Connect with us

Historie

Teściowa wiedziała, że ​​ja i moja żona oszczędzamy teraz na zakup własnego mieszkania. Ale tego dnia przyszła i powiedziała, żebyśmy zrobili u niej remont, a później ona zapisze nam to mieszkanie w testamencie. Sprytnie to sobie wymyśliła, bo oprócz Kasi ma jeszcze dwie córki, które też będą miały prawo do mieszkania.

Przez 6 lat małżeństwa przyzwyczaiłem się do przeróżnych numerów mojej teściowej. Nie jest jej nawet żal mojej żony, czyli jej własnej córki.

Mieszka sama, jej mąż dawno zmarł, więc jak się nudzi, przychodzi do nas. Próbuje kontrolować nasze życie i, co najbardziej irytujące, wtrąca się do naszych finansów.

Przez pierwsze dwa lata, tuż po naszym ślubie, moja teściowa była prawie idealna. Przychodziła tylko na zaproszenie, nie ingerowała w nasze życie i codzienne sprawy. Ale po śmierci jej męża wszystko radykalnie się zmieniło.

Nic nie może wydarzyć się bez jej wiedzy. Wszystko musi mieć pod kontrolą.

Często wysłuchiwałem, jaki zły ze mnie jest zięć. Że inne córki mają dobrych mężów, a ja w ogóle nie jestem tym, czego ona chciałaby dla swojej Kasieńki.

Przy czym mamy z Kasią naprawdę wspaniały związek. Mamy podobne spojrzenie na świat i jesteśmy przekonani, że zostaliśmy dla siebie stworzeni.

Pobraliśmy się, gdy mieliśmy po 19 lat. Mieszkaliśmy w wynajętym mieszkaniu, więc zdecydowaliśmy, że postaramy się o dzieci, kiedy staniemy na nogi i kupimy własne cztery kąty.

Oboje pracowaliśmy, chcieliśmy jak najszybciej zebrać pieniądze na realizację naszego marzenia.

Ale teściowa uważała, że ​​dzieci powinny pojawić się natychmiast po ślubie. Dlatego za każdym razem pytała nas o to, kiedy doczeka się wnuków.

Pewnego dnia przyszła do nas, jak zawsze, bez zaproszenia. Powiedziała, że ​​jej mieszkanie wymaga remontu. Nie rozumieliśmy, dlaczego nam to mówi – bo wszyscy wiedzieli, że mamy własne plany i nie mamy żadnych zbędnych pieniędzy.

Potem opowiedziała nam o swoim „genialnym” pomyśle.

Mieliśmy na nasz koszt wyremontować jej mieszkanie, ale za to ona nam je później zapisze w testamencie.

„W końcu jestem waszą matką i musicie mi pomagać,” – powtórzyła moja teściowa.

Wyjaśniliśmy jej, że chcemy mieszkać w nowym bloku, sami sobie kupić mieszkanie i urządzić je tak, jak nam się podoba, więc nie możemy oddać jej naszych oszczędności.

Zrozumiałem, że moja teściowa chciała to bardzo sprytnie rozegrać. W końcu oprócz Kasi ma jeszcze dwie córki. One, oczywiście, też będą pretendowały do mieszkania mamy.

A wtedy my zostaniemy z niczym.

Teściowa nie zrezygnowała. Znowu mnie zaatakowała i powiedziała, że ​​jestem złym zięciem.

Wtedy nie wytrzymałem i wszystko jej wygarnąłem. „A gdzie są pozostali zięciowie? Przychodzi mama do nas za każdym razem i chce tu wprowadzać swoje zasady. Ale tutaj to ja jestem gospodarzem – więc proszę nie przychodzić więcej bez zaproszenia. ”

Moja żona w tym czasie po prostu milczała – wiedziała, że ​​mam rację.

A jej matka, zamiast przeprosić za taką bezczelność, jaką nam okazywała od lat, po prostu się obraziła i sobie poszła.

Nie chciałem jej urazić, chciałem tylko bronić swoich granic. Nie można przecież wchodzić w czyjąś rodzinę na własnych zasadach.

Co o tym myślicie? Czy zrobiłem dobrze? Czy trzeba było dalej tolerować takie zachowanie teściowej i zgodzić się na jej propozycję?

Trending