Connect with us

Historie

Razem z żoną postanowiliśmy zorganizować naszym mamom lekcję

Mamy uroczą córeczkę Marysię. Za miesiąc będzie miała sześć lat. Jest bardzo mądrym i kreatywnym dzieckiem, wszystko chwyta w mgnieniu oka. Umie już liczyć do dwudziestu, zna prawie cały alfabet, nawet powoli uczymy ją pisać. Później będzie jej trochę łatwiej w szkole. Jesteśmy bardzo dumni z naszej księżniczki.

Ponieważ zbliżają się urodziny Marysi, poprosiliśmy z żoną nasze mamy o pomoc w organizacji tego święta. Zaprosiliśmy je do nas, żeby omówić szczegóły. Bardzo lubię i szanuję moją teściową. Traktuje mnie, jak własnego syna. Można powiedzieć, że mi się poszczęściło. Relacje między moją mamą i żoną są dokładnie takie same.

Ale do rzeczy. Kiedy Marysia była młodsza, naszym mamom nigdy nic nie przeszkadzało. Ale jak teraz do nas przyszły, od razu się zaczęła krytyka – że nie będzie miała normalnego dzieciństwa, że ​​jej to wszystko odbieramy i że za bardzo obciążamy naszą córkę.

Szczerze mówiąc, nie było nam przyjemnie tego słuchać. Jakoś wytrzymaliśmy do końca wizyty. Omówiliśmy zbliżające się urodziny i szybko pożegnaliśmy nasze mamy.

Taki pośpiech bardzo je zaskoczył. Babcie myślały nawet, że zostaną u nas na noc, ale nam ten pomysł bardzo szybko wywietrzał z głowy. Kiedy wyszły, pierwszą rzeczą, którą zrobiłem, było zadzwonienie do ojca. Po prostu poprosiłem go, żeby przyjechał do nas na urodziny swojej wnuczki. Moja żona zrobiła to samo.

Nasi ojcowie spokojnie zareagowali na te prośby i zgodzili się, że będzie to dobra lekcja dla naszych mam. Obiecali, że z każdą z nich przeprowadzą poważną rozmowę, żeby już się nie wtrącały ani w nasze życie, ani w życie Marysi.

Trending