Connect with us

Rodzina

“Stara, rzuć kasą” – powiedział syn do mamy

Opowieść z morałem dla “nadopiekuńczych matek”. Po przeczytaniu zobaczą, kogo wychowują.

Syn mojej przyjaciółki w zeszłym roku skończył studia. Agnieszka kupiła mu za to mieszkanie, co prawda małe, ale jednak własne, nie wynajmowane. Na 18. urodziny dostał terenowego Opla, a 2 lata później Toyotę.

Pamiętam, kiedy poszłam na porodówkę zobaczyć Agnieszkę i małego Arturka. Pamiętam go owiniętego w becik. Ojciec Artura zostawił ją na 3 miesiące przed porodem i nie chciał przychodzić do swojego nowonarodzonego synka. Alimenty jednak płacił na czas, choć niezbyt wysokie, ale jednak się dziecka nie wypierał.

Życie Agnieszki koncentrowało się wokół syna. Typowa „nadopiekuńcza matka”, syn mógł robić wszystko, wszelkie jego kaprysy były spełniane. Jej życie towarzyskie toczyło się na podwórku i tylko wtedy, kiedy Artur był na koloniach albo u babci. Pewnego dnia przy Agnieszce pojawił się bardzo miły mężczyzna. Znajomość przerodziła się w częste randki, w związek, a następnie w rodzinę.

Tylko, że Artur, który był przyzwyczajony do tego, że jego matka należy w 100% do niego, od początku nie zaakceptował swojego ojczyma. Nie wróżyło to dobrze. Związek się rozpadł. Agnieszka przestała szukać szczęścia w miłości. Poświęciła się karierze, żeby zabezpieczyć przyszłość syna. Artur dorósł, zdobył wyższe wykształcenie, za protekcją matki dostał pracę w urzędzie. Pensja jest oczywiście niewielka, ale perspektywy na przyszłość ogromne.

Dawno nie byłam u Agnieszki, zwłaszcza żeby jej syn był w domu. Ostatnio coś się wydarzyło, spotkaliśmy się. Postawa tych dwojga najbliższych sobie osób absolutnie mnie zszokowała.

Artur agresywnie się do niej zwraca, najczęściej w formie rozkazującej, może na przykład powiedzieć:  „Stara, rzuć kasą”. A przecież to jego matka, która zrobiła dla niego wszystko, a nawet więcej, sama. Choć należę do osób, które nie odzywają się w takich sytuacjach, po tym zdaniu nie mogłam milczeć. Powiedziałam do niego – „Kim ty jesteś? Co osiągnąłeś w życiu? Z wyjątkiem bielizny nic sobie sam nie kupiłeś, żyjesz na koszt matki, a śmiesz otwierać swoją paskudną gębę na osobę, która cię tak kocha.

Powinieneś ją po rękach całować, nie mówiąc już o tym, jak się do niej odzywasz!” Artur podskoczył, bo chyba nie spodziewał się usłyszeć prawdy, zebrał rzeczy i pobiegł w swoją stronę. Też wstałam, spodziewając się, że Agnieszka nazwie mnie osobą postronną, która nie powinna się wtrącać. Ale nie, chyba sama ma dość swojej “nadopiekuńczości”. Agnieszka była mi wdzięczna i chciała, żebym jak najczęściej ją odwiedzała, szczególnie kiedy Artur będzie w domu.

Trending