Connect with us

Życie

Potrzeba opieki nad matką zdołała pokonać traumę z dzieciństwa

Patrzenie na mamę, która powoli coraz bardziej bladła w szpitalnym łóżku, było nieznośnie bolesne, a Mikołaj drugi miesiąc z rzędu był częstym gościem w tym szpitalu. Pielęgniarki z aprobatą patrzyły na mężczyznę, który przynosił matce owoce i inne przysmaki, zadbał o najlepszą opiekę  i drogie lekarstwa. Żadna z nich nie znała jednak historii tej rodziny.

Był nieplanowanym dzieckiem, na które jego rodzice zupełnie nie byli gotowi. Matka ledwo doszła do siebie po ostatnim porodzie, ale co miała robić, musiała urodzić. Na początku chciała go zostawić w szpitalu, ale mąż ją przekonał i obiecał, że zaopiekuje się synem.

Rzeczywiście, ojciec nie zostawił dziecka, a kiedy mały podrósł, zaczął zabierać go ze sobą do pracy w polu. Mikołaj siedział w traktorze tuż obok ojca, uważnie obserwował, jak pracuje, do tej pory doskonale to pamięta. W rodzinnym albumie jest bardzo dużo zdjęć, na których siedzi na przykład na stogu pośrodku pola, podczas gdy kombajny krążą wokół. Wszyscy gospodarze szybko przywiązali się do chłopca, ale matka i siostry nigdy nie znalazły dla niego miejsca w swoim życiu.

Kiedy Mikołaj miał dziesięć lat, u ojca zdiagnozowano raka, a półtora roku później zmarł. To był koniec szczęśliwego dzieciństwa chłopca. Matka pogrążyła się w żałobie, siostry były zajęte chłopakami i nauką, nikt nie dbał o chłopca. A on przez kilka tygodni z rzędu potrafił nie pojawiać się w szkole i uciekać na pole, tam, gdzie byli z ojcem tacy szczęśliwi.

Sąsiedzi poskarżyli się opiece społecznej, a po trzecim ostrzeżeniu Mikołaja zabrano do domu dziecka. Jego matka nie próbowała go odzyskać, nie pamięta żadnych jej listów ani wizyt, po prostu zupełnie jej nie obchodził.

Ale życie Mikołaja ułożyło się dość dobrze i choć nie znalazł jeszcze swojej życiowej partnerki, to miał już stabilną pracę w warsztacie samochodowym. Chętnie pracował po godzinach, a nawet miał już swoich stałych klientów, którzy byli w stanie zapłacić mu choćby i potrójną stawkę na naprawę auta.

Mikołaj wynajął sobie mieszkanie i pomału zaczął oszczędzać na własne. Nie miał żadnych problemów z prawem, co czasami zaskakiwało nawet jego znajomych, kiedy dowiadywali się, że jest z domu dziecka. Chłopak pracował i nie próbował odszukać swojej rodziny. Ich nie interesowało, jak mu się żyło w sierocińcu, a jego nie interesowało to, jak wygląda teraz ich życie. Czasami próbował sobie przypomnieć, jak wyglądały jego siostry, ale ich twarze rozmywały się we wspomnieniach.

Do pracy trzeba było przynieść zaświadczenie od lekarza medycyny pracy, więc Mikołaj od razu pojechał do szpitala, bo tam najkrócej czekało się na wizytę. Nie lubił odkładać takich spraw na później. Stal akurat w kolejce do rejestracji, kiedy usłyszał swoje nazwisko. Przywieźli jakąś staruszkę, ledwo ją uratowali, nikt się nią nie zajmował, sama wezwała karetkę. Mikołaj pokrótce wyjaśnił sytuację i poprosił pielęgniarkę, żeby zabrała go do tej kobiety, bo poczuł w sercu jakiś niepokój.

Nie mylił się, na szpitalnym łóżku naprawdę leżała jego matka, poszarzała i stara, z głębokimi zmarszczkami na twarzy i łzawiącymi oczami. Nie od razu rozpoznała syna, ale kiedy to się stało, zaczęła go przepraszać, ze łzami w oczach błagając o pomoc, bo córki powychodziły za mąż i zupełnie zapomniały o matce.

Oczywiście Mikołaj jej nie odmówił i na leczenie matki wydał wszystkie swoje oszczędności. Teraz mieszkają razem i wspólnie opiekują się grobem ojca. Sprzedali stary dom i za otrzymane pieniądze kupili małe mieszkanie.

Matka wciąż ma wobec niego poczucie winy, a Mikołaj nie potrafi znaleźć w sobie tyle siły, żeby jej wszystko wybaczyć. Ma jednak nadzieję, że wkrótce będzie mu łatwiej i że za jakiś czas poczuje się przy mamie  szczęśliwy.

Trending