Connect with us

Historie

Ojciec próbował zabronić córce związku z chłopakiem, który mu się nie spodobał, ale mu się to nie udało

Mikołaj i jego żona żyli skromnie. Ich rodzicom nie powodziło się na tyle dobrze, żeby kupić im mieszkanie, musieli więc radzić sobie sami. Najpierw studiowali w Krakowie, potem przenieśli się do stolicy. Początkowo ledwo wiązali koniec z końcem, ale potem, gdy Mikołaj znalazł stałą pracę, wynajęli lepsze mieszkanie i stopniowo zaczęli odkładać na przyszłość.

Mikołaj pracował w swoim zawodzie, był prawnikiem w dobrej kancelarii, zajmował się szczególnie trudnymi sprawami gruntowymi. Ewa kontynuowała naukę na studiach podyplomowych i pracowała jako korepetytorka – przygotowywała maturzystów do egzaminów.

Z czasem mogli sobie pozwolić na więcej niż za studenckich czasów. Urządzili wesele, na które zaprosili krewnych i małe grono przyjaciół, kupili swoje pierwsze jednopokojowe mieszkanie na nowym osiedlu.

Mikołaj ciężko pracował i przynosił do domu więcej pieniędzy niż jego żona. W związku z tym zaczął zadzierać nosa, w pracy zachowywał się jak szef, a w domu przenosił to na żonę. Znosiła jakoś to wszystko, bo była już w ciąży, wkrótce miała urodzić.

Przed narodzinami córki Ewa i Mikołaj przeprowadzili się do dwupokojowego mieszkania bliżej centrum. Życie zrobiło się znacznie wygodniejsze. Córka Marysia dorastała otoczona matczyną miłością. Zawsze była z mamą, pomagała jej od najmłodszych lat, gdy tylko zaczęła chodzić i rozumieć pierwsze słowa. Ojciec zapewnił jej najlepsze przedszkole, szkołę, angielskich korepetytorów, planował wysłać ją na studia do Europy, ale dziewczyna odmówiła. Poszła na studia na miejscu, w Warszawie. Chciała spróbować osiągnąć wszystko sama, chociaż ojciec proponował, że opłaci jej prywatną uczelnię.

Rodzice musieli się pogodzić z decyzją córki. Ewa się denerwowała, dzwoniła do Marysi po kilka razy dziennie, nieustannie proponowała pomoc, ale Mikołaj ją uspokajał. Latem wyjeżdżali razem na urlop za granicę, w weekendy też się spotykali, ale relacja ojca z córką nie był bardzo bliska, chociaż się nie kłócili. Tyle, że rzadko udawało im się znaleźć wspólny język, mieli zbyt różne poglądy na życie.

Para mieszkała w stolicy przez dwadzieścia pięć lat, a kiedy byli trochę starsi, postanowili przenieść się gdzieś poza miasto, zająć się domem i ogrodem. I tak  się stało, zostawili mieszkanie córce i przenieśli się na osiedle domków jednorodzinnych pod Warszawą. Kupili mały, ale bardzo przytulny i dość drogi dom. Ewa zajęła się swoją nową pasją – pracą w ogrodzie. Wzięła nawet kilka zwierzaków, żeby nie było tam tak smutno. Mikołaj nadal pracował, do biura jeździł tylko, kiedy była taka potrzeba, większość obowiązków wykonywał zdalnie.

Kiedy córka skończyła studia licencjackie, poznała chłopaka. Matka ucieszyła się z tej wiadomości, bo Marysia mówiła, że jest niesamowicie szczęśliwa. Dla Ewy to było najważniejsze. Ojciec jednak wstrzymał się z opinią. Poprosił córkę, żeby jak najszybciej przedstawiła im chłopaka, żeby mógł sam zweryfikować jej wybranka.

Mikołaj chciał dla swojej córki jak najlepszego narzeczonego. Zainwestował w nią zbyt wiele, żeby oddać zwykłemu studentowi albo hydraulikowi. Uważał, że najlepszą partią byłby dla niej syn posła albo innej wpływowej osoby. Zapewniłoby to jego córce szczęśliwe i dostatnie życie, a ona nie musiałaby przez całe życie pracować tak ciężko,  jak ojciec, żeby utrzymać rodzinę.

Ewa pięknie nakryła do stołu, a Mikołaj wyszedł powitać gości, którzy właśnie parkowali samochód. Kiedy zobaczył młodego mężczyznę w dobrym garniturze, wysiadającego z auta, trochę odetchnął. Pomyślał, że jego córka dokonała słusznego wyboru. Ale kiedy rozpoznał w chłopaku jej byłego kolegę z klasy, który był w tej samej elitarnej szkole tylko dlatego, że miał stypendium socjalne, rozzłościł się.

Oczywiście rodzinny obiad się nie udał. Dzieci wyszły, nie siadając nawet do stołu, bo ojciec był wściekły. Ewa próbowała go uspokoić, ale nic z tego.

Córka była bardzo uparta, a do tego zakochana, więc nie zamierzała zostawić chłopaka tylko z powodu ojca. Wyprowadziła się z mieszkania po rodzicach i odesłała klucze ojcu razem z kartą płatniczą, na którą zwykle przesyłał jej pieniądze.

Od tego momentu ojciec i córka całkowicie przestali ze sobą rozmawiać. Czasami mama dzwoniła do Marysi, żeby dowiedzieć się, jak się sprawy mają i spróbować pogodzić ją z ojcem, ale to nie przyniosło żadnego skutku. Dwa razy pojechała do nich w lubuskie, a kiedy urodził się jej wnuk, posiedziała u córki przez miesiąc.

Duma nie pozwalała Mikołajowi wyciągnąć ręki na zgodę, chociaż w głębi serca bardzo chciał zobaczyć córkę i wnuka. Zostawał jednak w Warszawie, szedł do biura, nigdy do córki nie dzwonił. Nie był nawet pewien, czy po tej kłótni nie wykasował jej numeru.

Tak minęły trzy lata. Jego żona zachorowała na nowotwór i nawet za pieniądze, które Mikołaj przeznaczył na jej leczenie, Ewy nie udało się uratować. Ojciec i córka spotkali się po raz pierwszy na pogrzebie, ale nie zamienili ze sobą ani słowa.

Mężczyzna został sam w domu, w którym wszystko przypominało mu jego żonę. Nie mógł tam mieszkać, dopóki nie zagoją się rany w jego sercu. Próbował się przenieść do warszawskiego mieszkania, ale tam też było za dużo wspomnień. W pewnym momencie Mikołaj znalazł notes żony, a w nim odręcznie napisany adres córki. Długo zastanawiał się, czy powinien tam jechać, ale jednak się zdecydował i następnego dnia był już w Gorzowie.

Córka go nie wygoniła, za to przywitała mocnymi uściskami i łzami. Wnuk, już całkiem duży, pierwszy raz zobaczył swojego dziadka, ale przez cały miesiąc nie odstępował go ani na krok. A zięć okazał się naprawdę mądrym i operatywnym człowiekiem. Mieszkali w dobrej dzielnicy i w dość drogim mieszkaniu.

Na starość Mikołaj jednak umiał znaleźć siłę, żeby pogodzić się z córką. Szkoda, że ​​jego żona tego nie doczekała.

Trending