Historie
Ta kobieta, która chciała wziąć od nas lalkę za bezcen, uważała się za lepszą, ale dlaczego?
Od dzieciństwa chciałam pracować z dziećmi i uczyć je czegoś nowego i ciekawego. Kiedy więc dorosłam, ukończyłam pedagogikę wczesnoszkolną i poszłam do pracy. Los zdecydował, że trafiłam do domu dziecka.
Szczerze mówiąc, 7 lat pracy tutaj nie było dla mnie łatwe. Nie pod względem fizycznym, nie, raczej psychicznie. Chciałabym rozpalić iskierkę radości w oczach każdego dziecka, z którym pracuję, ale nie zawsze to jest łatwe.
Zeszłego lata, na Dzień Dziecka, dostaliśmy z kolegami zgodę przełożonych na zorganizowanie kiermaszu charytatywnego. Chcieliśmy zebrać pieniądze na zakup prezentów, o których od dawna marzyły nasze dzieci.
Każde z nas napisało do swoich znajomych, krewnych, którzy przekazali nam niepotrzebne zabawki i książki. A w dniu jarmarku, który zorganizowaliśmy w parku niedaleko naszego domu dziecka, staraliśmy się być bardzo przyjacielscy i włożyliśmy w to przedsięwzięcie wszystkie nasze siły. Robiliśmy to w końcu dla naszych podopiecznych.
Zaskoczyło mnie wtedy to, że ludzie w większości byli chciwi i skąpi. Nikt nie zapłacił nawet złotówki więcej, za to wszyscy chcieli coś sobie wyrwać za darmo, w ogóle nie myśleli o naszych sierotach. Pamiętam, że podeszła do mnie kobieta, widać było, że na pewno nie biedna, i zaczęła targować się o jedną lalkę, chciała ją wziąć dosłownie za bezcen.
Wtedy już nie wytrzymałam i powiedziałam, że nie mogę tego zrobić, bo potrzebujemy pieniędzy dla dzieci, które nie mają rodziców. W ten sposób chcemy spełnić ich marzenia.
Wiecie, co zrobiła ta kobieta? Splunęła mi pod nogi i powiedziała: „Znalazła się obrończyni uciśnionych! Co cię obchodzą te dzieci? I tak nic dobrego z nich nie wyrośnie!”
Dawno nie czułam się tak nieprzyjemnie i źle. Tego nie mogłam już znieść i wygoniłam tę kobietę z naszego jarmarku. Krzyknęłam jeszcze do niej, że jest sto razy gorsza od tych dzieci i w ogóle nie powinno jej tu być, na wydarzeniu, które ma spełniać ich marzenia. Takie czasy i tacy ludzie. Tak to wygląda.
-
Ciekawostki11 miesięcy ago
Przyszła synowa została u nas na noc. Rano odwiedziła nas moja siostrzenica i okazało się, że ona i narzeczona syna się znają. A następnego dnia przyjechała jego przyszła teściowa razem z córką i urządziły straszną awanturę. Z jakiegoś powodu moja siostrzenica powiedziała synowej, że ja i mój mąż nie będziemy im pomagać po ślubie i jeszcze że chcemy sprzedać samochód naszego syna. W rezultacie ślub się nie odbył
-
Rodzina2 lata ago
Obaj moi synowie są żonaci. Moje synowe diametralnie się od siebie różnią – jedna siedzi z telefonem na kanapie, a druga szykuje jedzenie dla wszystkich. Ilona mieszka z nami i nie chce jej się nic robić. Pewnego dnia nie mogłam się powstrzymać i ją zawstydziłam, mówiąc, że u niej zawsze jest brudno. Teraz nikt w domu ze mną nie rozmawia
-
Ciekawostki1 rok ago
Brat przybiegł wcześnie rano, jak tylko dowiedział się, co zrobili rodzice
-
Dzieci2 lata ago
Dałam synom mieszkanie, sama przyjechałam zamieszkać na wsi. Dzieci mieszkały w mieszkaniu podczas nauki, a ja byłam spokojna, że chłopaki spędzają razem czas. Kiedy obaj znaleźli dziewczyny, mieszkanie zrobiło się za małe. Przyszłe synowe były po prostu nie do zniesienia.