi? – na pewno zapytacie. Zostawały same: chodziły do szkoły, na zakupy, gotowały sobie i prały. Pilnowała ich stara sąsiadka, babcia Kazia, która była bardzo odpowiedzialna i wiernie dotrzymywała obietnicy, jaką złożyła Julii – że będzie opiekować się dziewczynkami. A one wtedy chodziły do 2. i 4. klasy, więc nie były aż takie małe, żeby nie można ich było zostawić pod czyjąś opieką.

Jak powiedziała nam później nasza wspólna sąsiadka, Julia wtedy aż trzy razy rodziła obcym ludziom dzieci. I wcale tego nie żałowała.

Wychowywała swoje dziewczynki za pieniądze, które matka przysyłała jej z zagranicy i wydawało się, że jej wystarcza. Ale potem chciała sobie kupić samochód, więc znalazła agencję, która zajmuje się macierzyństwem zastępczym – rodzi się dziecko obcokrajowcom. Po jednym razie Julia nie była jeszcze zadowolona z zarobku, ​​więc pojechała tam jeszcze dwa razy.

Sama Julia wcale nie ukrywa tego, co robi. Mało tego, nawet chwali się taką „szlachetną pracą”. Dziewczyny, które pracują w naszym lokalnym sklepiku, opowiadały mi, że Julia wiele razy była u nich i chwaliła się, że zarabia za jednym razem tyle, co one wszystkie razem wzięte przez rok.

No i jakoś nie mogę przestać myśleć o tej historii. Nie, nie jest mi żal sąsiadki, bo ona po prostu nie jest zbyt mądra i sama wybrała sobie takie życie, tylko żal mi jej córek, które są zdane same na siebie. Kiedyś widziałam, co kupują w sklepie do jedzenia, no i ja nie kupiłabym tego dzieciom w takim wieku. Nigdy nie jedzą świeżo ugotowanej zupy i nie znają macierzyńskiej miłości. Ich matka najpierw przez kilka lat szukała mężczyzny, a teraz poszukuje pieniędzy. I powiem wam, że takie sprzedawanie dzieci chyba nie jest szlachetne.

Trending