Connect with us

Historie

Przez grę komputerową prawie zwolnili mnie z pracy.

Nigdy nie zauważyłem, żebym był jakiś nieuważny, mało skoncentrowany czy nieodpowiedzialny, ale pewnego dnia prawie straciłem pracę, bo nie zjawiłem się na mojej zmianie. Jak to się stało? Sam nie wiem.

Pracuję od szóstej rano. Pewnego wieczoru, po pracy, usiadłem do komputera trochę pograć. Czas mijał niepostrzeżenie i ani się nie obejrzałem, jak była druga w nocy, a w moim telefonie prawie rozładowała się bateria. Pomyślałem sobie: „Zaraz skończę, podłączę telefon do ładowarki i pójdę spać” – ale grałem dalej. Wydawało mi się, że minęło nie więcej niż 20 minut.

Potem zrobiłem się już śpiący, oczy mnie piekły i postanowiłem zobaczyć, która jest godzina. Patrzę przez okno – a na zewnątrz jasno. To niemożliwe, przecież ktoś by już dawno do mnie zadzwonił, u nas się zwalnia ludzi za jedną nieobecność w pracy. Biorę telefon – rozładowany. Patrzę na zegar w komputerze – 9 rano.

Zanim telefon znowu się włączył, wyszykowałem się do wyjścia. Patrzę – kilkanaście nieodebranych połączeń. Dzwonię do kierownika i próbuję coś wymyślić – mówię, że sąsiedzi zalali mi mieszkanie, a telefon mi się rozładował, sprzątałem przez całą noc i nie zauważyłem, że jest już 9. rano. Sam sobie bym nie uwierzył, a co dopiero on, ale jednak nie straciłem pracy. Szef powiedział, że wybaczy mi po raz pierwszy i ostatni i że ma nadzieję, że to się już więcej nie powtórzy. Całe szczęście, że nie zasnąłem przy tym komputerze, bo wtedy już na pewno pożegnałbym się z pracą. Zastanawiam się teraz, że może w ogóle usunę tę grę, bo w ten sposób można przegapić całe życie, a nie tylko stracić posadę.

Po pracy trochę sobie pograłem, ale tym razem wyspałem się i odpocząłem.

Trending