Connect with us

Historie

Okoliczności były takie, że musiałyśmy z siostrą mojego męża mieszkać na tym samym podwórku. Babcia zostawiła im duży dom, który podzielili między siebie na pół.

Wszystko zostało bardzo dobrze zorganizowane – dwa oddzielne wejścia, każde z własnym gankiem, ale jedno duże podwórko, które nie było niczym przegrodzone.

Wyszłam za Piotra jakieś dwa lata temu. Już wtedy mieszkał w tym domu, więc w pełni zaakceptowałam wszystkie warunki życia. Wiedziałam, że podwórko jest wspólne i że mamy do niego takie same prawo, jak jego starsza siostra. Ale Olga z jakiegoś powodu zdecydowała, że to ona ​​jest główną gospodynią i sama może decydować o wszystkim – czy siać trawę, czy nie, jakie kwiaty zasadzić, nawet na naszej połowie, czy postawić basen i tak dalej. Nie pytała nas o pozwolenie, ale za to kłóciła się z nami, jeżeli sami coś zrobiliśmy. Nie podobało jej się, że na naszej połowie postawiliśmy grill, altanę i dziecięcą huśtawkę – choć w niczym jej to nie przeszkadzało. A sama w tym samym czasie spokojnie przeniosła na naszą stronę gruz i śmieci po remoncie i nie spieszyła się z ich wywiezieniem przez miesiąc, dopóki Piotr nie zaczął się z nią kłócić.

Ciągle wybuchaly między nami awantury z powodu drobiazgów, nawet, jak chciałam jej pomóc. Kiedyś nie było ich w domu, ale Olga zrobiła wcześniej pranie i powiesiła je przed domem. Rozpętała się silna burza, więc postanowiłam zebrać ich rzeczy, żeby nie zmokły i zaniosłam do nich do domu. Olga zrobiła straszna awanturę – oskarżyła mnie o kradzież, o czary i w ogóle o wszystko, bo ponoć odkąd się u nich zjawiłam, wszystko idzie nie tak. Czułam się strasznie urażona, ale milczałam.

Na dodatek teściowa zawsze stawała po stronie córki – twierdziła, że ​​Olga jest starsza i że powinnam jej słuchać. I w ogóle – jestem tylko synową, więc powinnam milczeć i spokojnie opiekować się własną rodziną. Ten stosunek jego krewnych do mnie bardzo irytował mojego męża, który był w ciągłym konflikcie z matką i siostrą. To dolało jeszcze więcej oliwy do ognia – były przekonane, że to ja go nastawiam przeciwko nim.

Nie wiem, dlaczego mnie tak nie lubią. Nie zrobiłam ani nie powiedziałam im nic złego. No, ale jest, jak jest. Ze względu na ciągłe problemy z Olgą postanowiłam nie mieć z nią w ogóle nic wspólnego – niech sama zajmuje się własnymi sprawami i problemami. Pomysł był dobry, bo przecież sama powiedziała mi, żebym nie wsadzała  nosa w ich sprawy. Więc posłuchałam.

Ale zdarzył się jeden incydent, który jeszcze bardziej zirytował siostrę mojego męża. Pewnego dnia zapomniała zamknąć bramę i na nasze podwórko wpadły czyjeś kury, a za nimi pies sąsiada. My nie mieliśmy ogródka, więc nie narobiły nam żadnych strat, ale Olga miała klika grządek. Pies zaczął gonić kury i kompletnie zdeptał kwiaty i truskawki. Pies biegał, jak szalony, widać było tylko tumany kurzu. Olgi nie było w domu. A ja postanowiłam się nie wtrącać – znowu będę winna, tak jak z tym praniem. W ciszy obserwowałam wszystko z okna. Kiedy Olga wróciła do domu, była w szoku – kwiaty zdeptane, truskawki wbite w piach, a Reks śpi sobie pod krzakiem. Chociaż pies był spokojny, to uwielbiał się bawić i biegać. Dawno nie słyszałam takich wrzasków. Olga przybiegła prosto do naszego domu i zaczęła się ze mną kłócić – dlaczego nie wygoniłam psa i nie dopilnowałam ich grządek. Kiedy wyjaśniłam, że zabroniła mi wtrącać się w ich sprawy, szwagierka zrobiła się czerwona jak burak, ale nie miała już nic więcej do powiedzenia.

Trending