Connect with us

Rodzina

Rodzice przez całe życie współczuli mojemu młodszemu bratu, który nigdy nic nie chciał pracować, a teraz zamierzają mu oddać cały majątek kupiony za nasze pieniądze.

Mam młodszego brata Aleksandra, którego moi rodzice kochają o wiele bardziej niż mnie. Ja ciągle się nim opiekowałam, wychowywałam, bo rodzice nie mieli na to czasu – pracowali.

Zawsze chodziłam z nim na spacery, odrabiałam lekcje, bo rodzice mu współczuli i mówili, że sam nie poradzi sobie z programem i muszę mu pomóc. Później znalazłam dobrą pracę, w której całkiem nieźle zarabiałam. Za swoją pensję chciałam wynająć mieszkanie i wyprowadzić się od rodziców, ale zatrzymali mnie. Kazali mi zostać, bo nie będzie miał kto gotować mojemu bratu ani wymyć po nim naczynia. Poprosili mnie jeszcze, żebym pomogła mu dostać pracę w tej samej firmie, bo sam Łukasz nie będzie w stanie znaleźć równie dobrego zajęcia.

W wieku 27 lat wyszłam za mąż. Artur jest wspaniałym mężem, jest bardzo rodzinny. Czuję się przy nim bardzo bezpiecznie. Ufam mu, zawsze mogę na nim polegać, liczyć na jego pomoc i wsparcie, zresztą tak samo, jak on z mojej strony.

Zawsze marzyłam o domu za miastem. Jak się okazało, on też. Więc odłożyliśmy większą sumę pieniędzy i rozpoczęliśmy budowę. Wszystko szło dobrze, a po półtora roku mieliśmy wspaniały, duży dom, zbudowany właściwie własnymi rękami przez Artura. Później kupiliśmy większy samochód z nadzieją, że za kilka lat będziemy mieli dzieci.

Moi rodzice często nas odwiedzali, chwalili Artura za jego pracowitość. I tu zaczęła się rozmowa, że ​​oni też by chcieli mieć małą działkę za miastem. Powiedzieli, że przecież komuś to wszystko będą musieli zostawić. Oni by sobie tak pomieszkali, popracowali w ogrodzie, a potem i tak wszystko przejdzie na nas i nasze dzieci.

Po tym, jak kupiliśmy im działkę za miastem i zatrudniliśmy ludzi, którzy zajęli się ich ogrodem, rodzice zaczęli sugerować, że powinniśmy im kupić samochód. Często muszą jeździć do miasta w różnych sprawach, a trudno jest podróżować autobusem po dwie godziny w każdą stronę, zwłaszcza w ich wieku.

Kupiliśmy im samochód. Rodzice byli niesamowicie wdzięczni i uszczęśliwieni takim prezentem. Ale pewnego wieczoru, kiedy przyjechali do nas w gości, ojciec zaczął mówić, że pomyśleli sobie, że my z Arturem właściwie nie potrzebujemy tej ich działki i domu. Tak samo samochodu, bo my mamy, a mój brat Aleksander nie. Jest taki nieszczęśliwy, że nie ma nic swojego, więc wszystko przepiszą na niego.

Byłam zszokowana i zła, bo nie tylko poświęciłam pół życia na jego wychowanie, rodzice przecież nigdy się tym nie zajmowali, a teraz jeszcze oddadzą mu wszystko, co zostało kupione za pieniądze mojego męża.

Spojrzałam na Artura i zobaczyłam, że jest tak samo niezadowolony. Kiedy rodzice pojechali, usiedliśmy, żeby wszystko omówić i doszliśmy do wniosku, że po prostu nie zgodzimy się na to, żeby oddać cały majątek Aleksandrowi, bo na to nie zasłużył.

A jeżeli rodzice nas nie posłuchają i zrobią tak, jak chcą, to przestaniemy utrzymywać z nimi kontakty.

Trending