Connect with us

Historie

Szczęśliwa rękawiczka

Sabina nie wierzyła w miłość od pierwszego wejrzenia i w miłość w ogóle. Powodem tego stanu rzeczy było jej pierwsze nieudane małżeństwo. Sabina była bardzo ufną dziewczyną, którą łatwo można było owinąć sobie wokół palca, wziąć od niej, co się chciało, a potem zdradzić, oszukać i odejść. To właśnie zrobił jej były mąż Irek. Odnosił sukcesy i był bogaty, potrafił ładnie mówić i się zalecać. Sabinę poznał w kawiarni, której był właścicielem. Zaczął jej dawać drogie prezenty, prawić komplementy i zapraszać na randki.

Dziewczyna dała się nabrać na jego piękne słówka, a kiedy jej się oświadczył, bez żadnych wątpliwości się zgodziła. Po ślubie zaczęło się prawdziwe piekło. Irek często nocował poza domem, miał kochanki i obrażał żonę nie tylko słowami, ale też podłymi czynami. Dosłownie zmienił ją w swoją służącą, która od samego rana musiała go obsługiwać – serwować śniadanie, pokornie akceptować hulanki męża i stosować się do jego poleceń.

Do Sabiny często dzwoniły różne obce kobiety, pytając o Irka i przedstawiając się jako jego dziewczyny. Kiedy Sabina próbowała rozpocząć rozmowę na ten temat, mężczyzna obracał wszystko w żart i odpowiadał, że jest dla niego jedyna i wyjątkowa, a te inne to tylko wytwór jej bogatej wyobraźni. Ale Sabina dobrze wiedziała, że ​​nie ma dymu bez ognia. Irkowi było z nią po prostu wygodnie. Gdzie indziej znajdzie cichą i skromną kobietę, która bez zbędnych pytań i pretensji będzie siedziała w domu, przełykając pokornie każdą zniewagę.

Ostatnią kroplą goryczy było dla Sabiny to, co zobaczyła na własne oczy. Kiedy przyszła do kawiarni, którą zarządzał Irek, zobaczyła go przy stoliku z jakąś dziewczyną. Nie tylko się przytulali, ale jeszcze całowali. Potem po cichu spakowała swoje rzeczy i czekała, aż jej mąż przyjdzie do domu, żeby oznajmić mu, że go opuszcza i poprosić o rozwód. Ale może trzeba było wyjść z domu szybciej, zamiast czekać na męża. Irek pobił ją tak mocno, że Sabina z licznymi obrażeniami trafiła do szpitala. Została tam przez miesiąc. Irek przychodził codziennie, prawie na kolanach błagając, żeby mu wybaczyła, że nie wiedział, co w niego wstąpiło.

Poczciwa Sabina tym razem również wybaczyła mężowi. Nawet przez chwilę wydawało jej się, że wszystko się zmieniło. Irek sam zaczął czasem robić jej śniadanie do łóżka, innym razem ugotował obiad, posprzątał mieszkanie, podarował biżuterię, dał okrągłą sumkę na zakupy. Mimo to Sabina nie czuła się spokojna. Wiedziała i zdawała sobie sprawę, że jeżeli zrobił to raz, zrobi to ponownie.

Kobieta nie chciała nawet słyszeć o dzieciach, chociaż Irek nalegał, żeby urodziła mu syna. Kiedy Sabina odpowiedziała, że płci nie da się zaplanować, Irek spojrzał na nią groźnie, walnął pięścią w stół i nie chciał już nawet słyszeć nic więcej. W końcu Irek osiągnął swój cel. Sabina była w trzecim miesiącu ciąży, kiedy zobaczyła męża z kolejną kochanką. Sabina przypadkiem zauważyła ich w metrze. Choć do tej pory nie miała pojęcia, że ​​mając własny samochód, Irek czasami jeździ metrem.

Sabina siedziała w pokoju i długo zastanawiała się, co dalej. Nie miała własnego domu, pracy, żadnego większego doświadczenia. W końcu przez te wszystkie lata siedziała w domu i spełniała zachcianki męża. Kiedy Irek po cichu otworzył kluczem drzwi mieszkania, Sabina z trudem powiedziała:

– Irek, nie zrozum mnie źle. Nie jest mi miło, kiedy cię widzę z innymi kobietami. Jeżeli ci nie odpowiadam, po prostu to powiedz. Natychmiast odejdę. Nie chcę być zdradzana, upokarzana. To mnie za bardzo boli. Noszę pod sercem nasze dziecko, a ty w tym czasie zabawiasz się z innymi dziewczynami. – Sabina płakała, ale Irek był obojętny na łzy żony i jej słowa. Odpowiedział ostro:

– No cóż, moja droga, nie masz wyjścia. Gdzie pójdziesz sama, do tego w ciąży? Siedź cicho i przestań się czepiać.

Sabina miała tylko jedno wyjście – pojechać do babci na wieś, bo rodziców już nie miała. Ale kompletnie nie wiedziała, co tam będzie robić i jak uda jej się wychować dziecko. Nie miała żadnych przyjaciół, bo miała tyle pracy w domu, że na spotkania ze znajomymi nie wystarczało jej czasu. Chociaż miała jeszcze jedną opcję – przyszła jej do głowy energiczna i odnosząca sukcesy koleżanka z dawnej klasy, Anna. Z nią, co prawda rzadko, ale jednak utrzymywała kontakty.

Nie zastanawiała się długo i zadzwoniła do Ani. Koleżanka bardzo się ucieszyła, że ją słyszy. Umówiły się na spotkanie w kawiarni niedaleko domu Sabiny. Ania wysłuchała całej historii i powiedziała:

– Dlaczego wcześniej do mnie nie zadzwoniłaś? Ja bym takiego własnymi rękami… Poważnie mówię. Mężczyzna powinien być mężczyzną, a nie zachowywać się jak Irek. Więc słuchaj mnie uważnie, kiedy nie będzie go w domu, spakujesz się i wprowadzisz się do mnie. – Ania zapisała adres na kartce papieru.

— To trochę niezręczne, — powiedziała speszona Sabina.

– Zręczne, zręczne, nie przejmuj się. Niezręcznie to jest się tak męczyć, jak ty teraz.

Następnego dnia Sabina zrobiła dokładnie to, co powiedziała jej Ania. Irek długo do niej dzwonił, próbował ją znaleźć, ale bezskutecznie. Sabina szczęśliwie urodziła syna Aleksandra. I dalej mieszkała u Ani.

Pewnego dnia, kiedy Ania miała dzień wolny, Sabina poprosiła ją, żeby posiedziała z dzieckiem, a ona w tym czasie pójdzie na manicure. Przyjaciółka chętnie się zgodziła. Sabina poszła do salonu, ale na schodach metra zgubiła rękawiczkę. Nagle usłyszała nieznajomy głos:

– To chyba pani rękawiczka?

Sabina rozejrzała się i zobaczyła przystojnego, wysokiego mężczyznę. Uśmiechając się miło, podziękowała mu i wzięła rękawiczkę. Potem znowu przypadkiem spotkali się w supermarkecie, innym razem – w aptece. A później już się zapoznali i nagle siedzieli razem w przytulnej kawiarni.

Teraz Sabina wie, jak to jest być szczęśliwą. Wie, jak to jest, kiedy ktoś cię docenia i kocha. Konrad okazał się bardzo miłym i przyzwoitym mężczyzną. Po jakimś czasie urodziła im się córeczka, a mały Olek nawet nie podejrzewa, że ​​wychowuje go ojczym.

A Irek przez ten czas zaczął tyle pić, że Ania mówiła, że ​​aktualnie przebywa w szpitalu na odwyku.

Trending