Connect with us

Historie

Ostatnio zacząłem rozumieć, jak wielki błąd popełniłem

Kiedy pobraliśmy się z Martą, ja miałem już jednopokojowe mieszkanie. Stare, wiadomo, bo dostałem je po dziadkach, ale za to własne. Miałem nadzieję, że za pieniądze, które dostaniemy od gości weselnych, uda mi się zrobić remont i razem z żoną będziemy mogli się tam wprowadzić.

Ale Marcie ten pomysł się nie spodobał. Powiedziała, że ​​mieszkanie jest małe, blok stary i w ogóle nie podoba jej się ten rejon miasta, ma za daleko od pracy. Dlatego nalegała, żebyśmy wprowadzili się do domu jej rodziców, gdzie będziemy mieli do dyspozycji kilka pokoi z własną łazienką. Nie bardzo chciałem mieszkać z teściami, ale rozpoczynanie małżeństwa od kłótni z żoną wydawało mi się jeszcze gorszym pomysłem. Dlatego zrobiliśmy tak, jak chciała Marta.

Później teść i teściowa rozpoczęli generalny remont, bo postanowili wykończyć strych, żeby mieć jeszcze jedno piętro. Oczywiście Marta i ja oddaliśmy na to pieniądze z wesela. Jednak okazało się, że to nie wystarczy. Dlatego moja żona namówiła mnie, żebym sprzedał mieszkanie. Przekonywała, że jej rodzice tak bardzo się dla nas starają, a poza tym to i tak w naszym interesie, bo kiedyś przecież ten wielki dom będzie należał do nas. Chociaż nie chciałem, sprzedałem mieszkanie i zainwestowałem wszystko w remont.

Ale ostatnio zacząłem rozumieć, jak wielki błąd popełniłem. Rodzice żony całkowicie kontrolują nasze życie i jeszcze doradzają nam, jak i co powinniśmy robić. Pomimo tego, że w domu jest wystarczająco dużo pokoi i kilka telewizorów, teściowa najbardziej lubi oglądać swój serial w naszej sypialni, kiedy Marta i ja chcemy być sami. Próbowałem rozmawiać z żoną, żeby zasugerowała rodzicom, że potrzebujemy trochę więcej wolności, ale ona jest całkowicie po ich stronie i nie chce mnie słuchać. Marta bardzo boleśnie odbiera to, że nadmierna opieka jej rodziców może mi przeszkadzać. Mówi, że powinienem być im wdzięczny za to, że pozwolili mi u nich mieszkać. Takie słowa obrażają mnie jako mężczyznę, ponieważ nie byłem bezdomny, kiedy poślubiłem Martę. I to na jej życzenie musiałem sprzedać mieszkanie, a pieniądze rozpłynęły się w bezdennej czarnej dziurze, zwanej „remontem”.

Bardzo żałuję, że posłuchałem wtedy żony, bo teraz nie mam nawet dokąd wrócić.

Trending