Connect with us

Rodzina

Rodzice żony wystawili ją do wiatru

Wydaje mi się, że rodzice powinni pomagać swoim dzieciom. Zwłaszcza jeżeli chodzi o ich przyszłość, a już w szczególności jeżeli mają taką możliwość.

Przynajmniej ja tak uważam, może dla kogoś to jest coś dziwnego. Ale w mojej rodzinie zawsze tak to wyglądało.

W każdym razie i ja, i mój brat zawsze mogliśmy liczyć na pomoc rodziców w najważniejszych momentach życia i w każdej sprawie.

Przez to, zresztą, wcale nie zrobiliśmy się bardziej leniwi, chociaż mogłoby się tak wydawać. Wręcz przeciwnie, dawało nam to motywację do rozwoju, usamodzielnienia się i wzajemnej pomocy rodzicom.

Ożeniłem się 4 lata temu. Bardzo kocham moją żonę i szanuję jej rodzinę, ale szokuje mnie stosunek teściów do ich jedynej córki. Moja Kasia jest jak szczeniak, którego ktoś wyrzucił z samochodu. A stało się to po ślubie.

Uważam, że dzieci trzeba uczyć samodzielności. Wiadomo, że nikt nie chce ciągnąć jeszcze na własnych plecach rodziny dorosłego dziecka. Nie twierdzę też, że wszystko trzeba podawać dziecku jak na tacy. Ale czasami to się sprowadza jakichś absurdalnych, kompletnie niezrozumiałych sytuacji. Żebyście mieli pełen obraz sytuacji, rodzice Kasi to zamożni ludzie.

Są bogatsi niż moja rodzina, mają własne firmy. Nie chcę zaglądać do czyjegoś portfela, tak się nie robi. Chcę tylko wyjaśnić sytuację. To nie są biedni ludzie.

Na wesele czekaliśmy 2 lata. Dopiero po roku Kasia przyznała mi się, że ciągle przesuwa termin, bo jeszcze nie nazbierała swojej części pieniędzy. Rodzice powiedzieli, że nie dadzą jej ani grosza na ślub. Powiedziałem o tym moim rodzicom, a oni pomogli nam nawet bardziej, niż się spodziewaliśmy.

Sam też przed weselem starałem się trochę więcej zarobić. W każdym razie jakoś przeżyliśmy, i dobrze. Moi teściowie przez całe wesele siedzieli z niezadowolonymi minami, ale nie zwracaliśmy na to uwagi.

A potem pojawiła się kwestia tego, gdzie będziemy mieszkać. Rodzice Kasi mieli drugie mieszkanie, z którego nie korzystali. Takie stare.

Nawet go nie wynajmowali. Po prostu tak stało. Kasia jest ich jedyną córką. Zasugerowaliśmy teściom, że odkładamy na nasze własne mieszkanie.

Mieliśmy już trochę oszczędności. Gdybyśmy nie płacili za wynajem przez pół roku, byłoby nas już stać na małe jednopokojowe mieszkanie.

Teść i teściowa nie odmówili. Spojrzeliśmy na siebie znacząco i się uśmiechnęliśmy. Nadal nie mogłem w to uwierzyć, ale Kasia przekonała mnie, żebym się już pakował. Rodzice na pewno się zgodzą i jutro pójdzie do nich po klucze.

Następnego dnia żona przybiegła zapłakana i powiedziała, że ​​jej rodzice odmówili. Niby, że znaleźli kupców na to mieszkanie. Na początku nie byłem nawet zły. Pomyślałem, że może i tak nam pomogą. Ale co to, to nie. Mieszkanie zostało sprzedane, a córka nie dostała z tego nawet złotówki. Wciąż nie rozumiem, jak tak można zrobić?

Trending