Connect with us

Historie

Niech ci żona gotuje obiady, ja nie będę!

Miałem kiedyś taką ciekawą historię, kiedy to zupełnie odechciało mi się żenić. Wszystko dlatego, że trafiła mi się bardzo samolubna dziewczyna.

Zacząłem spotykać się z Anastazją jakieś 5 lat temu, wszystko zaczęło się naprawdę świetnie. Mam własne mieszkanie, które pomogli mi kupić rodzice, a Nastka studiowała i mieszkała w akademiku. Zaproponowałem jej, żeby się do mnie wprowadziła, a ona się zgodziła. Uczyła się i nigdzie nie pracowała, to ja ją utrzymywałem, dawałem jej drogie prezenty i zabierałem na wakacje.

Jednak nasza sielanka szybko się skończyła. Często kłóciliśmy się o to, że ona ani nie gotowała, ani nie sprzątała domu i nigdy nie dbała o mnie tak, jak ja o nią. Oczywiście, denerwowało mnie to, bo dużo pracowałem, wracałem do domu zmęczony i głodny, a Nastka tylko siedziała na telefonie. Kiedy pytałem ją, dlaczego nic nie zrobiła – odpowiadała, że ​​nie jest mi nic winna, bo nie jesteśmy małżeństwem.

Wiedziałem, że to może być aluzja, ale nie chciałem jej się oświadczać, ponieważ nie znaliśmy się jeszcze aż tak dobrze i nie byłem pewny, czy chcę z nią spędzić resztę życia. Czasami dochodziło do ​​tego, że nawet nie wkładała do pralki moich rzeczy ze swoimi, bo „niby dlaczego miałaby to robić?”

Powiedziałem kiedyś, że nie dam jej prezentu na urodziny, bo nie jestem jej mężem i nic jej nie jestem winien. Obraziła się i długo się do mnie nie odzywała. Z dnia na dzień nasze kłótnie były coraz poważniejsze, ale jedna sprawa zmieniła nieodwracalnie absolutnie wszystko.

Wróciłem z pracy, jak zawsze bardzo zmęczony, a w domu nic do jedzenia, wszędzie brudno, a moja dziewczyna siedzi sobie w pokoju z koleżankami. Napiły się, zjadły sushi no i bawiły się w najlepsze. Wkurzyłem się, ale nic jej nie powiedziałem, postanowiłem nie psuć dziewczynom wieczoru. Poszedłem do kuchni ugotować sobie obiad, sprawdziłem przy okazji stan konta i zobaczyłem, że zniknęło z niego sporo pieniędzy. Jak później zrozumiałem, dziewczyny urządziły sobie imprezę na mój koszt – Nastka często korzystała z mojej karty. Wtedy zdecydowałem, że dłużej nie będę tego tolerował i trzeba coś postanowić.

Zanim zjadłem, koleżanki Anastazji poszły już do domu, a ja poprosiłem ją o chwilę rozmowy:

– Czyli możesz wydawać moje pieniądze na spotkania z koleżankami, ale nie możesz zrobić mi obiadu?

– Niech twoja żona robi ci obiad, ja nikim dla ciebie nie jestem, – mówi.

– To dlaczego ten nikt wydaje moje pieniądze?

– A co, żałujesz mi?

– Nie żałowałbym, gdybyś coś mi dawała w zamian, a tak – to owszem, żałuję.

– A ja nie potrzebuję faceta – sknery!

Byłem wtedy w szoku. Nie rozumiałem, jak mogłem wejść w taki związek i co mnie do tego pchnęło. Jakoś się jednak pogodziliśmy się i dalej byliśmy razem. A kiedy moja mama zaprosiła nas na Boże Narodzenie, zacząłem się martwić, że Nastka znowu zachowa się tak samo i teraz przy mojej mamie będzie mówić, że nie jesteśmy małżeństwem, więc nie będzie nic robić.

Kiedy przyjechaliśmy w odwiedziny, mama przystąpiła do „oceny” przyszłej synowej. Pytała, co Anastazja studiuje, gdzie pracuje itd. Później mama poprosiła, żeby pomogła jej nakryć do stołu i stało się to, czego się obawiałem… Nastka odpowiedziała, że ​​nie jest jeszcze synową, tylko gościem i zwróciła mamie uwagę, że to nieładnie z jej strony. Och, wiedziałem, że tak będzie. Wtedy moja mama nie wytrzymała i powiedziała Anastazji wszystko, co o niej myśli. A mi doradziła, żebym się już nie spotykał z taką dziewczyną, bo nie byłaby dobrą żoną, skoro tak się zachowuje na początku związku. Nastka oczywiście się wściekła i chciała, żebym natychmiast zabrał ją do domu. Odpowiedziałem jej na to, „niech twój mąż zabierze cię do domu, ja nic ci nie jestem winien” – przypominając jej o tym wieczorze z koleżankami.

Może to i było nieładnie z mojej strony, ale nie na żarty rozgniewała moją mamę, aż ją serce rozbolało. Ta sytuacja jeszcze szerzej otworzyła mi oczy na nasz związek i zdałem sobie sprawę, że nie chcę już widzieć tej dziewczyny przy swoim boku.

Teraz mam cudowną żonę, która zresztą często nie gotuje obiadu ani nie sprząta w domu, bo też dużo pracuje. Ale spotykamy się po pracy, zamawiamy coś do jedzenia i spędzamy wieczór oglądając razem filmy. Nigdy nie pokłóciliśmy się o takie rzeczy, jak wtedy z Nastką.

Dlatego życiowego partnera trzeba sobie wybrać ostrożnie i starannie, bo czasem zdarzają się sytuacje takie, jak moja. Lepiej uczyć się na czyichś błędach, a nie na swoich.

Trending