Connect with us

Rodzina

Siostra poprosiła mnie, żebym zatrudnił jej męża. Najpierw odmówiłem, ale ona wie, jak mnie przekonać. Ile razy żałowałem swojej decyzji… nie potrafię tego zliczyć

Uważam, że wiele w życiu osiągnąłem, mimo że mam dopiero 35 lat. Pracuję na kierowniczym stanowisku w znanej firmie. Mam wspaniałą rodzinę – moja żona i ja jesteśmy razem od 10 lat i mamy dwóch synów. Mam też młodszą siostrę Małgosię, która ma 30 lat i niedawno wyszła za mąż za Piotra. Od razu go nie polubiłem. Jakoś mi się nie spodobał, a do tego krążą o nim różne plotki. Postanowiłem jednak nie wtrącać się do rodziny mojej siostry, ponieważ wystarczająco długo czekała na swojego „księcia”.

Po pewnym czasie Małgosia poprosiła mnie, żebym pomógł jej mężowi znaleźć pracę. Wiedziałem bardzo dobrze, że nie da się pracować z krewnymi, bo prędzej czy później to się kończy zrujnowaniem relacji w rodzinie. Wiele jest takich historii, kiedy to krewni stają się swoimi największymi wrogami. Ale moja siostra długo mnie prosiła, opowiadała, jaka jest zmęczona utrzymywaniem rodziny i opieką nad wszystkim. Piotrka miesiąc temu zwolnili z pracy i po prostu siedział na garnuszku Gosi.

Okazało się, że miałem rację i tak naprawdę z Piotrkiem sprawa nie jest taka prosta – wiele razy go już wyrzucano z pracy i za każdym razem z innego powodu – albo pił, albo był zbyt leniwy, albo bumelował, albo był konfliktowy.

Ale długo nie umiałem odmawiać mojej siostrze, ona wie, jak wywierać na mnie presję. W końcu nie wytrzymałem i zgodziłem się zatrudnić Piotrka. Miałem tylko nadzieję, że przynajmniej teraz sytuacja się jakoś poprawi, a on nie będzie pracował jak dla kogoś obcego, tylko jak dla krewnego. Ale moje nadzieje szybko się rozwiały. Było jeszcze gorzej. Notorycznie się spóźniał, potrafił nie pojawiać się w pracy całymi dniami, a jak już przyszedł, to i tak nic przez cały dzień nie robił. Wychodziło na to, że wynagrodzenie ma dostawać za nic. W głębi duszy byłem gotowy zapłacić mu, żeby tylko nie wracał. Ale coś trzeba było zrobić i zdecydować.

Za każdym razem zwracałem mu uwagę, ale on wszystko obracał w żart i mówił, że przecież nie zwolnię krewniaka. Próbowałem porozmawiać o tym z moją siostrą. Tłumaczyłem jej, że tak nie może być. Albo w jakiś sposób wpłynie na swojego męża, albo będę musiał go zwolnić. Małgosia obiecała zrobić wszystko, żeby uświadomić Piotrkowi, że ta praca to prawdziwy skarb – nie trzeba się za bardzo męczyć, a pensja jest całkiem dobra.

Ale te rozmowy nie przyniosły żadnego efektu – w zachowaniu Piotra nic się nie zmieniło. Wtedy postanowiłem działać zdecydowanie, bo jeżeli go nie zwolnię, to wszyscy inni podwładni też sobie odpuszczą, a firma pójdzie na dno. Nawet nie przyszedł do pracy, musiałem go zwolnić przez telefon.

A wieczorem Małgosia zadzwoniła do mnie, coś tam krzyczała i nie chciała słuchać żadnych wyjaśnień. Odpowiedziałem tylko, że jutro ją odwiedzę i wtedy spokojnie o wszystkim porozmawiamy.

Kiedy do niej przyjechałem, pomyślałem, że przy okazji porozmawiam też z Piotrem, ale nie było go w domu. Wyjaśniłem siostrze, co się stało i dlaczego to zrobiłem, wydawało mi się, że mnie zrozumiała.

Poprosiłem ją też, żeby jeszcze raz przemyślała swój związek z Piotrem. On na pewno się nie zmieni i najlepiej byłoby, żeby się z nim rozwiodła zanim wywinie jakiś gorszy numer. Poza tym Małgosia jest wspaniałą kobietą i zasługuje na to, żeby być szczęśliwą. A nie znosić przez całe życie kogoś takiego jak Piotr. Aż strach pomyśleć, co to będzie, jak urodzą im się dzieci.

Trending