Connect with us

Życie

O tym, jak moje dzieci mi nie pomogły i wszystko robiłem sam

Dzieci i wnuki często przyjeżdżają do mnie w gości. Po śmierci żony zostawiłem mieszkanie najmłodszej córce, najstarszy syn miał już własne. Sam zamieszkałem za miastem we niedużym wiejskim domu. Mogłem się zająć pracą w ogrodzie, w którym uprawiałem różne owoce i warzywa. Zbiory były naprawdę obfite, ale nie miałem siły, żeby samemu wszystko przerobić.

Bez względu na to, jak bardzo prosiłem o pomoc rodzinę, zawsze mi odmawiali: „Mamy dużo spraw na głowie. Niedługo znowu przyjedziemy. Po co ci tyle tego, przecież teraz wszystko możesz kupić w supermarkecie”. Jagody opadały, owoce gniły, a ja nie potrzebowałem aż tylu warzyw.

I zdecydowałem – może zacznę sprzedawać warzywa? Dlaczego nie? Są smaczne, zdrowe i bez pestycydów – prawdziwie ekologiczna żywność. A dodatkowe pieniądze zawsze się przydadzą  – będę mógł sobie kupić te narzędzia stolarskie, o których od dawna marzę.

Ale moi krewni byli bardzo źli, kiedy dowiedzieli się o moich planach. A przecież ostrzegałem – wy nie potrzebujecie, a ja nie pozwolę tyle dobra zmarnować. Zbiorę tyle, ile dam radę i pójdę sprzedawać na targ.

Szczególnie zła była córka. Kłóciła się i robiła mi wyrzuty, że narobię im wstydu – ma dorosłe dzieci, a handluje na rynku. Co ludzie powiedzą? Ale ja nie widzę w tym nic upokarzającego – sam sadzę warzywa, sam się o nie troszczę. Przecież nie będę sprzedawał kradzionych!

Moje dzieci nie lubią pracować w ogrodzie, a ja przeciwnie – to mnie uspokaja. Nie rozumieją, jaką radość daje to, co zrobi się własnymi rękami. Na początku pomyślałem, że może mają rację? Na co mi to? W biedzie nie żyję, mam co jeść, mam za co żyć. Ale potem podjąłem ostateczną decyzję – po co ma się tyle dobra marnować?

Reakcja moich dzieci jest dla mnie dziwna. W latach 90-tych moja żona sprzedawała na targu słodycze, grzyby, bieliznę i ubrania. Takie były czasy – pracy nie było, a trzeba było coś jeść. Wtedy jakoś dzieci nie przejmowały się tym, skąd mamy pieniądze. Wtedy jeszcze utrzymywaliśmy syna, który studiował w innym mieście. A teraz co? Zrobili się nagle jacyś lepsi? To już nie ich poziom?

Uważam, że wstydzić powinni się ci, którzy nie chcą pracować, a nie ja. Sami niedługo przyjadą do mnie po pyszne ogóreczki, dżem truskawkowy i kompot – bo domowej roboty najsmaczniejsze.

Ciekawostki3 miesiące ago

Dziadek był przeciwny rozwodowi Pawła i Julii. Uważał, że małżeństwo zawiera się na całe życie. Postawił więc wnukowi ultimatum: albo rozwód, albo spadek.

Ciekawostki8 miesięcy ago

Nieoczekiwane spotkanie w sklepie

Historie8 miesięcy ago

Współpasażer z przedziału

Dzieci8 miesięcy ago

Co wy sobie myślicie?

Historie8 miesięcy ago

Ciociu, zamieszkaj z nami

Ciekawostki8 miesięcy ago

Kiedy był zdrowy, Monika nie była mu do niczego potrzebna

Życie8 miesięcy ago

Przyjeżdżać nie musisz, ale jeżeli chcesz nam sprawić przyjemność, to wyślij pieniądze

Relacje8 miesięcy ago

Przygotowałem niespodziankę dla żony na rocznicę ślubu. Kupiłem jej ulubione kwiaty, butelkę szampana i ciasto. Czekając na ukochaną, sam nie zauważyłem, jak zasnąłem. Kiedy się obudziłem, żona siedziała obok mnie. Chciałem ją przytulić i pocałować, ale nie zdążyłem. Wstała po cichu i wyszła do przedpokoju. Dopiero wtedy zauważyłem dwie walizki stojące przy drzwiach. Żona powiedziała, że ​​zostawia mnie dla innego. Kocha go, a mnie nie

Ciekawostki8 miesięcy ago

Mój mąż zginął w wypadku samochodowym, a ja adoptuje jego syna z pierwszego małżeństwa.

Ciekawostki8 miesięcy ago

Dzieci z niecierpliwością czekały na Dzień Babci i Dziadka. Przez cały tydzień przygotowywały prezenty. Traf chciał, że zobaczyła je przypadkowo babcia, ale wcale nie ta, dla której były przeznaczone. Teraz zarzuca się nam, że źle wychowaliśmy nasze dzieci

Trending