Ciekawostki
Od dzieciństwa nie interesowałem się samochodami, tylko katalogami mody

Od dzieciństwa interesowałem się branżą modową. Zawsze lubiłem przeglądać magazyny z trendami sezonu, nosić oryginalne ubrania i w niebanalny sposób łączyć różne style. Jednak mama mnie za to krytykowała. Nikt mnie nie rozumiał.
W szkole, nawet jeżeli chciałem wyróżnić się z tłumu, to musiałem ukrywać swoje zainteresowania, bo koledzy z klasy ostro na to reagowali, a wszystko tylko dlatego, że jestem chłopakiem. No tak, mam na imię Aleksander i od najmłodszych lat szyłem ubranka dla lalek, a moja siostra bardzo się z tego cieszyła. Nie lubiłem chodzić w dresie, jak większość moich rówieśników, wolałem zakładać koszule i swetry.
Kiedy skończyłem 16 lat, zdecydowałem, że nadszedł czas, żebym naprawdę był sobą i kiedy mama nie widziała, szyłem na maszynie nowe ubrania z materiałów, które kupowałem za kieszonkowe. Ponieważ sam jednak nie miałem odwagi nosić własnych kreacji, projektowałem ubrania dla moich koleżanek z klasy i przyjaciółek. Były zachwycone.
W wieku 18 lat stworzyłem swoją pierwszą kolekcję sukienek wieczorowych. Pomysł zrodził się podczas lekcji fizyki w szkole, kiedy uczyliśmy się o świetle i jego kątach załamania. Podstawą kolekcji były więc wyraziste kolory i geometryczne kształty. Naprawdę wydawało mi się, że to będzie ciekawie wyglądało, kiedy detale ubrań będą wykonane z trójkątów i czworokątów, które będą mieniły się w słońcu. Z biegiem czasu nie tylko ja doceniłem ten pomysł.
Chociaż teraz niektórzy dalej mnie nie rozumieją, to jest to mój wybór, moje życie i moja pasja. Będę tym, kim powinienem być! Dumnie będę dalej podążał własną drogą.

-
Historie8 miesięcy ago
Chłopak w autobusie dał lekcję matce z synem
-
Rodzina9 miesięcy ago
Córce kupili mieszkanie, a syn dostał działkę
-
Życie8 miesięcy ago
Teściowa wyrzuciła nas z domu, a 15 lat później przyszła do wnuczki
-
Historie4 miesiące ago
– Zawsze wstydziłem się ojca, żyliśmy bardzo biednie. Latem najmowaliśmy się na wsi do wypasania krów. Albo pracowaliśmy u nas na polu. Jak złowiliśmy jakieś ryby, nigdy nie mogliśmy jej zjeść, bo to była szansa na zarobek. I w upał, i na mrozie ojciec stał przy drodze i próbował je sprzedać.