Connect with us

Życie

Ten, nad którym znęcali się w szkole, odniósł największy sukces ze wszystkich kolegów z klasy

Dziesięć lat po ukończeniu szkoły postanowiliśmy zebrać się całą klasą, żeby trochę posiedzieć i porozmawiać. Nadal utrzymuję kontakt z niektórymi kolegami z klasy, mieszkam obok kilkorga z nich, więc czasem się widujemy. Ale chciało nam się tak zobaczyć wszystkich razem, powspominać tamte szkolne lata, to, jak się uczyliśmy i bawiliśmy w szkole.

Zamówiliśmy stolik w barze, wyznaczyliśmy datę i godzinę. Pomału wszyscy zaczęli się schodzić. Siedzieliśmy, rozmawialiśmy, wspominaliśmy naszych nauczycieli. Część osób z klasy nie przyszła, ale było nas już 16, więc było o czym rozmawiać. Większość ludzi w ogóle się nie zmieniła. Ale był w naszej klasie taki Przemek, z którego wszyscy się śmiali i mu dokuczali. Był takim typowym synkiem mamusi. Jego matka przychodziła do niego prawie na każdej przerwie i pytała, jak minęła lekcja (pracowała jako nauczycielka w naszej szkole).

Jakoś tak spontanicznie pojawił się przy naszym stole jakiś młody człowiek. Miał na sobie drogi garnitur, był świetnie zbudowany i dopiero po twarzy zorientowałam się, że to Przemek, a i to nie od razu. W szkole był jeszcze bardzo chudy i miał problematyczną skórę, a teraz zrobił się bardzo atrakcyjny.

W szkole śmiali się z niego dosłownie wszyscy, dziewczyny nazywały go „zdechlakiem” i „maminsynkiem”, chłopcy traktowali go znacznie gorzej. No, a tutaj…

Każdy z tych, którzy go najbardziej gnębili, otworzył usta ze zdziwienia. Ten, który był wtedy od nich znacznie gorszy, stał się sto razy lepszy.

Przemek starał się zaprzyjaźnić z dziećmi w szkole, ale one go odrzucały, bo ciągle wszystko opowiadał matce. To bardzo irytowało jego kolegów z klasy. A teraz nikt nawet nie odważyłby się z niego zażartować.

Okazało się, że Przemek jest właścicielem sieci lokali gastronomicznych, od 5 lat jest żonaty i ma trzyletniego syna.

Przez cały czas, kiedy z nami siedział, nikt nie rzucił w jego stronę żadnego obraźliwego słowa. Posiedział mniej więcej godzinę i wrócił do domu. My też nie zostaliśmy już długo. Dwie czy trzy godziny po Przemku zaczęliśmy się zbierać. Jednak kiedy poprosiliśmy o rachunek, kelner, który nas obsługiwał, powiedział, że właściciel lokalu za wszystko zapłacił.

Kelner nie wymienił jego nazwiska, ale wszyscy zrozumieliśmy, kto to był…

Przemek powinien być przykładem dla wszystkich. Mimo, że rówieśnicy go nie akceptowali, nie załamał się, tylko poszedł dalej i osiągnął sukces.

Trending