Connect with us

Historie

Nie wszystko złoto, co się świeci, a cudze nie zawsze jest lepsze

Przez długi czas nie mogłem oderwać oczu od żony mojego nowego sąsiada Andrzeja. Zapadła mi głęboko w serce.

Moja żona zrobiła się nie do wytrzymania i nie mogłem już na nią patrzeć. Szczerze mówiąc, kiedy się pobraliśmy, też nie płonąłem wielką miłością.

Byłem mężczyzną o atletycznej budowie, wysokim i w miarę atrakcyjnym. Nie narzekałem na brak uwagi ze strony kobiet.

Celowo zaprzyjaźniłem się z Andrzejem, żeby częściej widywać jego żonę Sonię. Tak bardzo jej pragnąłem, że odwiedzałem ich z jakiegokolwiek powodu, a często i bez niego. Moim zdaniem Andrzej był kompletnie bezbarwny, Sonia była dla niego zdecydowanie za piękna. To ja byłem dla niej odpowiednią partią.

Przez głowę przelatywały mi marzenia o tym, jak wypoczywam nad morzem z taką pięknością. Wszyscy wokół rzucają na nas zazdrosne spojrzenia, a my ze szczęścia wprost chodzimy w chmurach.

Andrzej był prostym, otwartym i pracowitym facetem. Nic nie zauważył, zawsze był zajęty milionem różnych spraw.

Ja miałem niewielki sklepik i czułem się jak odnoszący sukcesy biznesmen.

Próbując uwieść Sonię, w każdy możliwy sposób starałem się skłonić ją do zdrady. I w ogóle nie miałem wyrzutów sumienia. Obsypywałem ją komplementami albo po prostu przychodziłem z nagim torsem. I Sonia nareszcie uległa pokusie. Mieliśmy romans.

Po jakimś czasie w atmosferze skandalu rozstałem się z żoną, po czym wyprowadziła się do swoich rodziców. Sonia odeszła od Andrzeja i zamieszkała ze mną.

Nie mieliśmy jednak życia jak w bajce.

Urażona żona często urządzała nam awantury. Przyjeżdżała, odstawiała sceny zazdrości. A Andrzej dzwonił i prosił na przykład, żeby mu pomóc nastawić pralkę albo nie wiedział, jak użyć miksera. Krótko mówiąc, sąsiedzi często mogli oglądać zabawne przygody naszej pary.

Sonia zawsze biegła na pomoc Andrzejowi po każdym jego telefonie. Czuła się wobec niego winna, bo go zraniła. W końcu przeżyli razem 10 lat.

Firma, w której pracowała Sonia, była na skraju bankructwa. Moja partnerka chodziła przygnębiona i niemal popadła w depresję. W domu siedziała najczęściej bez żadnych emocji przed telewizorem.

Andrzej był zawsze wobec niej bardzo uważny i opiekuńczy, więc wymagała ode mnie tego samego. Poza tym zaczęła porównywać mnie i to, co robię, ze wszystkim, co robił Andrzej.

Ogarniała mnie jednocześnie zazdrość i złość. Przyzwyczaiłem się do tego, że moja żona mnie uwielbia, dba o porządek, nie narzeka, a ja w tym czasie zajmuję się moim sklepem.

Burzliwa namiętność szybko minęła. Zaczęły się pretensje, kłótnie i wzajemne obelgi. Nie bez znaczenia było to, że mój biznes szedł gorzej, a zarobki zaczęły spadać. Stałem się przez to nerwowy i spięty. Tak więc Sonia kochała mnie coraz mniej. A ja, szczerze mówiąc, bałem się przyznać sam przed sobą, że popełniłem wielki błąd.

Szukając spokoju i zrozumienia, Sonia często chodziła do Andrzeja, który jej to dawał. Zdarzyło się, że została u niego na noc, a trzy tygodnie później zabrała ode mnie swoje rzeczy. Do tego czasu starałem się jej unikać, bo tak naprawdę nie chciałem rozmawiać o tym, co dzieje się w naszym związku.

Nie mogłem znaleźć dla siebie miejsca. Sonia bardzo zraniła moją męską dumę. A jednak czekałem na nią, pisałem sms-y. Jednak po tym, jak zabrała swoje rzeczy, postanowiłem już machnąć na to ręką. Pożyczyłem od znajomego pieniądze i pojechałem na urlop do Egiptu.

Wkrótce Andrzej i Sonia się wyprowadzili. Przenieśli się do ciotki Andrzeja, którą trzeba było się zaopiekować. Swoje mieszkanie wynajęli. Mnie ułożyło się gorzej. Biznes raz idzie lepiej, raz gorzej. Moja żona postanowiła do mnie nie wracać. Słyszałem plotki, że teraz mieszka ze swoim dawnym chłopakiem, z którym spotykała się jeszcze w szkole.

Trending