Connect with us

Historie

Od księżniczki do żebraczki

Pamiętam, jak ja – piękna, ambitna kobieta sukcesu, piastowałam jedno z najważniejszych stanowisk w firmie. Miałam wszystko – pieniądze, szacunek, duży dom i kochającego męża.

Moje szczęście skończyło się dosłownie w jeden dzień. Teraz jestem właściwie bezdomna. Nie zostało mi absolutnie nic. Jedyne, co mogłam zrobić, to przypominać sobie te cudowne czasy, jakie kiedyś były w moim życiu.

Myślałam, że będę zawsze mogła schronić się za moim mężem, że będę bezpieczna jak za kamiennym murem, ale moje różowe okulary szybko się stłukły. Stało się tak, gdy ktoś z moich kolegów bardzo się postarał i umiejętnie zrzucił na mnie odpowiedzialność za ważne dokumenty finansowe. Krótko mówiąc, wszystkie okoliczności były przeciwko mnie. Zostałam aresztowana na czas bardzo długiego śledztwa. Mój mąż nie próbował nawet mi pomóc, szybko sprzedał nasz dom i zniknął.

Ostatecznie zostałam uniewinniona, ale nie miałam dokąd wrócić. Z powodu afery, która się wokół mnie rozpętała, żadna firma nie chciała mieć ze mną nic wspólnego. Nie miałam żadnych przyjaciół, ponieważ wcześniej przez cały czas koncentrowałam się tylko na pracy. Szczerze mówiąc, po prostu poddałam się i zaakceptowałam swoją nową sytuację. Ale nawet wśród miejscowych bezdomnych byłam czarną owcą, bo nie przestrzegałam ich tradycji.

Siedząc w starym, zaniedbanym parku, myślałam nad tym, co mnie czeka. Nagle, zaledwie kilka metrów dalej, usłyszałam płacz przestraszonego dziecka i straszne ujadanie psów. Bez zastanowienia pobiegłam w tamtą stronę. Zobaczyłam taką scenę:  na oko dziesięcioletnia dziewczynka leżała na trawie, machając plecakiem i próbując odpędzić agresywne i głodne bezpańskie psy.

Nic lepszego nie przyszło mi do głowy – złapałam pierwszą lepszą gałąź i rzuciłam się z nią na te bestie. Wyczuwając niebezpieczeństwo, psy zaatakowały teraz mnie. Nie zdołałam utrzymać się na nogach. Ta walka nie była równa, ale nawet leżąc na plecach, z całej siły tłukłam psy tym kijem. W końcu jakoś udało mi się odpędzić wściekłe stado. Zszokowana i przerażona dziewczynka dała mi swój telefon, a ja natychmiast wezwałam karetkę.

Pogotowie zabrało nas obie do szpitala. Na szczęście dziewczynka nie doznała żadnych poważnych ran, atak psów skupił się na mnie. Na całym ciele miałam ślady po ugryzieniach i rany. Zaniepokojony ojciec dziewczynki przyjechał do szpitala. Mała opowiedziała mu, co zrobiłam, więc w dowód wdzięczności za uratowanie córki Eryk odwiedzał mnie codziennie, aż do chwili, kiedy całkowicie wyzdrowiałam. Prawdę mówiąc, nie mogłam zrozumieć, dlaczego opiekował się mną nawet wtedy, kiedy dowiedział się, że jestem bezdomna. Ale podobała mi się taka troska, marzyłam nawet o tym, żeby zostać w szpitalu jeszcze przynajmniej przez tydzień.

Przygnębiała mnie myśl, że prędzej czy później te miłe chwile się skończą i wrócę na ulicę, gdzie nikomu nie będę potrzebna. Ale w dniu wypisu Eryk przyszedł po mnie i zaproponował mi pracę. Pomógł mi też z mieszkaniem.

Spotykaliśmy się coraz częściej. Dużo rozmawialiśmy z Erykiem, sporo się o sobie dowiedzieliśmy. Jego córka też była dla mnie bardzo miła. Po sześciu miesiącach zamieszkaliśmy razem, a po pewnym czasie wzięliśmy ślub. Nasza trójka tworzy teraz szczęśliwą rodzinę.

Trending