Connect with us

Rodzina

Teściowie podarowali nam starą chatę i kazali tam zamieszkać

Zawsze starałem się ufać mojej teściowej. Żona upierała się, że rodzice bardzo ją kochają i nigdy jej nie zostawią w trudnej sytuacji. Ja też nie zauważyłem niczego podejrzanego, ale niektóre rzeczy były jednak trochę niepokojące.

Natalię poznałem pod koniec swojego stażu w pracy. Wtedy to ona trafiła do naszej firmy jako stażystka. Ja ją miałem szkolić. Słowo do słowa i zaczęliśmy częściej ze sobą rozmawiać. Potem kilka razy umówiliśmy się na kawę.

Tak zaczął się nasz związek. Jakieś pół roku później przedstawiłem dziewczynę moim rodzicom. Bardzo polubili Natalkę i od razu nawiązała się między nimi nić porozumienia. Z moją siostrą stały się najlepszymi przyjaciółmi.

Sześć miesięcy później oświadczyłem się, a Natalia się zgodziła. Zaczęliśmy planować ślub, więc chciała mnie przedstawić swoim rodzicom. Oczywiście chętnie na to przystałem.

Chociaż się denerwowałem, starałem się jakoś wziąć w garść. Kupiłem ciasto i kwiaty. Chciałem pokazać się z jak najlepszej strony. Pojechaliśmy z wizytą do przyszłych teściów. Zostałem powitany z niezadowolonymi i pozbawionymi wszelkich emocji minami. Nadal próbowałem się jakoś trzymać i denerwowałem się coraz bardziej.

Surowym tonem poinformowano mnie, że nikt w domu tych akurat kwiatów nie lubi. I nie jedzą słodyczy, bo oboje mają cukrzycę. Nikt mnie o nic nie pytał, po prostu mnie sobie oglądali.

Zdałem sobie sprawę, że trudno mi będzie znaleźć wspólny język z tymi ludźmi. Natalia tłumaczyła, że jej rodzice przez wiele lat pracowali w stresującej branży, więc dlatego wydają się tacy surowi i nieprzyjemni. Ale tak naprawdę obiecali nam mieszkanie.

Ucieszyłem się, bo własny kąt to idealna podstawa do zbudowania niezależnej rodziny. Niestety, moi rodzice nie byli w stanie nam w tym pomóc. A teść i teściowa mają firmę, duże mieszkanie i dom na wsi. Może chcieli się tam przenieść. Albo, jeszcze lepiej, sprzedać stary dom na wsi i dać nam pieniądze na zakup własnego mieszkania.

Mieliśmy naprawdę huczne wesele. Moi rodzice też powiedzieli, że teściowie obiecali, że następnego dnia przekażą nam klucze i będziemy mogli się wprowadzać.

Nazajutrz pobiegliśmy do nich jak na skrzydłach. Okazało się, że przekazali nam klucze do starego domu na wsi 9 km od miasta. Tam nawet autobusy nie dojeżdżają. Ale jak powiedzieli: i to dobre na początek. Byliśmy w szoku.

Grzecznie odmówiliśmy i powiedzieliśmy, że znajdziemy sobie coś lepszego. Teraz wynajmujemy mieszkanie i trochę udaje nam się odkładać. Nie planujemy jeszcze dzieci, bo oszczędzamy na wszystkim. Mamy nadzieję, że kiedyś uda nam się kupić własne mieszkanie.

Trending