Connect with us

Rodzina

Takie dzieci sobie wychowaliśmy!

Dopóki mama i tata są młodzi, dzieci garną się do nich, przytulają, szukają pomocy i wsparcia, spojrzenia na nie z wiarą i nadzieją. Ale kiedy na starość potrzebna jest pomoc, wszyscy w jednej chwili gdzieś znikają. Czasem nawet nie pomyślą o tym, że teraz ich kolej – powinni się zaopiekować rodzicami, tak jak kiedyś oni opiekowali się nimi. Ale to nie dotyczy Jarka i Sylwii. Oboje dorastali w niezbyt zamożnej rodzinie. Nie byli biedni, ale bogaci też nie. Żyli prostym życiem: mieli w co się ubrać i co jeść, chodzili do szkoły, raz na dwa lata jeździli nad morze albo w góry. Ich rodzice byli prostymi robotnikami, nie mieli wyższego wykształcenia i szczególnie się tym nie przejmowali.

Sylwia bardzo dobrze się uczyła, więc po ukończeniu liceum poszła na Uniwersytet Ekonomiczny. Po studiach znalazła pracę jako księgowa w prywatnej firmie. Tam poznała swojego przyszłego męża. Był szefem działu kadr, dosyć przystojnym i imponującym mężczyzną, prawie dziesięć lat starszym od Sylwii. Jednak nigdy nie był żonaty i nie miał dzieci. Dziewczyna od razu dostrzegła w nim dobrego człowieka i kandydata na męża. Rodzicom spodobał się wybór córki. Marcin bardzo uprzejmie odnosił się do rodziców przyszłej żony. Po ślubie sprawił im nawet niespodziewany prezent – drugi miesiąc miodowy. Wiedział, jak ciężko pracowali jego teściowie, więc uznał, że po prostu muszą wyjechać na urlop do jakiegoś ciepłego kraju.

Młodzi wprowadzili się do mieszkania Marcina. Wkrótce Sylwia poszła na urlop macierzyński. Urodziła bliźnięta, a mama przez cały czas jej pomagała. Właśnie została zwolniona w pracy, więc chętnie zajmowała się wnukami. W domu z nudów można było oszaleć.

Tymczasem Jarek skończył technikum budowlane i też dostał pracę w zawodzie. A potem przypadkowo trafiła mu się oferta z zagranicznej firmy, sumiennie pracował i szybko awansował. Po kilku latach udało mu się kupić mieszkanie. Wtedy na horyzoncie pojawiła się również przyszła panna młoda. Niepozorna, ale bardzo miła dziewczyna Lilka, którą rodzice Jarka natychmiast zaakceptowali jak własną córkę. Lilce i Jarkowi urodził się synek. I przy tym wnuczku babcia pomagała, żeby młodzi mieli trochę więcej czasu dla siebie.

Niestety, u ojca pojawiły się problemy ze zdrowiem i potrzebne było kosztowne leczenie. Sylwia znalazła dobrą klinikę, uzgodniła wszystko z lekarzami. Jarek  natychmiast przelał dużą kwotę na konto szpitala. Mama nie posiadała się z radości, że jej dzieci zareagowały tak szybko, nawet nie musiała ich prosić o pomoc. Bo skąd sama miałaby zdobyć takie fundusze? Operacja pomogła ojcu i dość szybko wyzdrowiał. Ale nie mógł wrócić do pracy. I w tym przypadku Sylwia i Jarek zareagowali błyskawicznie. Umówili się, że co miesiąc będą przelewać na konto rodziców konkretną kwotę, żeby mieli dodatkowe pieniądze, bo z dwóch emerytur żyliby bardziej niż skromnie.

Zbliżały się urodziny ojca. Mama nagotowała masę jedzenia i czekała na dzieci z rodzinami. Kiedy w końcu przybyli, poprosili rodziców, żeby wyszli na zewnątrz. Przed domem stał mały, ale nowy i bardzo ładny samochód. Sylwia z radością powiedziała:

– Tato, twoje prawo jazdy leży i się kurzy, teraz przynajmniej na coś ci się przyda.

Mama aż krzyknęła z zaskoczenia. Wszyscy płakali i przytulali się:

– Oj, widzisz, staruszku, jakie dobre dzieci wychowaliśmy! – powiedziała mama do taty przez łzy.

Trending