Connect with us

Życie

Nieznana synowa

Pewnego ranka do Heleny Polkowskiej, mamy Igora, zadzwoniła nieznajoma kobieta i trochę zalękniona poinformowała, że jest z nim w ostatnich miesiącach w ciąży. Ponieważ Igor odmówił wsparcia finansowego, poprosiła o to jego matkę.

Pani Helena najpierw uznała, że to jakaś oszustka, ale potem dowiedziała się, że jej syn rzeczywiście zna tę dziewczynę i że ona jest z nim w ciąży.

– Proszę się nie przejmować, jeżeli nie będzie pani miała takiej możliwości – poradzimy sobie z synem. Nie mam żadnych oczekiwań ani wobec pani, ani wobec pani syna. Jeśli jednak będzie pani miała taką możliwość – możemy się spotkać i sama się pani przekona.

Helena była bardzo zła i nie mogła zrozumieć, dlaczego jej syn to zrobił – począł dziecko i zniknął. Co jak co, ale uważała, że honoru i uczciwości go nauczyła. Mimo tego, że oboje rodzice mieli po 19 lat, wierzyła, że ​da się to zorganizować. Zwłaszcza, że ​​sama urodziła syna w wieku 20 lat i wychowała go w pojedynkę.

– Synku, wytłumacz mi, dlaczego to robisz? Kobiecie trudno jest samej wychowywać dziecko. – próbowała zrozumieć swojego syna.

– Mamo, nie wiedziałem. Powiedziała mi zaledwie miesiąc temu i nadal jestem w szoku. – odpowiedział zakłopotany syn.

– Nie kocham jej, po prostu kilka razy razem byliśmy na imprezach. Sama mówiła, że ​​chce usunąć, ale ginekolog się nie zgodził i dlatego zdecydowała się urodzić. – Syn przez chwilę milczał. – Dla siebie… Więc do czego ja tam jestem potrzebny, mamo?

Helena nie wiedziała, co odpowiedzieć. Wiedziała lepiej niż ktokolwiek inny, że mężczyzny nie da się przy sobie zatrzymać rodząc dziecko. Dlatego czysto po matczynemu zapytała, czy jest ktoś, kto mógłby pomóc tej młodej mamie z dzieckiem.

Ale okazało się, że Tosia, bo tak miała na imię dziewczyna, jest sierotą i dorastała w domu dziecka.

Pani Helena miała zaledwie 40 lat, wyszła ponownie za mąż, zarabiała wystarczająco dużo pieniędzy i zawsze chciała drugiego dziecka. Nie mogła jednak zajść w ciążę, było za późno. Pomyślała więc, że będzie miała siły i środki, żeby pomóc wnukowi i przyszłej matce. Co więcej, chciała tego.

Syn powiedział, że nie poślubi kobiety, której nie kocha. A matka namówiła go, żeby nie rezygnował ze studiów na rzecz pracy, tylko zdobył dyplom, bo był już prawie na ostatnim roku.

***

Miesiąc później Tosia urodziła syna. Ślicznego i bardzo podobnego do małego Igora. Do tego czasu pomogłam jej urządzić jednopokojowe mieszkanie, które dostała od miasta.

Mój mąż, mimo że nie jest to jego własny wnuk, wspierał mnie pod każdym względem. Ciągle kupowaliśmy dziecku wszystko, czego potrzebowało – od pieluszek po meble do dziecięcego pokoju.

Tosia i ja zaprzyjaźniłyśmy się – to inteligentna, wysoka dziewczyna z rudymi włosami, piegami i ładnym głosem. Podobało mi się w niej to, że pomimo ciąży i trudnych okoliczności życiowych wciąż znajdowała sposoby na zarabianie pieniędzy w Internecie. Powtarzała mi:

– Tu nie chodzi o pieniądze. Sama je mogę zarobić. Rzecz w tym, żeby chociaż ktoś był w pobliżu. Proszę przychodzić jak najczęściej. – Po każdym spotkaniu przytulała mnie, a w kuchni mogłyśmy ze sobą rozmawiać całymi godzinami, jak najbliższe przyjaciółki.

Tymczasem wnuk szybko rósł. Był zdrowy, policzki miał takie rumiane. Chętnie zostawałam i bawiłam się z nim, kiedy Tosia musiała gdzieś wyjść. Wnuk przypominał mi mojego syna – nawet bawił się takimi samymi zabawkami!

Mieszkanie, w którym mieszkała dziewczyna, było teraz zadbane. Kupiliśmy jej sprzęt AGD i nowe meble dla dziecka. Powiedziałem, że przez pierwsze trzy lata mogę ich w pełni utrzymywać i że pieniądze, które zarabia, powinna odkładać, żeby szybciej stanąć na nogi.

Patrzyłam na nią i przypominałam sobie siebie jako taką samą młodą, kochającą i przerażoną matkę. Nie było mi trudno wyobrazić sobie, jak czuła się dziewczyna i postawić się na jej miejscu. Zwłaszcza, że ​​sama też byłam sierotą. A teraz mam taką dużą rodzinę…

Nie wiem, jak będzie wyglądała nasza relacja, kiedy wnuczek skończy 3 lata, bo Tosia wiele razy powtarzała, że ​​chce przeprowadzić się z synem do większego miasta. Cieszę się jednak, że mogłam jej pomóc na najtrudniejszym etapie – w pierwszych latach życia dziecka.

Trending