Connect with us

Rodzina

Od początku nie dogadywałyśmy się z synową, ale później starałam się nie dopuścić do rozpadu ich małżeństwa.

Kiedy nasz syn ożenił się z Kamilą, nie byliśmy z tego powodu zbyt zadowoleni. Mój mąż i ja bardziej lubiliśmy jego byłą dziewczynę. Ania była sympatyczniejsza i bardziej pracowita. Uważaliśmy, że Piotr zasługuje na lepszą żonę.

A rodzice Kamili nawet nie chcieli się z nami zapoznawać. Nie wiem, czy byli tacy dumni, czy co, ale po raz pierwszy zobaczyliśmy się dopiero na weselu. Nie mogę nawet powiedzieć, że normalnie rozmawialiśmy, właściwie tylko się przywitaliśmy.

W zasadzie nie powinniśmy się tym przejmować, w końcu ani z Kamilą, ani z jej rodzicami mieszkać nie będziemy. Zacisnęliśmy więc zęby i przetrwaliśmy jakoś to wesele ze względu na syna. Zresztą Piotrek ciągle starał się łagodzić sytuację, bo widział, że nie za dobrze dogadujemy się z jego żoną.

Żadne z naszych spotkań nie zakończyło się bez jej focha albo mojego niezadowolenia. Jakoś nie potrafiłyśmy się dogadać i tyle. A po ślubie synowa w ogóle przestała do nas przychodzić i Piotr odwiedzał nas sam. Właściwie to tak było lepiej – mogliśmy spokojnie o wszystkim porozmawiać i podzielić się nowymi wiadomościami.

Pewnego razu, podczas niedzielnego obiadu, mój syn poinformował nas, że Kamila jest w ciąży i wkrótce zostaniemy dziadkami. Szczerze mówiąc, już od dawna nie mogłam doczekać się wnuków i trochę zamęczałam tym tematem Piotrka, a on zawsze wykręcał się jakimiś żartami.

Ta wiadomość była pierwszą cegiełką do zbudowania odpowiedniej relacji z moją synową. Dobrze wiedziałam, że jeśli się z nią nie pogodzę, to rzadko będę widywała wnuczka czy wnuczkę. I to w najlepszej opcji, bo w najgorszej zupełnie mogła uniemożliwić nasze kontakty.

Dlatego, żeby do tego nie dopuścić, pierwsza postanowiłam wyciągnąć rękę na zgodę. Kamila okazała się mądrzejsza niż myślałam i od razu zadeklarowała swoją przyjaźń. A jaki szczęśliwy był mój syn z tego powodu! Powiedział, że zawsze marzył o tym, żeby jego mama i żona żyły w zgodzie, bez żadnych kłótni.

Później urodziła się ich córeczka Marysia. Bardzo cieszyliśmy się z tego, że mamy wnuczkę i pomagaliśmy dzieciom w każdy możliwy sposób, o co by nie prosili. Bardzo dobrze pamiętam, jak ciężko jest kobiecie samej z dzieckiem, gdy mąż jest przez cały dzień w pracy.

Tak mijał rok za rokiem, a pewnego dnia mój syn przychodzi do nas ze swoimi rzeczami i ogłasza, że ​​on i Kamila się rozwodzą. Ponoć za bardzo różnią się charakterami. To był dla nas szok, ponieważ byli cudowną parą, a Piotrek bardzo kochał swoją żonę. Oczywiście od razu o wszystko go wypytałam i odkryłam przyczynę tej decyzji.

Wszystko okazało się bardzo banalne: małe dziecko + pogrążona w domowym życiu żona + mąż stale w pracy = kłótnie i rozwód. Wydaje mi się nawet, że 98% małżeństw przechodzi przez taki kryzys. Jedni pracują nad związkiem i go utrzymują, a ci słabsi rzucają wszystko nawet bez próby zrozumienia sytuacji.

Nie zaczęłam do niczego przekonywać Piotra, bo chciałam jeszcze usłyszeć opinię Kamili. Nie powiedziała mi nic nowego. Trochę tylko ponarzekała na męża, który nie poświęcał jej ani dziecku czasu i był całkowicie pochłonięty pracą.

Jako kobieta bardzo dobrze ją rozumiałam, bo jaka żona nie liczy na pomoc męża? Uznałam więc, że trzeba ich jakoś pogodzić. Życie małżeńskie polega na kompromisach, a nie na tym, żeby od razu się rozstawać.

Pomyślałam trochę i wymyśliłam rozwiązanie tej niełatwej sytuacji. Kamila i Piotr mieli wkrótce obchodzić rocznicę ślubu, więc razem z mężem daliśmy im prezent. Zarezerwowaliśmy im wyjazd na wakacje, a wnuczkę na ten czas zabraliśmy do siebie.

Chociaż bardzo się ucieszyli z prezentu, to jednak nie byli pewni, czy to uratuje ich związek. Powiedziałam im wtedy, że spróbować zawsze warto, bo żeby coś zbudować, trzeba się postarać.

Z wakacji młodzi wrócili szczęśliwi. Powiedzieli, że jednak się pogodzili i nie będą się już rozwodzić. Ale ja jeszcze upomniałam syna, że powinien pomagać żonie i nie może się wymigiwać od prac domowych.

Od tego czasu nasze relacje z Kamilą zrobiły się jeszcze lepsze i teraz cieszę się, że mam taką dobrą synową.

Trending