Connect with us

Rodzina

Niedawno syn i synowa przyszli do nas z bardzo „ciekawą” propozycją

Mam już prawie siedemdziesiąt lat. Mój mąż jest starszy ode mnie o trzy lata. Już teraz możemy spokojnie nazywać siebie starymi ludźmi.

Nasz jedyny syn mieszka w sąsiednim bloku. On i synowa od jakichś dwudziestu lat wynajmują kawalerkę.

Oczywiście przez ten czas mogliby zebrać pieniądze i kupić własne mieszkanie, ale oni mają trochę inne wartości. Nie mają dzieci, a o przyszłości myślą raczej mgliście.

Oboje są po czterdziestce, a nie mają żadnych oszczędności. Pieniądze, które zarabiają, wydają na podróże i nowoczesną elektronikę. W domu prawie nie gotują – jedzą w restauracjach. Bez względu na to, jak bardzo staraliśmy się z mężem tłumaczyć synowi, że taki sposób życia u dorosłych ludzi jest nie do przyjęcia i że należy żyć w granicach swoich możliwości i nie wydawać wszystkiego, co się zarabia, na chwilowe przyjemności, on tylko machał ręką – po co, mówi, mam odkładać na mieszkanie, skoro kiedyś odziedziczę wasze?

A ostatnio syn i synowa przyszli do nas z bardzo „ciekawą” propozycją: pomyśleli sobie, że nam, ponieważ jesteśmy już starzy, byłoby o wiele bardziej interesująco z innymi emerytami. Krótko mówiąc, chcieli nas wysłać do domu starców, a sami zamieszkać w naszym mieszkaniu, bo syn został zwolniony z pracy i nie było ich stać na wynajmowanie nawet tej kawalerki.

Mój mąż i ja wysłuchaliśmy, spojrzeliśmy po sobie i grzecznie odmówiliśmy.

„Nam”, mówimy, „w domu też nie jest źle. A jeżeli nie macie, gdzie mieszkać – przyjdźcie do nas. Mamy dwa pokoje – jakoś się pomieścimy”.

Syn i synowa trochę się wahali, ale po dwóch dniach byli już u nas ze swoimi rzeczami.

Jak się okazało, zaplanowali sobie, że ja i mój mąż będziemy ich utrzymywać, bo syn jest bezrobotny, a synowa nigdy w życiu nie przepracowała ani jednego dnia. Dlatego musieliśmy ustalić ścisłą zasadę: albo idą do pracy i płacą połowę kosztów za rachunki i jedzenie, albo szukają sobie innego miejsca do życia i robią tam, co chcą.

Dzieci westchnęły, po czym spakowały się i poszły, jak się okazało, do teściowej syna na wieś. Tylko, że ona też jest emerytką i żyje bardzo skromnie.

Nie wiem, na ile wystarczy jej cierpliwości, ale mam nadzieję, że nie będzie znosiła zbyt długo takiej bezczelności. I tak sobie właśnie wychowaliśmy dzieci!

Trending