Ciekawostki
Pod naszymi oknami jest jakieś dziecko!

Jest trzecia w nocy. Wszyscy śpią, ja śpię, ale moja żona nie spała.
Budzą mnie jej słowa:
– Mirek, obudź się, błagam, obudź się szybciej!
– Co się stało?! – pytam zaspanym głosem.
– Pod naszymi oknami jest jakieś dziecko!
– Co za dziecko, o czym ty mówisz?
– Dziecko, małe i samo, pod oknami!
– Co robiłaś w oknie w środku nocy, to mnie najbardziej interesuje?
– Zrobiło mi się niedobrze i wyszłam na balkon, żeby odetchnąć świeżym powietrzem. Patrzę, a pod oknami, w nosidełku, jest małe dziecko. Zeszłam po schodach, myślę sobie, może gdzieś są rodzice, ale nikogo tam nie ma, co mam zrobić?
– Już się ubieram się, chodźmy zobaczyć, o co chodzi.
Rzeczywiście – pod oknami naszego mieszkania było nosidełko z dzieckiem. Postanowiliśmy sprawdzić, czy wszystko z nim w porządku. Podnosząc niemowlę, znaleźliśmy notatkę, w której było napisane:
„Zaopiekujcie się moim synem. Jest zdrowy. Urodził się 20. lipca”. Dołożono tam jeszcze całkiem sporą kwotę pieniędzy.
Okazuje się, że dziecko ma dopiero trzy tygodnie. Chłopczyk leżał w nosidełku, nie płakał, spał spokojnie jak aniołek.
– Nie możemy go tak po prostu zabrać do domu, co robimy? – pytam żonę.
– Nie wiem, ale nie możemy go tu zostawić!
– Zadzwońmy na policję, oni nam powiedzą, co robić.
Tak też zrobiliśmy. Policjant dyżurny powiedział, że teraz wszystkie patrole są zajęte i nie ma kogo do nas wysłać. Zapytaliśmy, co w takim razie mamy zrobić, nie możemy przecież zostawić takiego małego dziecka na ulicy. Doradził, żebyśmy zabrali niemowlaka do domu, nakarmili i w razie potrzeby przebrali, a jak tylko ktoś będzie wolny, przyśle ich do nas.
Mojej żonie znowu zrobiło się słabo. Ale wzięliśmy dziecko i zrobiliśmy wszystko, co trzeba było zrobić. Chłopiec był taki spokojny i grzeczny, że zdążyliśmy się do niego przyzwyczaić. Policja przyjechała dopiero rano. Ja musiałem iść do pracy, żona sama się z nimi spotkała.
Zapytali ją o to, jak dokładnie znaleźliśmy niemowlę i czy wiemy coś o jego rodzicach. Żona pokazała i dała im wszystko, co znaleźliśmy. Zabrali dziecko i wyszli.
Wieczorem długo rozmawialiśmy o tym, co się wydarzyło, że to dziecko jest takie cudowne. Chcieliśmy nawet adoptować tego chłopca, bo sami od dawna bezskutecznie staramy się o dzieci.
Następnego dnia poszliśmy na policję, żeby dowiedzieć się, co się stało z chłopcem. Nie chcieli udzielić nam żadnych informacji, ale powiedzieliśmy, że to my znaleźliśmy dziecko i musimy wiedzieć, co się z nim stało.
Na szczęście z tym maleństwem wszystko jest w porządku. Rodzina zastępcza znalazła się niemal natychmiast, bo niestety jest wiele małżeństw, które tak bardzo pragną dzieci, a nie mogą ich mieć. Byliśmy gotowi, żeby adoptować tego chłopca, ale ucieszyliśmy się, że trafił do dobrej rodziny, więc wszystko powinno być dobrze.
A następnego ranka moja żona zrobiła test ciążowy. Możecie nam pogratulować, my też będziemy mieli swój mały cud.
Teraz jest już jasne, dlaczego źle się czuła.

-
Historie1 rok ago
Chłopak w autobusie dał lekcję matce z synem
-
Rodzina1 rok ago
Mam 64 lata, rok temu wróciłam z pracy we Włoszech i stwierdziłam, że mam dość. Byłam tam przez 12 lat, w tym czasie kupiłam mieszkania i córce, i synowi, a w swoim domu na wsi przeprowadziłam porządny remont. Wydawałoby się, że niczego mi już nie trzeba – tylko cieszyć się życiem, ale jest coś, co nie pozwala mi na pełną radość.
-
Rodzina1 rok ago
Córce kupili mieszkanie, a syn dostał działkę
-
Życie1 rok ago
Teściowa wyrzuciła nas z domu, a 15 lat później przyszła do wnuczki