Connect with us

Rodzina

Reakcja Leny na śmierć męża.

Lena od dawna mieszkała z mężem, są małżeństwem od ponad czterdziestu lat. Ich związek był szczęśliwy, mieli dwóch synów i córkę. W czasie swojego małżeństwa wspólnie zbudowali dom i kupili domek na wsi, a także wybudowali domy swoim dzieciom. Pomogli synom wyposażyć swoje mieszkania i kupili im samochody, a córce pomogli znaleźć dobrą pracę. Jednym słowem pomogli dzieciom we wszystkim, w czym mogli.

Teraz pozostało im tylko żyć i cieszyć się życiem na emeryturze. Lenę, od jakiegoś czasu prześladowała myśli, że wcześniej umrze niż jej mąż, Bogdan. Uważała, że pracowała więcej i wszystkie siły poświęciła na wychowanie dzieci, pracę zawodową i prowadzenie domu. Kobieta przez całe życie pracowała w szpitalu, była anestezjologiem, a mąż był dziekanem na uniwersytecie w mieście, w którym mieszkali. Lena twierdziła, że pracując, poświęciła znacznie więcej energii, siły i nerwów niż jej mąż.

Miała niecierpliwych pacjentów, ciągłe nocne wyjazdy, trzeba było iść o każdej godzinie do pracy, bo bez niej nie można było sobie poradzić w szpitalu. Były też przypadki, kiedy ludzie po prostu umierali na jej oczach. Jednym słowem przez całe życie Lena wiele widziała i wiedziała, że umrze szybciej niż jej mąż. Dziwiło ją, gdy mąż mówił, że przesadza. Nie miał trudnej pracy, z dziećmi niewiele mi pomagał, ja w domu wszystko robiłam sama- resztę przemilczę, mówiła kobieta. Miała cichy żal do męża Bogdana i jego postawy nie mogła zaakceptować. Kiedyś przyjechali z domku na wsi i usiedli do kolacji.

Kobieta przygotowała dobre jedzenie, upiekła rybę i zrobiła sałatkę warzywną, bo trzeba przyznać, że odżywiali się dobrze. Zjedli i Bogdan postanowił się położyć. Po chwili doznał bolesnego bólu brzucha, zbladł i stracił przytomność. Lena nie wpadła w panikę, bo przez wiele lat pracowała w szpitalu, wyprowadziła męża z omdlenia i czekali razem na przybycie karetki pogotowia. Nawet zadzwoniła do syna, który przyjechał i próbował wesprzeć matkę. Bogdana zabrała karetka i Lena odetchnęła z ulgą. Wierzyła, że zrobiła wszystko, aby uratować męża i nie miała pojęcia, dlaczego się rozchorował. Po pewnym czasie przyszedł drugi syn. Rano kobieta obudziła się, wstali również synowie, którzy nocowali w domu rodziców, aby matka nie była sama i nie martwiła się.

Kobieta jednak zaczęła się dziwnie zachowywać. Zamiast iść do szpitala, aby zobaczyć męża i dowiedzieć się o stan jego zdrowia, przyszła do kuchni i zaczęła robić śniadanie i inne czynności domowe. Tymczasem synowie, pozbierali wszystko, co potrzebne było ojcu w szpitalu. Matka oświadczyła, że nie pójdzie z nimi do szpitala, aby odwiedzić męża, ponieważ ma ważniejsze sprawy, których nie można odłożyć. Miała wybrać nowy kącik kuchenny do mieszkania i zapłacić za media. Wieczorem, kiedy kobieta wróciła do domu, zastała całą trójkę dzieci, które siedziały i płakały. Dowiedziała się, że Bogdan zmarł.

Okazało się, że w organizmie mężczyzny, znaleziono groźną bakterię, która dosłownie w ciągu kilku godzin spowodowała śmierć.

Reakcja matki na śmierć męża i ich ojca przeraziła dzieci. Zamiast być razem z dziećmi i okazać im jakieś współczucie, zaczęła się oburzać i mówiła, że nie stało się tak, jak zaplanowała, bo on miał jeszcze żyć, a to na powinna umrzeć. Dzieci Leny były zszokowane tym, co usłyszały od matki. Nikt nie rozumiał, o co ma pretensje i o co jej chodzi, ale nikt nie miał czasu, aby wysłuchać i zrozumieć matkę, ponieważ trzeba było zająć się organizacją pogrzebu.

W dniu, w którym odbyła się ceremonia pochówku Bogdana, najważniejsza osoba w jego życiu nie uczestniczyła w pogrzebie. Żona nie przyszła, bo była urażona, że mąż zmarł szybciej niż ona. Potem kobieta pokłóciła się z synami, jedynie córka czasami do niej przychodzi, ale i ona nie może zrozumieć, dlaczego mama wymyśliła taki scenariusz.

Trending