Rodzina
Rodzice męża inwestują wszystkie pieniądze w jego brata

Opowiadanie tego teraz jest dla mnie bolesne.
Żyje mi się dobrze, nie mam żadnych problemów. Nie mogę narzekać. Ale teściowie nigdy nam nie pomogli. Nigdy. Jakby nie mieli wnuków i syna. Już nawet nie mówię o sobie.
Moi rodzice ciągle byli przy nas. Albo w czymś pomogli, albo coś kupili, albo podarowali. Ale tamci nawet o tym nie pomyśleli. Żyją tylko dla siebie, jak nowożeńcy.
Wzięliśmy mieszkanie na kredyt. Kiedy zapłacimy ratę, pieniędzy zostaje jedynie na jedzenie i pieluchy. I jakoś nigdy nie zapytali, czy nie potrzebujemy pomocy, chociaż wcale nie są biedni.
Ostatnio był taki przypadek. Mieli takie duże mieszkanie. Postanowili sprzedać, wynegocjowali bardzo dobrą cenę, bo i remonty tam jakieś były, i samo centrum miasta. Pomyśleliśmy, że coś nam się z tego dostanie. Że podzielą między dzieci. Ale nie.
Postanowili wszystkie pieniądze oddać bratu mojego męża. I prawdopodobnie nawet nie pomyśleli, że to nas może urazić.
Ja, na przykład, poczułam się bardzo urażona. Szwagier miał mieszkanie, chociaż małe. Jest kawalerem i nie ma dzieci. Po co mu tyle pieniędzy. My mamy znacznie większe potrzeby.
I w ogóle nie rozumiem, jak można tak dzielić własne dzieci?
Gdyby tylko podzielili te pieniądze na obu braci. Nie mówię, że potrzebujemy całej kwoty. Albo już lepiej by sobie te pieniądze zatrzymali. Nie miałabym wtedy nic przeciwko. Nie byłoby mi tak przykro.
No, a ja znowu jestem w ciąży. I postanowiłam uczyć się na cudzych błędach. Pod żadnym pozorem nigdy nie podzielę tak moch dzieci. Nie zasługują na coś takiego. Jeżeli na świecie ktoś dla równowagi ma być sprawiedliwy, to będę to ja – w stosunku do moich dzieci.

-
Historie8 miesięcy ago
Chłopak w autobusie dał lekcję matce z synem
-
Rodzina9 miesięcy ago
Córce kupili mieszkanie, a syn dostał działkę
-
Życie8 miesięcy ago
Teściowa wyrzuciła nas z domu, a 15 lat później przyszła do wnuczki
-
Historie4 miesiące ago
– Zawsze wstydziłem się ojca, żyliśmy bardzo biednie. Latem najmowaliśmy się na wsi do wypasania krów. Albo pracowaliśmy u nas na polu. Jak złowiliśmy jakieś ryby, nigdy nie mogliśmy jej zjeść, bo to była szansa na zarobek. I w upał, i na mrozie ojciec stał przy drodze i próbował je sprzedać.