Connect with us

Historie

Niedawno pojechaliśmy na urodziny siostry mojej babci. Ale nie chciała, żebyśmy nocowali w domu, tylko wysłała nas do stodoły – to mnie i rozczarowało, i oburzyło!

W tym roku siostra mojej babci kończyła 70 lat. Cała ich rodzina jest taka, że wszystkie ​​święta obchodzą hucznie. Na urodziny zjeżdża się cała rodzina, a jak jest jakieś wesele, to schodzą się nawet ludzie z sąsiednich wiosek. No więc zabraliśmy z mężem babcię i postanowiliśmy pojechać na wieś.

Jako prezent wybraliśmy bukiet z 51 róż oraz kopertę z pieniędzmi, bo gotówka zawsze się przyda. Po namyśle włożyliśmy tam 500 złotych, żeby nie było ani za dużo, ani za mało.

Wioska, w której mieszka siostra mojej babci znajduje się 200 km od naszego miasta, więc mieliśmy dwie opcje: posiedzieć kilka godzin i tego samego dnia wrócić do domu, albo tam przenocować, bo dom, w którym mieszka ciocia Irena, jest po prostu ogromny. Poza tym ma pięcioro dzieci, które też mogą nas u siebie przyjąć.

Kiedy przyjechaliśmy do rodzinnej wioski mojej babci, byłam mile zaskoczona. Wszystko było takie nowe, zadbane i piękne. Często tu bywałam, ale chyba w tym roku postawili tam nowy bar i wyasfaltowali drogę.

Na miejsce jechaliśmy ponad dwie godziny. Po drodze zdążyliśmy zgłodnieć, więc liczyliśmy na suto zastawiony stół. Nie na darmo, bo stół naprawdę uginał się od przysmaków. U cioci było około 100 gości i prawie wszyscy byli z nią spokrewnieni. Kiedy witaliśmy się ze wszystkimi, których znałam osobiście, w brzuchu aż mi burczało z głodu.

Urodziny bardzo się udały, nawet nie zauważyliśmy, jak nadszedł wieczór i trzeba było zbierać się do domu. Ciocia Irena powiedziała, żebyśmy zatrzymali się u niej, bo większość potraw ze stołu została i jutro możemy kontynuować świętowanie.

Ku mojemu zdziwieniu, w domu cioci została chyba jedna czwarta wszystkich gości, którzy przyjechali z innych miast i wiosek. Ale kiedy podeszłam do gospodyni i zapytałam, gdzie mamy przenocować, odpowiedziała, że ​​w domu nie ma już miejsca. Dała nam koce i wysłała nas do stodoły. „Tam jest ciepło i mięciutko, będzie wam wygodnie” – powiedziała ciocia Irena.

Nie wiem nawet, jak opisać wszystkie emocje, które mnie wtedy ogarnęły. To po prostu nie do pomyślenia, żeby wysłać do stodoły swoich gości, którzy na dodatek wręczyli ci taki prezent. Siostra mojej babci mogła nas przecież wysłać na noc do któregoś ze swoich dzieci. Mieszkają w pobliżu, na pewno znaleźliby dla nas jakieś miejsce.

Bardzo mnie zdenerwowało takie jej podejście do gości. Wydaje mi się, że daliśmy jej dobry prezent, więc chociaż mogła nam zapewnić trochę lepsze warunki. Mój mąż jest tego samego zdania. Nie chcemy już więcej brać udziału w takich rodzinnych wydarzeniach. Przekonałam się, jak traktują nas moi bliscy.

Trending